Chapter 3

214 6 0
                                    

Właściwie to w głębokim poważaniu miała informację, jak przebiegają zajęcia szkolne w Norwegii. Z tym, że była to właściwie jedyna szansa na spędzenie całego dnia z Johannem. Środa miała być czasem na integrację uczniowską - jak to zostało fantastycznie wytłumaczone w programie wymiany, na który spoglądała rano Ala, czekając na wysuszenie drugiej warstwy lakieru do paznokci, którą przed chwilą nałożyła. Cóż, lepiej by się zintegrowali na zbiorowym browcu.

Usłyszała pukanie do drzwi.

- Proszę.

W progu pojawił się Johann. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok.

- Cześć. Chciałem sprawdzić czy już wstałaś - poinformował ją, zamykając za sobą drzwi.

- Jak widać - odpowiedziała, wstając od biurka i podchodząc do niego. - Jakie mamy plany na dziś?

- Fascynujące - burknął chłopak. - Sama zresztą wiesz. Osiem godzin w mojej cudownej szkole.

- Już się nie mogę doczekać - mruknęła i zbliżyła się do niego, łapiąc go za koszulkę.

- Masz do mnie jakąś sprawę? - uśmiechnął się chytrze, choć - a jakże - zaczerwienił nieco.

- Oj, Johann...

Objął ją w pasie i pocałował.

- Widzę, że szybko się uczysz - zauważyła, zarzucając mu ręce na szyję. - Spełniasz moje życzenia, zanim jeszcze je wypowiem.

- Jestem lepszy niż złota rybka - uśmiechnął się Johann.

- Oj, lepszy... - przygryzła wargę, spoglądając na niego. - Musimy iść do tej szkoły?

- Ej, ej! - roześmiał się chłopak. - Jeszcze przed chwilą byłaś tą wizją zachwycona.

- Nie wiem czy zauważyłeś, ale sytuacja diametralnie się zmieniła.

W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Ala uniosła brew, Johann się roześmiał. Ściągnął jej ręce ze swojej szyi, bo sama jakoś nie była specjalnie skłonna tego robić, i powiedział:

- Proszę.

Tym sposobem Ala miała okazję poznać jego starszego brata.

- Eee... cześć. Miałem już lecieć do pracy, ale mama mi kazała sprawdzić czy już wstaliście. Jestem Daniel, tak w ogóle.

- Ala - uścisnęła jego rękę z szerokim uśmiechem.

- Tak... No to widzę, że wstaliście. To jej powiem. Ale nie będę się dopytywać, kto gdzie spał.

Daniel dodał coś jeszcze po norwesku do Johanna i wyszedł z pokoju.

A on cały czerwony podszedł do lustra.

- Co on ci powiedział? - zapytała, choć miała co do tego pewne podejrzenia.

- Kazał mi zetrzeć tę szminkę z ust - odpowiedział Johann wymownie.

Ala roześmiała się głośno.

- Gwoli ścisłości to ona jest raczej wokół ust... Ale chodź, ja ci ją zetrę - zaproponowała, znów wieszając się mu na szyi.

- Jesteś pewna, że to tak działa?

- Absolutnie pewna - powiedziała z mocą. - Absolutnie.

*

Zachowywał się jak totalny idiota. Totalny. I było mu z tym tak zajebiście dobrze.

Nieprawdopodobne było to, że sprawiła to jakaś dziewczyna, którą znał od dwóch dni, a z którą całował się więcej razy niż w przeciągu całego swojego życia. I która teraz siedziała z nim w ławce, na matematyce, w jego własnej szkole.

NiedorośliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz