Potomek

2.6K 213 105
                                    

Twarz Aberfortha i jego krótkie włosy rzucały dziwny cień na ścianę, gdy schodził po schodach i smuga światła padła na jego sylwetkę. Stanął przed Albusem i Gellertem trzymającymi się za ręce w zwartym szyku.

- Zanim zaczniecie się kłócić - zaczął Gellert i dwie pary błękitnych oczach zwróciły się na niego- chcę żebyście wiedzieli, że Ariana obwinia się o takie sytuacje.

- Mówiłem jej wiele razy, że- zaczął Aberforth i pokręcił głową zasmucony i nie dokończył.

- Wszyscy jej mówiliśmy- mruknął Albus.

Stali przez chwilę w ciszy, Gellert przesunął kciukiem po wierzchu dłoni Albusa. Miał wrażenie, że zaszła między nimi jakaś zmiana, niewypowiedziany pakt pokoju.

- Przepraszam Al,- młodszy z braci podszedł do nich i ze skruchą na twarzy spojrzał prosto w oczy starszemu Dumbledorowi- ja tylko martwię się o Ari, a jej coraz bardziej brakowało kontaktu z tobą. To jest chore, że chociaż jesteś w domu ona za tobą tęskni.

- Ab, ja też cię przepraszam. Na prawdę nie wiedziałem, że może tak zareagować na tego smoka- skinął głową na stworzenie śpiące na stoliku, zupełnie nie przejęte wszelkimi hałasami.- Nie chciałem żeby tak to wyglądało, nie wiedziałem, że nasza siostra, że ona tak bardzo potrzebuje ze mną przebywać.

Aberforth położył dłoń na ramieniu brata. Nie wyglądał już na złego. Gellert uznał, że chłopak zauważył jak bardzo jego ukochany cierpiał przez ogół sytuacji. Przez strach związany z Arianą, przez kłótnię i przez rozmowę z Grindelwaldem.

- Ciebie też przepraszam. Nie lubię cię i nie będę tego ukrywał. Jednak nie mogę obwiniać mojego brata za to, że kogoś pokochał- słowa Dumbledora brzmiały mądrze, jednak blondyn słusznie podejrzewał, że to jeszcze nie koniec wypowiedzi.- Ale nie pozwolę aby ten związek zaszkodził Arianie, więc postarajcie się choćby trochę ograniczyć czas spędzany razem i przeznaczcie go na jej rzecz.

- Ja nie mam nic przeciwko. Pod pewnym warunkiem- Gellert uśmiechnął się sztucznie. Wcale mu nie pasowało, że Aberforth tak rozporządzał ich czasem. - Gdy Albus zdecyduje się opowiedzieć ci o naszym pomyśle, wysłuchasz go, przemyślisz to i nie skrytykujesz od razu.

Bracia Dumbledore obaj w szoku spojrzeli na niego. Albus zmarszczył brwi próbując rozszyfrować o jakim pomyśle mówił Grindelwald, a gdy przypomniał sobie ich niedawną rozmowę uśmiechnął się spuszczając głowę. Natomiast Aberforth nic nie rozumiejąc postąpił krok do tyłu.

- Jakim pomyśle? Co wyście znowu- nie zdążył dokończyć, bo Gellert uniósł palec uciszając go.

- Nic złego Aberforcie. Myślę, że tobie też się spodoba- powiedział tym razem uśmiechając się na prawdę i przytulając przyjaciela do swojego boku.- Jednak dowiesz się co planujemy dopiero gdy twój brat uzna, że to odpowiedni moment.

Blondyn, na złość najmłodszemu z rudowłosych, pocałował ukochanego w czubek głowy. Dotykając ustami pachnących rumiankiem włosów poczuł dreszcz na karku. To była chyba jego druga ulubiona czynność, tuż po całowaniu jego krtani, na której czuł oddech Albusa świadczący o tym, jak bardzo to wszystko było realne.

- A teraz naprawdę muszę się już pożegnać Al. Muszę trochę popracować. Napiszę koło siódmej- obiecał i pochylił się do namiętnego pocałunku, którym obdarzył ukochanego na oczach jego brata.

Wyszedł w końcu z domu Dumbledorów. Na myśl o czekających na niego książkach uśmiechnął się niemal tak szeroko jak na myśl o Albusie. Idąc włożył dłonie do kieszeni. Ciotka pewnie się zdziwi. Nie spał u niej od pięciu dni, przychodził głównie na obiady i czasem razem z Albusem, aby zajrzeć do jakiejś książki, czy odpocząć od Aberfortha. Tym razem musiał coś samodzielnie sprawdzić. Wiedział, że czekają na niego trzy opasłe tomiszcza, w których mógł znaleźć informacje potrzebne w tym momencie.

《Przysięga》Grindeldore Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz