"Demoniczna siła"

195 18 1
                                    


- Cieszę się, że postanowiłaś wrócić - oznajmiła Hokage.

Ja tylko spuściłam wzrok. Nie chciałam się odzywać. Nawet nie wiem co w takiej sytuacji mogłabym powiedzieć. Cała ta sytuacja mnie przerastała, a w całej tej sytuacji zostałam sama. Tylko ja i bestia, która drzemała głęboko we mnie.

- Chcę się dowiedzieć co się stało. Pożar, który wywołałaś utrzymywał się dłużej niż powinien, to nie był zwykły ogień, nie mogę narazić swojej wioski na kolejny taki atak - wyjaśniła.

- Ja... Nie wiem co to było.. Naprawdę - wydukałam.

Wzrok nadal miałam całkowicie wbity w ziemię. Nie spoglądałam na nikogo, nie miałam takiej ochoty. Mieli mnie za potwora, wiedziałam jak na mnie patrzę. Oczy pełne pogardy i złości. Musiałam być silna, nie mogłam dać się omamić złej mocy.

Nastała dłuższa cisza, którą przerwały otwierające się drzwi. 

- Babuniu Tsunade! Jesteśmy gotowi na misję! - usłyszałam głoś blondwłosego przyjaciela.

Szybko podniosłam wzrok by spojrzeć na chłopaka. Poczułam nagłe ciepło rozlewające się całkowicie w moim sercu. Byłam taka szczęśliwa, że go widzę, a on wydawał się naprawdę zszokowany sytuacją, którą przypadkiem zauważył.

- Naruto! Ile razy mam ci powtarzać, że nie możesz tak po prostu wcho... - krzyknęła za nim Sakura, powoli wchodząc do biura Hokage.

- Wyjdźcie wszyscy. Naruto, Mikasa , wy zostańcie, muszę z wami porozmawiać - oznajmiła surowo Hokage.

Pozostali posłusznie wyszli z biura. Zostałam tylko ja i Naruto. Oboje staliśmy jakby zaraz Hokage miała odciąć nam głowy. Sama taka myśl zaczęła mnie przerażać i teraz stałam już całkowicie spięta.

- Mikasa. Chciałam aby Naruto był przy rozmowie, abyś czuła się swobodnie. Oboje macie problemy z opanowaniem swojej mocy, ale w przypadku Naruto, to już wiemy jaka to moc i co można na nią zaradzić - zaczęła.

- Jaka moc? Mikasa dlaczego nic mi nie mówiłaś? - spytał zszokowany Naruto.

Zacisnęłam mocno pięści, a  moich żyłach zaczęła buzować krew. 

- Wiesz dlaczego nic ci nie powiedziałam?! Bo ciebie tu nie było! Przez trzy lata miałeś mnie gdzieś! Przyjaciółkę, która zawsze była przy tobie, wspierała cię, opiekowała się tobą gdy byłeś chory. Ty to wszystko miałeś gdzieś, liczył się tylko twój trening, bo liczysz się tylko ty! - wykrzyknęłam.

Poczułam narastające ciepło, jakby temperatura w pokoju sięgnęła co najmniej 40 stopni. Znowu ona, ta tajemnicza moc. Pojawiała się zawsze gdy byłam wściekła. Nieprzewidywalna, zabójcza, potężna moc. Poczułam, że mogę wszystko, nie ma granic, a życie to iluzja.

*Naruto pov.*

- Mikasa...proszę porozmawiajmy spokojnie - zacząłem.

Wiedziałem, że zaczęło robić się groźnie. Dookoła Mikasy powstał ogień, który z sekundy na sekundę nabierał żywszej barwy. Sama Mikasa również została pokryta tym piekielnym ogniem, a z niektórych płomieni zaczęły tworzyć się na jej ciele skrzydła oraz rogi. Zaczęło to wyglądać strasznie.

- Nie odzywaj się głupcze - usłyszałem.

Mówiła to Mikasa, ale to nie był głos, który znałem od zawsze. Brzmiał strasznie i tak jakby coś przez nią przemawiało, bestia ukryta w niej, mogła całkowicie przejąc kontrolę?

Próbowałem się do niej zbliżyć, ale bezskutecznie. Za każdym razem odpychała mnie, mniej lub bardziej boleśnie. Zauważyłem jak całe biuro Hokage staje w płomieniach, który zaczął szybciej się rozprzestrzeniać. Nie mogłem pozwolić aby coś stało się mieszkańcom. Wybiegłem szybko sprawdzając czy przypadkiem gdzieś nie potrzeba pomocy.

Całe szczęście na miejscu zebrali się moi przyjaciele, którzy zainteresowani całą sprawą skutecznie zaczęli osłaniać cywili oraz nie pozwolili ogniu rozprzestrzeniać się dalej. Nie byłem tam potrzebny. Moją jedyną misją była ochrona Mikasy przed tym stworzeniem, które w niej siedziało. Nie mogłem pozwolić aby całkowicie zawładnęło jej ciałem. Na pewno istniała możliwość, że nigdy nie powróci do nas, a ja nie mogłem jej stracić. Była dla mnie kimś ważnym, a ja obiecałem, że będę ją bronił za wszelką cenę.

*dziesięć lat wcześniej*

- Hej! Zostawcie ją! - krzyknął blond włosy podbiegając do dwóch osiłków gnębiących malutką czarnowłosą dziewczynkę.

- Spadaj mały! To ciebie nie dotyczy - warknął jeden z nich, po czym podnieśli w górę dziewczynkę, ciągnąc ją za kołnierzyk.

- Puszczajcie mnie! - krzyknęła dziewczynka, wierzgając się na wszystkie strony.

Dwaj oprawcy byli o wiele wyżsi od małego Naruto, a on sam nie znał żadnej technik, aby pomóc koleżance. Zaczął improwizować, rzucając kamieniami i kopiąc chłopaków w łydki jak tylko najmocniej się da, ale ci tylko go wyśmiali i nie przejmowali się nim za bardzo. Naruto wpadł na pomysł po czym pobiegł w stronę miasta, zostawiając dziewczynkę z oprawcami.

- Najwidoczniej dał sobie z tobą spokój - wyśmiał całą sytuację jeden z nich.

Po kilku minutach mały Uzumaki wrócił, lecz nie sam. Przyprowadził ze sobą swojego opiekuna Irukę, który skutecznie przepłoszył oprychów i uratował małą dziewczynkę. 

- Dziękuję wam - powiedziała cichutko, podnosząc się i otrzepując z kurzu.

Naruto szybko podbiegł do niej i podał jej dłoń w geście witalnym. Gdy ta uścisnęła jego małą rączkę, ten szeroko się uśmiechnął.

- Jestem Naruto Uzumaki! Miło mi cię poznać! 

- Mikasa Nara. Mi ciebie również - odpowiedziała, również szeroko się uśmiechając.

- Już zawsze będę cię chronił Mikaso - odparł dumy i pewny siebie.

Już wtedy wiedzieli, że to będzie przyjaźń na całe życie. Okoliczności w jakich się poznali nie należały do najlepszych, ale przecież nie to się liczy prawda?

Spełnijmy swoje marzenia! [Naruto FF]Where stories live. Discover now