Rozdział 32. Wszystko wyjaśnione

234 30 3
                                    

   Iwaizumi płakał naprawdę rzadko. Od czasów szkoły podstawowej zdarzało mu się to tylko, kiedy przegrali jakiś ważny mecz, a i wtedy powstrzymywał się tak bardzo, jak potrafił. Zawsze wiedział, że musi być silny, a przynajmniej na takiego wyglądać, żeby podnieść na duchu pozostałych. Uważał, że taka jest kolej rzeczy. Ostatni raz prawie się rozpłakał, gdy po powrocie do domu na kuchennym blacie znalazł wiadomość od Oikawy, który oznajmił mu, że postanowił się wynieść. Szybko jednak wziął się w garść i nie rozkleił się na dobre. Nie był typem człowieka, który pozwala sobie na użalanie się nad sobą, gdy zamiast tego może podjąć jakieś realne działanie.

   Jednak mimo wszystko nie potrafił wtedy płakać. Tamtego dnia stracił tak wiele, a następne dwa tygodnie wcale nie były lepsze – właściwie Hajime mógłby powiedzieć, że stanowiły żałosne pasmo nieszczęść i porażek – i mimo to w jego oczach ani razu nie zebrały się łzy. Zupełnie jakby coś je blokowało, jakby coś nie pozwalało Iwaizumiemu opłakać rodziców ani swojej żałosnej sytuacji.

   Lecz kiedy Oikawa wrócił, gdy minął strach, że przyszedł jedynie zabrać swoje rzeczy, coś w nim pękło. Gdy zrozumiał, że Tōru chce wszystko naprawić, rozpłakał się jak małe dziecko. Cały ból, który dusił w sobie przez tyle czasu, wypływał na zewnątrz razem ze łzami; całe cierpienie, smutek i żal wylewały się z niego jak woda z przepełnionego naczynia. Nie wiedział, jak długo płakał. Nie miał pojęcia, co się wtedy wokół niego działo. Liczył się dla niego tylko Oikawa – to, że przy nim był i nie mówiąc nic, pozwalał mu wyrzucić z siebie to wszystko. Tulił go do siebie mocno i stanowczo, jakby chciał powiedzieć, że już nigdy więcej go nie zostawi.

   A Iwaizumi krzyczał przez łzy, usiłując jakoś wszystko mu wytłumaczyć, co powinien był zrobić już dawno temu.

   – Prze-przepraszam... – jęczał. – Nie chcia-ałem tak... P... Powinienem był... Wtedy...

   Oikawa jedynie pogłaskał go po włosach i oparł się o ścianę. Iwaizumi nawet nie zauważył, kiedy wprowadził go z powrotem do mieszkania i zamknął za nimi drzwi. Dwa kubki jogurtu, jakimś cudem zupełnie nieuszkodzone, leżały rozrzucone w przedpokoju, jakby Tōru kopnął je tam, żeby nie zawadzały, ale Hajime i tak tego nie dostrzegł. Miał problem z utrzymaniem się na nogach, jedynie trzymające go mocno ramiona Oikawy pomagały mu ustać. Tōru jednak to wyczuł, więc nie wypuszczając go z objęć, zjechał powoli po ścianie na podłogę. Usadził go tak, żeby było im wygodnie, i nie zrobił już nic poza tym. Wiedział, że Iwaizumi niczego więcej nie potrzebuje.

   I miał rację. Mijały minuty, a on powoli się uspokajał. Głośny szloch zamienił się w ciche łkanie, aż w końcu ustał zupełnie. Iwaizumi zasnął, oddychając niespokojnie, ale wciąż trzymając lekko koszulkę Oikawy – jakby fakt, że spał w jego ramionach mu nie wystarczał.

   Oikawa przymknął oczy i oparł policzek o jego głowę. Jeszcze nigdy nie widział Iwaizumiego w takim stanie i nagle dotarło do niego, że choć znają się od zawsze, wciąż jest tyle rzeczy, których o nim nie wie. Że wciąż zbyt często za dużo myśli o sobie zamiast o nim. I że jest gotów się zmienić, jeśli dzięki temu Hajime będzie łatwiej.

   Choć ściana, o którą się opierał, nie była szczególnie wygodna, kiedy emocje opadły, ogarnęła go przemożna senność. Złapał dłoń Iwaizumiego, po czym poszedł w jego ślady – zasnął, zanim zapalone chwilę temu światło na klatce zdążyło zgasnąć.

* * *

   – Oikawa... Dlaczego mnie nie obudziłeś? – głos Iwaizumiego wyrwał go z płytkiego snu. Wciąż siedzieli pod ścianą, w prawie tej samej pozycji, w jakiej zasnęli. Dookoła było zupełnie ciemno, więc Oikawa domyślił się, że musi być środek nocy. Przez chwilę nie miał pewności, co się właściwie stało, ale szybko oprzytomniał. Zerknął z ukosa na Iwaizumiego, mimo że w mroku nie mógł dostrzec zbyt wiele.

Ostatni dzień bez ciebie || OiIwa ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz