Rozdział 5

2.1K 51 26
                                    

Noc minęła mi dosyć spokojnie dziś ponownie mam rozmawiać z Ivanem jednak wiem że jak na razie mnie z tąnd nie wypuści.

Poczekam ale ile tydzień miesiąc rok dwa ile jeszcze.

Boję się że w końcu tu oszaleje nie mam kontaktu z światem z domu też nie wychodzie.

Ostani raz na dworzu była w dzień porwania.

Tęsknię za rodzinom , przyjaciółmi , pracom za moim szarym nudnym życiem.

Wstałam z łóżka skierowałał się do szafy po ciuchy wzięłam zwykłe jasne  jeansy jakoś czarnom bluzę i bieliznę.

Weszłam do łazienki rozebrałam się a następnie  weszłam do kabiny  prysznicowej. Wzięłam szybki orzezwiejący prysznic a następnie wytrałam ciało ręcznikiem i załóżłam bieliznę i ciuchy.

Ubrana wyszłam z łazienki i skierowałam się do drzwi otworzyłam je i poszłam do schodów  zeszłam z nich i za chwilę była już na dole.

Poszłam do kuchni wstawiałam wodę w czajnku elektrycznym a później zalałam sobie herbate  i zaczęłam robić tosty gdy raptem do kuchni wyparował zderwowany Ivan.

-chcesz kawy albo herbatę?-zapytałam.
-ciśnie ma już na cały dzień wyraźnie podniesione- powiedział zderwowany.
-Marcela jestś mi dziś potrzebna-powiedział i poszedł do czajnika żeby zaparzyć sobie herbaty.
-ja?-powiedziałam wkładając tosta do buzi.
-ty pamiętasz tego Toma co był tu wczoraj-powiedział Ivan i napił się herbaty.

Kiwnełam na tak

Ivan wypluł herbatę na podłogę a ja zaczęłam się śmiać.
-nie mogłaś mi powiedzieć że jest gorąca-powiedział urażony.
-nie -powiedziałam śmiejąc się.
-ale wracając do Toma to dziś rano wysłał mi zaproszenie na bankiet-powiedział i chuchnoł do kubka z herbaty.
-no i co ja mam z tym wspólnego-  czy ty mu powiedziałeś że my parą jesteśmy czy jak-zaśmiałam się.
-no tak jakby-powiedział drapiąc się po karku.
-co?-pisnełam.
-powiedziałem że się spotykamy- i musimy tam razme dziś iść -dadał po chwili.
-dziś?-powiedziałam dzwiona.
-tak wszystko już załatwiłem kosmetyczkę sukienkę wszystko-powiedział biorąc kubek do ust.
-ale..-przerwał mi Ivan.
-ja ci za to zapłacę że zemonm pójdziesz i nie przyjmuje odmowy jak cię wypuszcze będziesz mieć kase na start -powiedział i wyszedł z kuchni

W sumie z tą kasą nie jest zły pomysł bo pewnie z pracy mnie zwolnili z mieszkania wyrzucili muszę jakoś stanąć na nogi jak mnie wypuści.

Z moich myśli wyrwał mnie ponownie Ivan
-o  dziewtnastej  będę czekał na ciebie w salonie -powiedział szybko i jeszcze szybciej wyszedł.

******
Jestem już gotowa na bankiet mam na sobie pudrowo różową suknienke do połowy ud ma delold w kształcie litery "v" na plecach również jest wycięcie w takim samym kształcie  co dekold a do tego czarne szpilki. Makijaż mam delikatny ale subtelny włosy ma rozpuszczone pofalowane.

Zeszłam że schodów widzie na sobie wzrok Ivana i  Josha.

Mój wzrok zatrzymuje się  na Ivanie patrzymy sobie głęboko w oczy nic nie mówiąc.
Lecz ciszę między nami przerywa Josh który gwiżdże oboje odwracamy wzrok i patrzymy pytającym wzrokiem na Josha.
-będę czekał w samochodzie -powiedział i wyszedł.
-pięknie wyglądasz -powiedział figlarnie.
-ty również niczego sobie -powiedziałam i uśmiechnęła się najładniej jak potrafiłam.

Teraz widzie że jest ubrany w smoking wygląda w nim rewelacyjnie.

****
Wyszliśmy nadwór było zimno ale wcale mi to nie przeszkadzało rozkoszowałam się tym świeżym zimnym powietrzem.

Podeszliśmy do pojazdu to piero teraz zobaczyłam że to była limuzyna Ivan jak na dżentelmena przystało otworzył drzwi od samochódu przepuścił mnie podziekowałam skineniem głowy zaraz po mnie wsiadł do samochódu i ałto ruszyło.

Oparłam głowę o szybę patrzyłam na ulicę które mijaliśmy drogą mineła nam w ciszy.

******
Weszliśmy na salę bankietową była w kolorze biała także była piękna dekoracja w kolorach pastelowych  wszystko że sobą dobrze wspógrało.
Było sporo ludzi mężczyźn i  kobiet w rożnym wieku. Kobiety ubrane w piękne drogę i skąpe suknie a  mężczyźni w smokinach.

Ivan położył swoją rękę na moich plecach.
-nie mów za wiele -szepnoł mi do ucha.

W pewnym momencie podchodzi do nas  Tom.
-witajcie rozgoście się  ja na chwilę przepraszma idę przywitać pozostałych gość-powiedział i poszedł

****
Siedzimy przy stoliku piję wino Ivan zawzięcie dyskutuje z jakimś mężczyznom.

Nagle do naszego stolika podchodzi  jakieś na oko czterdziestki  meszczyna.
-mogę panią prosi do tańca?-zapytał mnie.
Ivan groźnie ma niego spojrzała
-nie -powiedział za mnie Ivan
-chodź -powiedział i pociągnął mnie za rękę.

Nic nie mówiąc poszłam.

Poszliśmy na parkiet położyłam ręce woku szyji Ivan a Ivan swoje ręce na moje  plecy tam gdzie było wycięcie.
Tańczyliśmy i przeżyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc.

Ivan wyglądał spokojnie

Z nienacka  do sali ktoś weszedł jakieś mężczyzna zaczął  strzelać do wszystkich.
Ludzie krzyczeli biegali każdy rzucił się do ucieczki zrobiło się zamieszanie nikt nie wiedział co się dzieję.

Ivan złapał mnie za rękę wybiegliśmy bez kurtke na dwór Ivan pociągnął mnie za budynk wyjoł z kieszeni spodni telefon zadzwonił do Josha że ma natychmiast po nas przyjechać zaczęłam się trząść z zimną Ivna wiedząc to zdjął marynarkę i położył mi na ramionach podziękowałam skinieniem głowy.

Chwilę później przyjechała po nas Josh limuzynom szyboko do niej weszliśmy Josh ruszył z piskiem opon.

Jechaliśmy już dobrą chwilę.
-tę ałto cały czas za nami jedzie-powiedział Josh.
-zgóp ich nie wiadomo kto to-powiedział Ivan odwracając się by spojrzeć na samochód jadący za nami.

W pewnym momencie usłyszeliśmy strzały.

O boże to wszystko dzieje się jak w jakimś filmie i do tego  tak szybko nie mam pojecia o co w tym wszytkim  chodzi ale wiem że jesteśmy w niebezpieczestwie boję się i to cholernie nie chcę umierać jestem za młoda.

-schyl głowę -powiedział Ivan i wyjął z schowka pod siedzeniem pistolet.

Posłuchałam Ivan schyliłam głowę i zamknełam oczy słyszałam tylko strzały a w pwenym momecie coś walnął w naszą limuzynę ponownie padł strzał który trafił....

ŚwiadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz