2. Atak

1.5K 79 16
                                    

Od rana cały korpus Żandarmerii był na nogach. Po porannym treningu wszyscy zgłosili się po sprzęt. Było z tym dużo zamieszania, a z tego co zauważyłaś kapitanom się spieszyło. Byłaś trochę zawiedziona. Myślałaś, że gdy dostaniecie sprzęt zorganizowane zostaną ćwiczenia, ale się pomyliłaś. Najwidoczniej dowództwo nie miało zamiaru zawracać sobie głowy czymś takim jak dodatkowe treningi lub mieli pewność, że nie będzie potrzeby, by korzystać ze sprzętu, chociaż to było mało prawdopodobne.
Wciąż miałaś nadzieję, że takowa okazja się nadarzy. Chciałaś poczuć ten wiatr we włosach przy manewrze, chciałaś pokazać innym, że zasłużyłaś na wysokie miejsce w rankingu, że wszystko co zyskałaś, osiągnęłaś własną pracą. Najbardziej chciała udowodnić to sobie.

Ty i kilku żołnierzy mieliście czas wolny. Byliście na stołówce czekając na ewentualne rozkazy, chociaż prawdopodobnie do przyjazdu Zwiadowców raczej nie było o nich mowy. Byłaś podekscytowana jak małe dziecko. Miałaś szansę pierwszy i zapewne zarazem ostatni raz zobaczyć Zwiadowców. Zawsze o tym marzyłaś. Jako dziewczynka wyobrażałaś sobie, jak by to było być jednym z nich, jak by wyglądała twoja pierwsza wyprawa, czy byś sobie poradziła. Lecz wraz ze śmiercią twojej matki, wszystkie dziecięce marzenia zostały zburzone jak domek z kart. Z tą chwilą ojciec przykuł cię łańcuchami, nie pozwalając się wzbić. Później już nie miałaś czasu marzyć.

Pamiętałaś, jak bardzo przeżyłaś jej śmierć. Ojciec bywał rzadko w domu, więc nie widziałaś jego żałoby, jednak byłaś pewna, że mimo, iż był chłodnym mężczyzną wobec ciebie i matki, przeżywał jej śmierć. Przynajmniej miałaś taką nadzieję. Mówi się, że w każdej tragedii można znaleźć coś dobrego. W tym przypadku również tak było. Nagle wszystkie przewinienia twego ojca zostały zapomniane, jakby ktoś wymazał je z pamięci ludzi. Zamiast tego zostały zastępione żalem i współczuciem. W tamtym czasie wiele osób ofiarowało wam swoją pomoc. Według nich twój ojciec był pogrążonym w żałobie wdowcem wychowującym dorastającą córkę, choć nie było to do końca prawdą. Po śmierci matki zajmowały się tobą wyłącznie niańki, ojciec zawsze pracował, przez co widziałaś go zaledwie pare razy w miesiącu.

Może zbyt ostro go traktowałaś? Może chciał odciąć się od widma śmierci żony, starając zapomnieć o istnieniu córki, lub przeżyć żałobę w samotności. Chociaż zawsze gdy się nad tym zastanawiałaś, dochodziłaś do wniosku, że zawsze tak było. Ojciec był chłodny w stosunku do ciebie nawet, gdy matka żyła. Wtedy jednak nie zauważałaś tego będąc otoczona jej miłością. Bolało cię to, jednak z czasem zaczęłaś się przyzwyczajać. Kiedyś nawet próbowałaś z nim o tym porozmawiać. Skończyło się tym, że zaczęliście widywać się jeszcze rzadziej. Od tamtej pory zaniechałaś wszystkich prób poprawienia waszej relacji.

____'


Przypatrywałaś się z rozbawieniem scenie. Samuel i Conor siłowali się na ręce. Maya dopingowała Samuela, za to Cristiana opierała podbródek o stół. Mimo, że Samuel wczorajszego wieczoru wypił najwięcej, nie wyglądało, by męczył go kac. U Cristiany było inaczej. Już dwa razy ratowałaś ją szklanką wody.
- Samuel, dajesz!- dopingowała go Maya.
Chciałaś się nieco przysunąć, jednak skrzywiłaś się, gdy sprzęt umocowany pasami do twoich bioder ci to uniemożliwił. Westchnęłaś. Miałaś problemy z siedzeniem przez sprzęt, a oni siłowali się na ręce nie zwracając nawet uwagi na niewygodę.
Żaden z chłopaków nie dawał za wygraną. Siłowali się już którąś minutę.
Cristiana wydała z siebie niezrozumiały jęk.
- Maya... Błagam, nie krzycz...
Dziewczyna przeprosiła Cristianę, jednak nie dostosowała się do jej słów wciąż dopingując chłopaka.
- Czy ona mnie nie słyszy, czy jak...? (Tw/im)...
Poklepałaś ją lekko po głowie, śmiejąc się.
- Nikt nie kazał ci pić.
Dziewczyna opuściła głowę, przez co uderzyła czołem o stół tworząc przy tym lekki hałas.
Nie dość tego, Maya chwilę później krzyknęła, wywołując jeszcze większy ból głowy towarzyszki.
- Nolan!
Zdezorientowany Conor, rozglądając się na boki, stracił na chwilę przeciwnika z oczu. Ten, korzystając z okazji, całą siłą naparł na dłoń towarzysza. Przycisnął ją do stołu z dużą siłą tworząc hałas, przez który paru żołnierzy będących bliżej zwróciło na was uwagę. Paru zaśmiało się z miny Conora.

Odcień Nieboskłonu ( Levi x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz