Rozdział VI

64 2 28
                                    

Przez następne dwa dni zostawałyśmy siłą wyciagane przez chłopaków na plażę i korzystałyśmy z dobroci tego ośrodka. Oczywiście nie obyło się bez kłótni i bujek. W czwarty dzień była dość duża spina między mną a Oliverem, bo idiota postanowił mnie wrzucić w ubraniach i z telefonem do wody. Miał gnojek szczęście, że nic się nie stało mojemu dzieciątku, bo zdążyłam je wysuszyć (czyt. wpiersolić do ryżu) . I takim oto sposobem całą środę się do siebie nie odzywamy. Dla mnie to na rękę, bo nienawidzę gnoja. Kiedyś specjalnie stworzyłam go w simsach, głodziłam, torturowałam żeby potem utobic go w basenie. Taka że mnie mała psychopatka. Hi hi.

Dziewczyny wymyśliły sobie, że chcą gofry na śniadanie, a że tylko ja z dziewczyn potrafiłam zrobić żarcie bez przypalenia, to ja musiałam wszystko załatwiać, więc musiałam iść do sklepu po składniki, ughh. Ubrałam na siebie sweterek, założyłam moje trampki i wyszłam z domu przy okazji zabierając moją dużą, czarną torebkę, w której zawsze miałam portfel, klucze i kosmetyki dodatkowo wkładając do niej torbę na zakupy. Telefon schowałam do tylnej kieszeni spodenek.

Gdy przechodziłam obok moim uszom dało się słyszeć podekscytowaną rozmowę naszych pseudo kolegów. Ciekawska ja musiałam czelniej przebadać tę rozmowę. Mogłam z niej wywnioskować, że głównym tematem jest jakiś męski wypad. Hmm interesujące.

-Typie, to będzie najlepszy wypad w historii naszych męskich wypadów. - powiedział podekscytowany Aiden. - Macie wszystko spakowane, bo o dziewiątej mamy wyjeżdżać twoim Mercem?

Dalej już nie słuchałam, bo nagle do mojej głowy wpadł okrutny, hardkorowy, ale zarazem zabawny plan. A co jeżeli byśmy przypadkowo pojechali z nimi? Chodzi mi o to, żeby przypadkowo zaczaić się po cichu do ich samochodu, przypadkowo wejść do bagażnika, przypadkowo się schować i przypadkowo jechać razem z nimi, żeby zrobić im na złość. Czy to nie plan doskonały? Przez chwilę pomyślałam, że przecież to napewno nie wypali. Może i jest to mało realny plan do wykonania, a w najgorszym wypadku może się nie udać i zaczną na nas wrzeszczeć, ale przecież kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, prawda? Kurde, pomysł doskonały, ale muszę jeszcze przekonać dziewczyny. Natychmiastowo wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę. 8:47

Z prędkością światła cofnęłam się do domu. W dupie już z tymi goframi, plan jest o wiele ważniejszy, a jak się uda to będzie lepsze niż smak tego rarytasu. To będzie smak zwycięstwa. Zapytacie pewnie czemu chcę im zepsuć wypad? Ponieważ oni nam wszystko za każdym razem rujnują i w końcu nadszedł czas naszej zemsty. No, ale ktoś pewnie powie, że to nic takiego zepsuć ich męski wypad i że pewnie ich to nie ruszy, ale ja wiem swoje. Dla nich męskie wypady to rzecz wręcz fundamentalna i zepsucie tego wprowadzi ich do niezłego wkurwienia, ale przecież raz się żyje, a ja uwielbiam im truć byt, tak samo jak oni nam.

Weszłam do domu i z trzaśnięciem zamknęłam drzwi, zwracając na siebie uwagę dziewczyn, siedzących na kanapie i zajadającymi się popcornem z dużej miski.

- Słuchajcie!- powiedziałam trochę za głośno. - Mam plan! Ostro popiepszony, ale zajebisty plan!- wykrzykiwałam podekscytowana, wymachujac rękoma we wszystkie strony.

-A gofry? - zapytała Claudia, robiąc minę zbitego psa.

-Ta sprawa jest ważniejsza niż jakieś tam gofry, uwierzcie! - odpowiedziałam, przechodząc obok fotela i stanęłam naprzeciwko dziewczyn siadzących na kanapie.

-Oświeć nas, co może być ważniejsze od gofrów i przestań udawać zespół Parkinsona.- Amy założyła recę na piersi, oczekując odpowiedzi. Spojrzałam na nią mrużąc oczy w pełnej powadze, ale kontynuowałam udawanie Eminema.

-A więc, wygląda to tak, że chłopacy gdzieś wyjeżdżają i to nie jest wyjazd na kilka godzin, bo usłyszałam, że mają się pakować, a wiemy, iż zepsucie ich ,,męskiego" wyjazdu nieźle by ich wkurzyło.- zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

It's Just a SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz