9. Ulica

534 50 7
                                    

    Nastała chwila ciszy, podczas której promienie słońca próbowały dostać się do was, nie pokonując na wasze szczęście przeszkody w formie kamienicy. Dzięki temu mogliście cieszyć się rozkosznym, rozciągnięty cieniem nad waszymi głowami. Chociaż było już popołudnie, upalne słońce prażyło. Dziękowałaś w duchu za ten cień. Kątem oka dostrzegłaś ruch za zasłoną jednego z okien otaczających was kamienic. Odgłosy z sąsiedniej uliczki docierały do was wyraźnie, ale mimo to miało się wrażenie, że w tej sytuacji są dalece odległe i nikt nie zwraca na was uwagi.
- To szaleństwo.
   Wzrok Nolana był nieugięty i oskarżycielski.
- To nasza jedyna szansa.
- To niedorzeczne- ciągnął zawzięcie. - Przecież mówiłaś, że macie ograniczyć się do informacji i obserwacji, podczas gdy ty planujesz coś takiego.
- Część informacji zdobyliśmy- wyjaśniłaś z dociekliwością wyszukując się w jego twarzy jakiejkolwiek oznaki aprobaty- ale to nie wszystko. Jest ich zaledwie kilka i nie jesteśmy w stanie wywnioskować z nich nic o miejscu ich pobytu. Czy gdybyśmy jednego schwytali, nie stało by się to łatwiejsze?
- A skąd pewność, że wam cokolwiek powie?
   Ostrość głosu Nolana wcale do niego nie pasowała. Nawet nie wiedziałaś, że może być taki zaborczy.
- Masz rację. Nie mamy pewności, ale to najlepsze wyjście.
   Nolan przeciągle westchnął.
- A jak się nie uda? Może pomyśl o tym?

   Oczywiście, że o tym pomyślałaś. I cholernie się bałaś. Przecież taka możliwość istniała. Ale teraz i tak byś nie zrezygnowała. To wasz jedyny plan. Zresztą, byłaś to winna tej dziewczynie. To być może przez ciebie tam jest. Nie zamierzałaś się poświęcać, ale coś zrobić musiałaś.
- Nolan- zaczęłaś spokojnie, aż się zdziwiłaś słysząc w swoim tonie przezorność- przecież zdaję sobie z tego sprawę, ale tylko pomyśl. Jeżeli nam pomożesz, może się udać.
- Ja chyba śnię? Ty naprawdę chcesz...
- No więc może niech ktoś będzie jeszcze z (tw/im) - wtrącił Church.
   Laam zerknął na niego bez przekonania.
- Kolejna przynęta?
- Na przykład.
   Bez namysłu wszyscy zerknęliście na Isabell, na co ta kilkukrotnie zamrugała wachlarzem rzęs. Farlan skrzywił się.
- Nie, na zamożną damę raczej nie wyglądasz.
- Ej!
- Przymknijcie się.
   W tym samym czasie spojrzeliście na Leviego. Nolan uniósł brwi, lecz wstrzymał się z komentarzem.
- Zamiast tylko gadać, rusz głową. Jeśli nie masz pomysłu, nie kwestionuj tego. Jeśli chcesz, żeby twojej dziewczynie nic się nie stało, przestań gadać i zrób wszystko, by nie doszło do niebezpiecznej sytuacji. A czego byśmy nie zrobili, wychodzi na to, że (tw/im) i tak może być w tym niebezpieczeństwie zakładając, że wiedzą, że jest córką kogoś wpływowego.

   Nolan przez chwilę uporczywie wpatrywał się w Leviego. Ściągnięte brwi nadawały jego twarzy niecodziennej powagi. Po kilku sekundach jego wzrok zelżał i wbił go w ziemię, by po chwili znów go przenieść na ciebie. Wcześniejsza uporczywość i ostrość zniknęła. Pozostał tylko żal.
- Co miałbym zrobić?
  Lekko uśmiechnęłaś się w jego stronę.
- Po pierwsze pomyśl, czy nie masz żadnych informacji- od dłuższego czasu milczący Farlan odezwał się. Bystre, błękitne oczy patrzyły wszystko analizując. Podejrzewałaś, że w strategiach i planowaniu był od ciebie o niebo lepszy chociażby dzięki opanowaniu, jakiego tobie czasami brakowało
   Nolan w zamyśleniu wpatrywał się w dal.
- Podobno widziano Zwiadowców w Stohess. Pytali ludzi po ulicach, jednego Żandarma.- Chłopak spojrzał na ciebie.- Byli nawet u dowódcy Żandarmerii.
   Cała spięłaś się na te słowa. Wbrew twoim staraniom wyraz twarzy na pewno sugerował twoim towarzyszom, że to cię ruszyło.
- Więc czemu nie pogadamy z twoim ojcem?
- Nie, on na pewno nic nie wie - szybko zakończyłaś.
- Z kąd ta pewność?
- To niemożliwe- wypaliłaś.- Praktycznie przez cały czas jest w Mitras. Pojawił się tylko na chwilę.
- Przecież podwładny mógł mu o tym powiedzieć- zauważył Farlan.
   Zrobiłaś głębszy wdech.
- Dobrze, załóżmy, że wie, że Zwiadowcy tu byli. Ale to Żandarmeria. Nawet gdyby coś wiedzieli, zaczęliby działać dopiero wtedy, gdyby to zaczęło się dziać w Mitras. Póki król jest bezpieczny nie będą interweniować.
- Masz pewność?
- Tak.
,,Nie" -pomyślałaś.- ,,Boże, przecież zatajam coś tak ważnego. Przecież ojciec jeszcze niedawno był w Stohess, albo wciąż jest. Co, jeśli on naprawdę coś o tym wie? Nie, wtedy przecież by zareagował."

Odcień Nieboskłonu ( Levi x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz