Rozdział 18

2.6K 155 41
                                    

Lauren POV

Wreszcie nadeszła sobota i właśnie wstałam z łóżka w wyjątkowo dobrym humorze. Był to bowiem dzień, który miałam spędzić w towarzystwie Camili. Co prawda widziałyśmy się wczoraj w szkole, ale a i tak się cieszyłam, że znowu ją zobaczę i spędzimy razem cały dzień. Nie miałam pojęcia, co takiego było w tej dziewczynie. Za każdym razem, gdy była blisko, moje serce wygrywało z rozumem. Obiecałam sobie, że nikt nie dostanie się już tak blisko mnie, jednak stało się inaczej. Miałam jeszcze czas, aby się wycofać, ale czy potrafiłam to zrobić?

Z rozmyślań wyrwał mnie wyśmienity zapach wydobywający się z kuchni. Od razu udałam się w tamtym kierunku. W środku ukazał mi się widok taty smażącego omlety, które były jedną z jego specjalności śniadaniowych. Dawno nie widziałam tego widoku, ponieważ tata ciągle pracował i z tego co wiedziałam, dzisiaj od samego rana także powinien być w pracy.

- Moja księżniczka wstała w samą porę - powiedział uśmiechnięty, odwracając się w moja stronę.

- Nie powinieneś być w pracy? - Zdziwiłam się, siadając na krześle przy kuchennym stole.

- Powinienem, ale nastąpiła pewna zmiana w grafiku i idę do pracy dopiero wieczorem, więc pomyślałem, że możemy ten dzień spędzić razem - powiedział.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu.

- Powinnaś częściej się uśmiechać Laur, masz piękny uśmiech - powiedział do mnie, nakładając swoje kulinarne dzieło na talerz przede mną.

Naprawdę cieszyłam się na wizję spędzenia z nim poranka, ale obiecałam Camili, że przyjadę po nią w południe, nie chciałam być niesłowna.

- Coś się stało? - Zapytał tato, patrząc na mnie i marząc brwi.

- Obiecałam koleżance, że się dzisiaj spotkamy, nie wiedziałam, że zostajesz w domu - wytłumaczyłam.

- Co to za koleżanka? Dawno się z nikim nie spotykałaś, to chyba nie Dinah? - Zapytał. To prawda, nie miałam jeszcze czasu opowiedzieć mu o Camili, natomiast zmarszczyłam brwi od razu, gdy wspomniał o Jane. Może kiedyś, ale już nic nas nie łączyło, jej strata.

- Nie - zaprzeczyłam od razu. - To Camila - wytłumaczyłam uśmiechając się przy tym.

- Nic mi o niej nie wspominałaś - powiedział, patrząc na mnie zaciekawiony.

- Znamy się od niedawna, ze szkoły, dopiero przeprowadziła się z rodziną do Miami i nie zna nikogo, pomagam jej też w nauce - wytłumaczyłam uśmiechnięta na wspomnienie dziewczyny.

- Cieszę się kochanie, dobrze, że jej pomagasz. Możesz ją do nas zaprosić, nie widzę przeszkód - powiedział mój ojciec, widziałam w jego oczach radość.

- Napiszę do niej, że spotkamy się później, jestem pewna, że się nie obrazi. Chce spędzić z tobą trochę czasu - powiedziałam zdecydowanie.

- Chętnie bym ją poznał, możemy spędzić trochę czasu razem - powiedział.

- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł - powiedziałam niepewnie.

- Dlaczego? Wstydzisz się mnie? - Zapytał, żartując sobie ze mnie.

- Nie o to chodzi, nie chcę jej stawiać w niezręcznej sytuacji - wytłumaczyłam, zupełnie poważnie.

- Od kiedy tak się troszczysz o innych Lauren, nie poznaje cię. Czy to sprawka Camili? Opowiedz mi o niej coś więcej - poprosił.

- Nie znamy się jeszcze za dobrze, ale ona jest raczej nieśmiała, za to wydaję się bardzo wartościową osobą i po prostu dobrze się czuję w jej towarzystwie - powiedziałam zupełnie szczerze.

The only exception - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz