Lauren POV
Wreszcie nadeszła sobota i właśnie wstałam z łóżka w wyjątkowo dobrym humorze. Był to bowiem dzień, który miałam spędzić w towarzystwie Camili. Co prawda widziałyśmy się wczoraj w szkole, ale a i tak się cieszyłam, że znowu ją zobaczę i spędzimy razem cały dzień. Nie miałam pojęcia, co takiego było w tej dziewczynie. Za każdym razem, gdy była blisko, moje serce wygrywało z rozumem. Obiecałam sobie, że nikt nie dostanie się już tak blisko mnie, jednak stało się inaczej. Miałam jeszcze czas, aby się wycofać, ale czy potrafiłam to zrobić?
Z rozmyślań wyrwał mnie wyśmienity zapach wydobywający się z kuchni. Od razu udałam się w tamtym kierunku. W środku ukazał mi się widok taty smażącego omlety, które były jedną z jego specjalności śniadaniowych. Dawno nie widziałam tego widoku, ponieważ tata ciągle pracował i z tego co wiedziałam, dzisiaj od samego rana także powinien być w pracy.
- Moja księżniczka wstała w samą porę - powiedział uśmiechnięty, odwracając się w moja stronę.
- Nie powinieneś być w pracy? - Zdziwiłam się, siadając na krześle przy kuchennym stole.
- Powinienem, ale nastąpiła pewna zmiana w grafiku i idę do pracy dopiero wieczorem, więc pomyślałem, że możemy ten dzień spędzić razem - powiedział.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
- Powinnaś częściej się uśmiechać Laur, masz piękny uśmiech - powiedział do mnie, nakładając swoje kulinarne dzieło na talerz przede mną.
Naprawdę cieszyłam się na wizję spędzenia z nim poranka, ale obiecałam Camili, że przyjadę po nią w południe, nie chciałam być niesłowna.
- Coś się stało? - Zapytał tato, patrząc na mnie i marząc brwi.
- Obiecałam koleżance, że się dzisiaj spotkamy, nie wiedziałam, że zostajesz w domu - wytłumaczyłam.
- Co to za koleżanka? Dawno się z nikim nie spotykałaś, to chyba nie Dinah? - Zapytał. To prawda, nie miałam jeszcze czasu opowiedzieć mu o Camili, natomiast zmarszczyłam brwi od razu, gdy wspomniał o Jane. Może kiedyś, ale już nic nas nie łączyło, jej strata.
- Nie - zaprzeczyłam od razu. - To Camila - wytłumaczyłam uśmiechając się przy tym.
- Nic mi o niej nie wspominałaś - powiedział, patrząc na mnie zaciekawiony.
- Znamy się od niedawna, ze szkoły, dopiero przeprowadziła się z rodziną do Miami i nie zna nikogo, pomagam jej też w nauce - wytłumaczyłam uśmiechnięta na wspomnienie dziewczyny.
- Cieszę się kochanie, dobrze, że jej pomagasz. Możesz ją do nas zaprosić, nie widzę przeszkód - powiedział mój ojciec, widziałam w jego oczach radość.
- Napiszę do niej, że spotkamy się później, jestem pewna, że się nie obrazi. Chce spędzić z tobą trochę czasu - powiedziałam zdecydowanie.
- Chętnie bym ją poznał, możemy spędzić trochę czasu razem - powiedział.
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł - powiedziałam niepewnie.
- Dlaczego? Wstydzisz się mnie? - Zapytał, żartując sobie ze mnie.
- Nie o to chodzi, nie chcę jej stawiać w niezręcznej sytuacji - wytłumaczyłam, zupełnie poważnie.
- Od kiedy tak się troszczysz o innych Lauren, nie poznaje cię. Czy to sprawka Camili? Opowiedz mi o niej coś więcej - poprosił.
- Nie znamy się jeszcze za dobrze, ale ona jest raczej nieśmiała, za to wydaję się bardzo wartościową osobą i po prostu dobrze się czuję w jej towarzystwie - powiedziałam zupełnie szczerze.
CZYTASZ
The only exception - Camren ff
Fiksi PenggemarLauren przez bolesne doświadczenia z dzieciństwa dorastała w przekonaniu, że prawdziwa miłość nie istnieje, a uczucie to wiąże się tylko z cierpieniem. Camila jest nowa w Miami i nie zna tu nikogo. Czy to ona wreszcie sprawi, że Lauren komuś zaufa? ...