Pewnego deszczowego dnia ubrana w czarne ciuchy postanowiłam, że pójde do mojego konia, Magic. Idąc do boksu klaczy zastanwiałam się gdzie jest Marta, moja siostra, ponieważ nie było jej rano w domu.
Magic zastałam w swoim boksie. Otworzyłam go i podeszłam bliżej.
- Cześć, kochana. - pogłaskałam ją po pysku. Klacz wesoło zarżała. Przytuliłam się do niej. Schyliłam się po jedzenie dla Magic leżące na jednej z półek. Klacz pochłonęła jabłko bardzo szybko. Zaśmiałam się.
- Chodź, czas cię obrządzić. Dzisiaj ciężki dzień. Kontrola przyjeżdża. Stresuje się tym. - powiedziałam kierując się do myjki. Klacz szła za mną. Ufałam jej, ponieważ wiedziałam, że nie ucieknie. Umyłam ją, wyszczotkowałam, rozczesałam jej grzywę i ogon.
- Idziemy na padok? - spytałam a klacz pokiwała głową. Wyszłyśmy ze stajni kierując się w stronę padoku. Wpuściłam ją do środka. Klacz zaczęła biegać radośnie. Przyglądałam się jej zza płotu.
- Nie boisz się jej tak samej puszczać? Wczoraj widziałam jak biegała po sadzie. Uważaj, bo ci ucieknie. - powiedziała nagle Marta opierając się o płot od padoku.
- Wystraszyłaś mnie. Ja jej ufam a ona mi. Nie ucieknie mi, nie martw się. - powiedziałam spoglądając w jej kierunku.
- Gdy przyjadą na kontrole stajni dopilnuj aby wszystkie konie były w swoich boksach. Wiesz, że ten nowy nie lubi kiedy konie biegają po padokach. - skinęłam głową potwierdzając, że tego dopilnuje.
- Gdzie byłaś? - spytałam.
- U Laury, musiałam jej pomóc. Ich majątek się sypie. Rozumiesz? Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe, że nie zjadłam z tobą śniadania. - odpowiedziała.
- Nie, nie mam. Wiem, że Laurze jest teraz ciężko. Współczuje jej z powodu taty. - powiedziałam. Jej tata chorował na raka. Laura bardzo to przeżyła. Ma zaledwie dwadzieścia jeden lat i już musi sama musi zajmować się końmi. Laura nigdy nie przepadała za końmi i dalej za nimi nie przepada.
Usłyszałam huk. Dobiegał ze strony stajni.
- Co to było? - spytałam.
- Nie wiem ale zabierz Magic z padoku. Na wszelki wypadek. - powiedziała kierując się w stronę stajni.
- Magic! - zawołałam a klacz szybko przybiegła. Otworzyłam bramę od padoku.
- Chodź, koniec zabawy. Zaraz cię osiodłam i sobie pojeździmy. - powiedziałam idąc do stajni. Widziałam jak Marta szuka przyczyny hałasu. Osiodłałam klacz.
- Gdzie jedziesz? - spytała Marta.
- Po prostu sobie pojeździć. Dawno tego nie robiłam. - powiedziałam wsiadając na Magic. Usłyszałam kolejny huk. W drzwiach stajni zobaczyłam naszego odwiecznego wroga, Ydrisa.
- Nikola, uciekaj! - krzyknęła a ja przez chwile się zawachałam. Wiedziałam, że Marta sobie poradzi. Szybko wybiegłam z Magic ze stajni. Spojrzałam do tyłu. Ydris za nami nie biegł. Usłyszałam kolejny huk. Przeraziło mnie to. Nie wiedziałam gdzie mam się podziać.
***
Kolejny rozdział. Całkowicie zmieniony. Ale mam nadzieje, że na lepsze.
CZYTASZ
•Tajemnicza przygoda• |Zakończone|
FantasyHistoria jest o dziewczynie, która nazywa się Nikola i o jej koniu Magic. Ich wrogiem jest Ydris. Co się z nimi stanie?