Upiłam łyka piątego drinka, popędzajac dziewczyny do szybszego picia, bo chciałam iść znów po drinki do barmana, który zresztą się do mnie przystawiał i nie powiem, był przystojny. Chłopaków gdzieś rozwijało, ale to dobrze. Bynajmniej chociaż trochę spokoju.
Na imprezę wstęp był darmowy i tylko dla wczasowiczów. Za drinki trzeba było samemu płacić.
Nagle usłyszałam jedną z naszych ulubionych piosenek. Spojrzałyśmy z dziewczynami na siebie znacząco, i powędrowałyśmy do dość dużego zbiorowiska osób, poruszających się w rytm muzyki i zaczynających śpiewać. Była to piosenka Feduka razem z Allj'em, czyli Rozovoye vino. Ostatnio to hit wakacji. Pamiętam, jak to kiedyś pokazałam dziewczynom jeszcze jak miało poniżej stu tysięcy wyświetleń i wtedy zaczęłyśmy tego nałogowo słuchać. Teraz to za często leciało i trochę nam zbrzydło, bo ile można słuchać w kółko tego samego.
-Eee, zobaczcie to! - krzyknął przechlanym głosem Nick. Odwróciłam się w stronę jego donośnego głosu i zobaczyłam, że nasi drodzy koledzy patrzeli na nas z cynicznymi uśmieszkami. Trzymali drinki w dłoniach, tak jak my. To dla bezpieczeństwa, bo ktoś kiedyś dosypał Amy czegoś do drinka i nie było z nią kontaktu przez całą imprezę. Miała szczęście, że się zorietowałyśmy i nie odstąpiłyśmy jej wtedy na krok. Kto wie, co mogło jej się stać.
Poczułam jak czyjąś ręka chwyta za mój tyłek. Myślałam, że to powtórka historii jak z poprzednich imprez, bo kto to mógł być, jak nie Evans. Odwrociłam się, żeby mu przywalić, ale się opanowałam, widząc, że to jednak nie on. Był to bardzo wysoki blondyn i kurwa, jaki on szkaradny. Ja rozumiem, że pryszcze na mordzie to nie jego wina, ale to da się leczyć. Tosz on miał Ferrero Rocher na twarzy. Ledwo powstrzymywalam się od puszczenia pawia.
Odtrąciłam jego rękę, poczym poczułam szczypniecie w tą samą cześć ciała co poprzednio. I znowu, i jeszcze raz. Nie, teraz to gościu przesadził. Zamachnełam się, i z otwartej dłoni wypierdzieliłam mu w twarz. Poczułam małe górki na dłoni i to było obrzydliwe. Oczywiście musiałam stanąć na palcach, żeby go dosięgnąć.
-Pojebało cię idiotko!- zapytał zdezorientowany, łapiac się za czerwony policzek nie tylko przez moje uderzenie.
-To ciebie chyba coś wali!- przekrzykiwałam muzykę. - Nie myśl sobie, że możesz sobie pozwalać.
Chłopak raczej się zniechęcił, bo odszedł, a ja wróciłam do tańczenia, wysłuchując od dziewczyn jaki to palant i prostak. Nie trwało to długo, bo poczułam pieczenie na pośladku. Miałam nadzieję, że dał se spokój, ale widzę, że jednak nie. Odwróciłam się jeszcze raz, i nie zważając na nic chlusnęłam mu w twarz drinkiem.
-Ała, moje piękne oczy. - stękał Evans, padając na kolana i przecierajac powieki. - Co cię napadło?
-Nie trzeba było mnie macać! - krzyknełam niebardzo zmartwiona, wzruszając ramionami. Dobrze temu szmaciarzowi tak.
Poczułam, jak ktoś łapie mnie za nogę, gdy chciałam już odchodzić, a później już gleba. Poleciałam do tyłu, zderzajac się z twardym ciałem klęczącego chłopaka. Jakie to typowe.
-Ty śmieciu! - szybko się pozbierałam i otrzepałam z piasku. Myślałam, że chłopak chociaż mnie złapie, ale nie, on woli mnie jeszcze popchnąć i dobić. Usłyszałam tylko jego perlisty śmiech zwycięstwa.
Nienawidzę go z całego serca i z całej duszy!
Boże, jak doprowadziłeś do tego, żeby to coś chodziło po tej ziemi. Nie bądź zły wtedy na mnie, gdy go ukatrupie, chce dostać się do nieba, bo na ziemi miałam już dość piekła przez tego gnoja. Wydłubie mu te rozbawione oczy gałązkami.
CZYTASZ
It's Just a Summer
Teen Fiction,, Obiecuję, że pewnego dnia będę w pobliżu". Opowiadanie jest pisane na kolanie i dla funu *w opowiadaniu pojawiają się wulgaryzmy i przemoc*