I don't wanna fall, fall away

119 7 22
                                    

Przez ostatni tydzień nie działo się zbyt wiele. Miałam trochę zaliczeń jeśli mowa o szkole. Głównie siedziałam w domu z nosem w książkach. Nawet nie wiem co słychać u dziewczyn od ostatniego spotkania. Do szkoły chodziłam na niektóre lekcje, żeby tylko w ostateczności coś poprawić. Pewnie się z nimi mijałam.

Dzisiaj dzień zakończenia szkoły. W końcu, tak długo czekałam aby się to skończyło. Po wakacjach idę do liceum. Fakt, że do tej samej szkoły ale przynajmniej zmienię tych toksycznych ludzi w klasie. Część osób z obecnej przepisuje się do innych miast. Bardzo mnie to cieszy. Na te wakacje nawet nie mam specjalnych planów. Myślałam aby je spędzić z przyjaciółmi w głównej mierze. Na 10 dni mamy jechać nad morzę chyba do Cleveland. Ja, Marika, Maria, Oliwia no i oczywiście jeszcze chłopaki Adrian, Miłosz i Samuel. Czy to, że będę tam bez partnera mnie martwi? Nie, właśnie cieszy... albo nie, sama nie wiem. Chyba jednak trochę mi przykro, że będę sama.

Z zadumy wyrwał mnie dźwięk budzika. Czyli była 9:00, czas najwyższy się zacząć zbierać. Z szafy wyjęłam białe spodnie oraz czarną koszulę w kratę. Położyłam na łóżku aby podczas malowania nie pobrudzić ubioru. Zrobiłam lekki makijaż, pokręciłam włosy, ubrałam się i zeszłam na dół.

-Hej!-wykrzyknęłam do mamy która siedziała na kanapie i oglądała serial.

-Hej!-odpowiedziała promienie.

-Gdzie tata?-zapytałam, szukając go wzrokiem po całym parterze.

-Pojechał do firmy, jakaś nagła awaria-odpowiedziała przełykając kawę-Mam po niego zadzwonić, żeby cię zawiózł?

-Nie spoko napisze do dziewczyn może któraś jedzie autem.

Weszłam do kuchni. Stojąc przed lodówką zastanawiałam się co zjeść. Po namyśle stwierdziłam, że posilę się kubkiem kawy. Wzięłam napój i usiadłam przy wyspie kuchennej. Nie było mi dane zrobić pierwszego łyka gdyż zadzwonił telefon.

-Halo?

-Hej potrzebujesz podwózki?-rzuciła Marika.

-Jeśli jest taka możliwość to bym chętnie się wcisnęła-zaśmiałam się.

-Będę za 15 minut-powiedziała.

-Okej to do zobaczenia-dziewczyna po moich słowach rozłączyła się.

Zeskoczyłam z wysokiego krzesła, wzięłam kubek do ręki i udałam się w stronę salonu. Usiadłam na miękkiej kanapie obok mamy i skupiłam się na programie.

-Okej?-usłyszałam.

-Mówiłaś coś?-wzrok zwróciłam w kierunku osoby obok.

-Tak mówiłam. Co ty zakochana, że mnie nie słuchasz?-policzki oblały mi się różem-No dobra nie ważne. Mówiłam żebyś pilnowała tych twoich znajomych. I nie pijcie nie palcie.

-Co o czym mówisz?-zapytałam ze zdziwieniem.

-No jak to o czym. Co roku po zakończeniu do ciebie przychodzą a ty nie pamiętasz?

-Jezu na śmierć zapomniałam-chwyciłam się za głowę, wstałam jak poparzona i szłam w kierunku drzwi.

-My dzisiaj idziemy do cioci macie wolny dom!-usłyszałam słowa mamy zanim wyszłam.

Totalnie o tym zapomniałam. Co roku świętujemy zakończenie roku u mnie. Nie mam nic kupione na tą imprezę. Schodząc po schodach z werandy zauważyłam, że przyjaciółki dalej nie ma. Usiadłam na krawężniku przed domem. Wyjęłam paczkę papierosów, wzięłam jednego, zapaliłam i zaciągnęłam się. Mama mówiła, że idą do cioci. Kobieta z rodziną mieszka za miastem i na dodatek całkiem daleko więc zostaną na noc cieszy mnie to bardzo. Przynajmniej będę miała szansę posprzątać dom i odwieść tych pijaków do domu. Nie wiem czy to normalne, że na każdej imprezie to ja jestem tą trzeźwą i ogarniętą z rana. Zza roku widziałam jak jedzie czarne terenowe auto. Wstałam zadeptałam peta i wsiadałam do auta zaraz po tym jak się zatrzymało.

Nieznajomy||Josh DunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz