Rozdział 9

76 2 2
                                    

Zaczęłyśmy naszą podróż w stronę Valedale. Mam nadzieje, że uda nam się to co planujemy.

Jechałyśmy długo. Przez ten czas zatrzymywałyśmy się w paru miejscach żeby odpocząć. Wykorzystywałam ten czas na ćwiczenie moich mocy. Po długiej drodze aby opanować otwieranie portalu do Pandorii w końcu się udało. Wiadomo, nie opanowałam tego w stu procentach ale tak aby otworzyć raz portal. Przystopowałyśmy w jednym miejscu. Chciałyśmy odpocząć, ponieważ powoli zapadł zmrok. Zsiadłam z klaczy i ułożyłam się na kocu, który rozłożyłam. Muszę przyznać, że jest bardzo milutki. Klacz położyła się obok mnie. Przytuliłam się do niej. I tak o to zasnęłam. Pogrążyłam się w dolinie snów.

Gdy obudziłam się rano Magic skubała trawę. Patrzyłam na nią jak w obrazek. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że kiedyś może jej zabraknąć.

Z tyłu głowy rozmyślałam co stało się z Martą. Dzwoniłam do niej parę razy ale nie odbierała. Martwiłam się o nią. To w końcu była moja siostra.

Wstałam z koca i go zwinęłam. Zjadłam jedno jabłko. Czas znów ruszyć w drogę. W końcu zostało nam tylko trzy dni. Wsiadłam na klacz i ruszyłyśmy dalej.

Szłyśmy wolno, nie spieszyłyśmy się. Wiem, że akurat w tej sytuacji powinnyśmy pędzić by dojechać do Valedale ale byłyśmy i tak zmęczone tym wszystkim. A to dopiero początek.
- Co się stało z Martą? Nie odbiera. Martwię się o nią. - postanowiłam wyrzucić w końcu ciężar, który spoczywał gdzieś we mnie.

- Na pewno jest w bezpiecznym miejscu. - powiedziała.

- Obawiam się najgorszej rzeczy. Magic, co jeśli ona... - nie mogłam dokończyć zdania, ponieważ zbyt to bolało. To mogła być prawda ale zbyt bolesna.

- Żyje, na pewno. - pocieszała mnie ale jakoś zaczynałam w to wątpić. Wyjęłam telefon by zadzwonić do Marty. Czekałam z nadzieją, że odbierze. Słyszałam w kółko to samo czyli pocztę. Zaczęło powoli mnie to irytować ale moje obawy zaczęły z każdą chwilą rosnąć.

Jechałyśmy aż dojechałyśmy do wody.

- Wcześniej dałaś rade to i teraz dasz. - dodałam klaczy otuchy. Na brzegu dostrzegłam coś. Jakby jakąś dziewczynę. Magic posłusznie weszła do wody. Zaczęła płynąć a ja zaczęłam utrzymywać się coraz bardziej w przekonaniu, że na brzegu jest jakaś dziewczyna. Dopłynęłyśmy na drugi brzeg.

Przy kłodzie leżała dziewczyna. Od razu rozpoznałam kto to. Szybko zeszłam z klaczy i podbiegłam do dziewczyny. Była nieruchoma.

- Marta, proszę, obudź się. - zaczęłam pruszać nią. Nie reagowała. Spraedziłam czy oddycha.

Nie oddychała.

- Marta! Proszę, nie zostawiaj mnie, nie możesz! Słyszysz?! Nie możesz! - łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Ręce mi drżały. Moja siostra nie żyła. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Przytuliłam się już do martwego ciała mojej siostry. Ręce mi strasznie drżały, nie mogłam tego opanować. Oczy zaczęły mnie szczypać od płaczu. Magic, gdy zorientowała się co się stało od razu podeszła do mnie.

- To niemożliwe! Nie! - dalej w to nie wierzyłam. Lawina łez spływająca po moich policzkach utrudniała mi zobaczenia czegokolwiek. To co teraz przeżywałam było nie do opisania.

- Odezwij się, proszę. To nie może tak się skończyć. - mówiłam szeptem. Nie mogłam opanować moich łez ani drżących dłoni. Oczy zapewne miałam już spuchnięte. Wstałam i przytuliłam się do Magic. Tylko ona mi została. Domyślałam, się, że śmierć Marty spowodował Ydris. Rozpoznałam to. Jego charakterystyczny zapach unosił się w okół nieżywego ciała. Podeszłam już ostatni raz do mojej zmarłej siostry.

- Przepraszam za wzystko co ci wyrządziałam. Przepraszam. Pamiętaj, zawsze będę cię kochać. Nigdy o tobie nie zapomnę. Żegnaj, moja kochana siostro. - powiedziałam a łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Moje serce pękło na pół. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Uklęknęłam przy niej i zamknęłam jej odwarte, pełne bólu oczy. Już na zawsze. Nigdy już nie ujże w nich blasku. Nigdy.

W końcu wsiadłam na Magic i odjechałydmy, od tego okropnego miejsca.

***
Hejka, nowy rozdział. Niedługo koniec.

•Tajemnicza przygoda• |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz