Rozdział 42

2K 143 9
                                    

Camila POV

Po lekcjach wróciłam z mamą prosto do domu i praktycznie cały czas spędziłam w pokoju, ucząc się na jutro. Musiałam się porządnie przyłożyć do nauki, ponieważ ostatnio nieco zawaliła i wiem, że moje stopnie pozostawały wiele do życzenia.

Był już wieczór i właśnie zeszłam na dół po schodach, chciałam dostać się do kuchni, aby wziąć stamtąd banana, na którego miałam teraz wielką ochotę. Moi rodzice wiedzieli, jak bardzo uwielbiam te owoce, więc w naszym domu zawsze był ich zapas.

Przechodząc obok salonu, usłyszałam głosy rodziców, których o czymś dyskutowali. Byłam zaskoczona, że tata wrócił już z pracy, ponieważ zazwyczaj wracał godzinę lub dwie później, w zależności od tego ile miał pracy.

Zignorowałam ten fakt, podejrzewając, że pewnie dzisiaj miał mniej do zrobienia, albo wyrobił się z tym wcześniej i udałam się do kuchni, tak jak miałam w zamiarze. To i tak nieludzkie, aby spędzać w pracy całe dnie, bardzo mu współczułam i miałam nadzieję, że moja przyszłość będzie wyglądać inaczej, ale nie mogłam narzekać. Mój tata musiał utrzymać naszą rodzinę i szanowałam go za to, co robi.

Gdy wracałam do swojego pokoju, ponownie przeszłam obok salonu, z którego wydobywały się tym razem wyraźniejsze głosy rodziców. Oboje byli nieco zdenerwowani, a ich wymiana zdań wyglądała na małą sprzeczkę. Z ciekawości zatrzymałam się pod drzwiami, aby usłyszeć o czym tak rozmawiają.

- Mówiłeś, że na razie nie planują cię nigdzie przenosić – odezwała się mama.

- Tak miało być, ale potrzebują zaufanego człowieka w Japonii i zaoferowali mi kolejną podwyżkę, ponieważ w ostatniej chwili ich człowiek się rozmyślił – powiedział ojciec, przejętym głosem. Zamarłam, czułam jak moje ciało sztywnieje, byłam w szoku. Nawet nie zauważyłam kiedy z mojej ręki, wypad trzymany przeze mnie owoc.

- Myślisz, że to dobra decyzja?

- Nie wiem, firma cały czas szuka kogoś na moje miejsce, powiedziałem, że to dla mnie trudna decyzja... - nie mogłam tego dłużej słuchać, to było dla mnie za wiele. Czy oni znowu chcieli wyjechać? Czekała nas kolejna przeprowadzka, na drugi koniec świata?

Błyskawicznie popędziłam przez korytarz i ubrałam trampki, po czym wybiegłam z domu. Postanowiłam pobiec na najbliższy przystanek i wsiąść w pierwszy autobus, który zabierze mnie jak najdalej od domu. Niestety z tego pośpiechu nie wzięłam ze sobą torebki czy chociażby telefonu. Nie mogłam nawet kupić biletu, postanowiłam zaryzykować i wsiąść na gapę, o tej porze były marne szanse, aby dopadła mnie jakaś kontrola biletów, więc musiałam spróbować.

Byłam w ogromnym szoku, z moich oczu płynęły łzy, których nie mogłam opanować. Rodzice obiecali, że wreszcie zostaniemy w jednym miejscu na dłużej, będziemy żyć normalnie, dlatego posłali mnie do szkoły. A teraz miałam to wszystko zostawić? Wyjechać i opuścić moją Lo? Dlaczego świat musiał być taki okrutny?

Sama nie wiem jak, ponieważ byłam kompletnie pogrążona we własnych myślach i rozpaczy, ale nogi same zaniosły mnie pod dom Lauren. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w jej ramionach, chciałam, aby zapewniła mnie, że będzie dobrze i odpędziła wszystkie smutki.

Lauren POV

Siedziałam w swoim pokoju i rysowałam w szkicowniku, gdy nagle usłyszałam, jak ktoś dobija się do drzwi. Nie widziałam kto to może być, mój tata był jeszcze w pracy, ale za pewne otworzyłby sobie drzwi kluczem. Na początku chciałam to po postu zignorować, ale ktoś na dole najwyraźniej nie chciał odpuścić, ponieważ usłyszałam ponowne dzwonienie do drzwi. Zrezygnowana i rozłoszczona, że ktoś mi teraz przeszkadza, odłożyłam ołówek i zeszłam na dół.

The only exception - Camren ff Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz