Spero

11 2 0
                                    


-Jeszcze raz bardzo dziękuję. - Odparła kobieta widząc chłopaka wychodzącego z banku. 
-Nie ma sprawy.. - Odpowiedział kiwając głową. -Zawsze cieszę się gdy mogę komuś pomóc. - Dodał po chwili. -Jednak muszę już iść. Do widzenia. 
Ta sytuacja pozwoliła przynajmniej na chwilę zapomnieć mu o tym co stało się w biurze notarialnym. Jednak nadal wisiało nad nim widmo tego, że ktoś go widział. 
Spojrzał na zegar umieszczony na szczycie wieży kościelnej. Za dwadzieścia ósma.. Sieg spuścił głowę. "Lepiej jak wrócę już do domu." Pomyślał robiąc skonsternowana minę. Nie był z tego zadowolony, chciał załatwić jeszcze jedną sprawę. Jednak dopiero tego dnia zorientował się, że miejsce w którym żyje nie jest w 100% bezpieczne. Doszedł do konkluzji, że lepiej nie szwendać się samemu, ulicami po zmroku. 
Drogę do domu pokonał w piętnaście minut idąc szybkim, sprawnym krokiem. Kiedy tylko przekroczył próg budynku i zamknął za sobą drzwi upadł na kolana. 
Był zdruzgotany wszystkim co się dziś stało. A przede wszystkim tajemniczym morderstwem o które on sam może być podejrzane. Poklepał się po twarzy próbując się uspokoić po czym poszedł do łazienki aby wziąć szybki prysznic, po którym miał zamiar iść spać. 
Długo kręcił się w łóżku zanim na dobre zasnął..



To co zobaczył po obudzeniu się zmroziło mu krew w żyłach. Nie znajdował się w swoim pokoju. Wszystkie ściany były prawie całkowicie białe z domieszką czerni i złota. Próbował poderwać się z łózka jednak mu się to nie udało, był do niego przywiązany. 
Dokładnie rozejrzał się po po pomieszczeniu - żadnych okien, żadnych mebli oraz żadnych innych ludzi. Jedynym wyjściem były solidne, stalowe drzwi. 
Zaczął rzucać się na boki z nadzieją na uwolnienie, jednak nie przyniosło to oczekiwanych efektów. 
Kurwa czyli mnie tam widzieli Pomyślał zaciskając pięść, próbował uderzyć nią w powietrze jednak więzy znowu przypomniały mu o sobie. 
Nagle fragment jednej z ścian rozsunął się, z wnęki który po sobie pozostawił wysunął się duży czarny ekran na którym chwilę później odtworzyło się nagranie. 
Występował w nim czarnoskóry mężczyzna, stojący na białym tle. 
-Nazywam się Jacob Newton, zarządca projektu "Spero". Właśnie ty Siegfriedzie Neumayerze zostałeś wybrany na jednego z członków społeczności która budowała będzie wspólną przyszłość dla całej ludzkości! Zapewne masz dużo pytań, ale pozwól, że odpowiem ci dlaczego nie możesz zrezygnować. Wczoraj 12 Lipiec 2080 rok. Wtedy zostałeś zarejestrowany przez kamery przemysłowa wychodzący przez okno biura notarialnego, w którym potem znaleziono zwłoki Stephena Owensa, 62 letniego notariusza. Ja wiem, że to nie ty to zrobiłeś, jednak nie wie tego policja.. I ja jej na pewno tego nie powiem.. - Na twarzy mężczyzny pojawił się szyderczy uśmiech, czarne, hebanowe oczy świdrowały Siega. -Ale zadawaj pytania.. Śmiało odpowiem na wszystko no co będę mógł.. - Odparł lekko przymykając oczy. 
Chłopak nadal powoli próbował przetrawić dane które właśnie zostały mu podane.. Czyli nie mogę zrezygnować.. Ma na mnie haka. Muszę coś dla niego zrobić. Ale o co w ogóle chodzi temu szaleńcowi.. Jeszcze przez chwilę analizował to co się przed chwilą wydarzyło, aż w końcu zdecydował się jakie pytanie mu zadać. 
-Gdz. - Nie zdążył dokończyć, a uprząż przytrzymująca go przy łóżku ustąpiła. -Gdzie jestem? Co to projekt Spero oraz o co chodzi z tą wspaniałą przyszłością... - Powoli wstał ciągle spoglądając na ekran, z którego przemawiał do niego mężczyzna. 
-Obecnie jesteś w Texasie, dokładnie niedaleko Austin. Spero jak sama nazwa wskazuje ma dać ludzkości nadzieję na lepsze jutro.. Wspaniała przyszłość? Czy to jest takie trudne? Powiedz mi chłopcze, oglądałeś ostatnio wiadomości? - Sieg przytaknął. -Dobrze w takim razie wiesz czym jest Odyseusz? - Oczy chłopaka lekko się rozszerzyły.. Taką nazwę nosił ten statek Ta myśl od razu nasunęła mu się do głowy. Jacob lekko się uśmiechnął widząc, że Sieg wie o co mu chodzi. - Tak ten statek. Ma zostać wysłany do Proximy Centauri. Ale wiesz po co? - Uśmiech na twarzy murzyna jeszcze bardziej się poszerzył. -Aby założyć tam pierwszą ludzką kolonię pozasłoneczną.. A ty będziesz jednym z uczestników tej misji.. - Chłopak lekko opuścił szczękę.. Spoglądał znieruchomiały w taflę ekranu jeszcze przez dobre dwie minuty. -I jak? Zaskoczony? - Głos Jacoba wyrwał go z letargu. -Chcesz w tym uczestniczyć? - Zapytał krzyżując ręce na piersi.. Sieg, po chwili namysłu, lekko pokiwał głową. 
-Doskonale!!! W takim razie przejdź do następnego pomieszczenia. - Odparł uradowany murzyn. 

Stracone DniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz