Nudy, nudy i jeszcze raz okropne nudy. Zastanawiam się czy długo jeszcze będziemy się gnieździć w tym bagażniku. Właściwie zrobiliśmy to na własne życzenie i nie powinniśmy mieć pretensji, no ale po zobaczeniu tablicy wyjazdu z miasta jedziemy już jakieś dwie godziny. Całe ciało bolało mnie już tak mocno, że marzyłam tylko o tym, aby rozprostować kość.
Znudziło mi się już przeglądanie galerii na moim telefonie, więc postanowiłam porobić nowe zdjęcia, ale chyba zjechaliśmy z drogi asfaltowej na piaskową, bo zaczęło trząść samochodem tak, że wytrąciło mi telefon z rąk. Na całe szczęście spadł na moje nogi obłożone kocem i nie było nic słychać.
W samochodzie zrobiło się o wiele ciemnej, ponieważ wjechaliśmy w gęsty las, więc dróżka wyglądała jak tunel kolejowy. Tak jak mówili chłopacy to będzie chyba istny obóz przetrwania, o ile nie każą nam wracać na piechotę z powrotem na domki. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie, no bo sorry, ale ja byłam słaba z nawigacji . Jedynym miejscem w którym się nie zgubię jest McDonald's w moim mieście.
Właśnie! Jestem głodna. Błagam, tylko szybko tam dojedźmy, bo umrę z głodu. Trzy godziny na głodzie, to nie dla mnie. Całe szczęście, że przed wyjściem zdążyłam zjeść bułkę. W moim brzuchu już burczy. Wcale się mu nie dziwię, że się o jedzenie ubiega, ale proszę, nie tak głośno, bo nas usłyszą.
-Ja cię kręcę! Za chwilę będziemy na miejscu!- mówił podekscytowany Liam. Uff, jak dobrze. Moje ciało umiera ze zdręntwienia.
Dziesięć minut po tym jak Cross powiedział o tym, że niedługo będziemy na miejscu faktycznie tak się stało. Zatrzymaliśmy się i nie mam pojęcia jakim fartem, ale udało nam się przetrwać niezauważone do końca podróży. Mieliśmy wielkie szczęście, oj naprawdę wielkie. Teraz tylko czekać na reakcję chłopaków, którzy przed momentem wyszli z samochodu.
-Jak otworzą bagażnik to ich wystraszymy. - powiedziałam, odwijając się z koca. -Uwaga... Trzy, czte... ry! - wszystkie pisnęłyśmy równocześnie, gdy tylko drzwi bagażnika się otworzyły. Zaczęłyśmy się głośno śmiać, gdy zobaczyłyśmy przerażonego Aidena wyskakującego na ręce niższego od siebie o jakieś dwadzieścia centymetrów, równie przestraszonego Liama.
-Jezus, Maria! - powiedział Aiden, schodzac z Crossa, łapiącego się za serce i głęboko oddychającego. - Jesteście popierdolone, nie ma co!
-Co tam się dzieje?! - usłyszałam zbliżający się głos Olivera. Myślałam, że się zesram ze śmiechu, gdy ujrzałam jego twarz pełną zdziwienia i irytacji pomieszanej z niedowierzaniem i złością, mówiącą tym samym: przejebane.
-Kurwa, co jest? ! . - zreasumował, łapiąc się za czoło, gdy nas rozpoznał.
-Też miło cię znowu widzieć, słońce. - uśmiechnęłam się wrednie i wyszłam z bagażnika.- Ładnie się mnie obgadywało?
-Oczywiście, mała żmijko. - wycedził przez zęby dwa ostatnie słowa. - To była dla mnie przyjemność.
-Miło mi, że moje życie jest tak bardzo interesujące, że musisz o mnie gadać. Bo przecież gdyby tak nie było, nie mówił byś takich rzeczy, prawda? -powiedziałam spokojnie, obchodząc go dokoła i przejeżdżając opuszkami palców po jego ramieniu i karku, przez co lekko się wzdrygnął, a na jego odkrytych rękach pojawiła się gęsia skórka.
Spojrzał się na mnie ze swoim szelmowskim uśmieszkiem.
-Prawda. - odpowiedział takim samym tonem jak ja. - Twoje życie jest bardzo interesujące, tak samo jak twój sekret. - trafił w mój czuły punkt. Tylko żeby nic nie pisnął, bo go zabije i zakopie.
-Jaki sekret? - zapytała Amy.
-A taki sek... - nie zdążył powiedzieć, bo w kącikach moich oczu pojawiły się łzy, które szybko odpędziłam, mrugajac powiekami, ale tylko chłopak zdążył je zauważyć. -...ret, że nasi rodzice chcieli nas kiedyś spiknąć. -podrapał się po głowie, dalej na mnie patrząc.
CZYTASZ
It's Just a Summer
Teen Fiction,, Obiecuję, że pewnego dnia będę w pobliżu". Opowiadanie jest pisane na kolanie i dla funu *w opowiadaniu pojawiają się wulgaryzmy i przemoc*