Rozdział 4

24 8 2
                                        

          Stałam spokojnie, czekając aż do mnie podejdzie. Obserwowałam go uważnie i uśmiechałam się pod nosem, bo to był bardzo miły gest z jego strony. Po kilku sekundach był już przy mnie. Oparł dłonie o kolana i oddychał ciężko co dało mi do zrozumienia, że musiał biec do mnie całą drogę. Uspokoił się po chwili i wyprostował się, poprawiając zaraz włosy, przeczesując je palcami.
- To bardzo miłe, ale nie mogę przyjąć tego prezentu. Co powiedziałabym Connorowi? - stwierdziłam, gdy wyciągął różę w moja stronę.
Po moich słowach wycofał powoli rękę i westchnął cicho rozczarowany. Patrzyłam na niego chwilę i w końcu wzięłam ją z jego dłoni.
- Jest piękna. Gdzie idziemy? - spytałam, ponieważ widziałam, że on za bardzo nie wie jak ma się zachowywać.
- Niedaleko jest świetna kawiarnia. Może przejdziemy się do niej? - uśmiechnął się zadowolony, że jednak przyjęłam od niego podarunek.
- Jasne, ale jak już wspominałam, nie mam wiele czasu - Nick przytaknął ze zrozumieniem i udaliśmy się do wspomnianego przez niego miejsca.
To właśnie podobało mi się w Las Vegas. Środek nocy, a jednak wszystkie kawiarnie i restauracje pozostawały otwarte dla osób, które po kasynie, czy ostrej imprezie zechcą zrelaksować się w ten sposób. Nick puścił mnie pierwszą w drzwiach. Podziękowałam mu cicho z grzeczności i weszłam rozglądając się od razu po jej wnętrzu. Na samym wejściu w oczy rzucił mi się jasny wystrój pomieszczenia. Okrągłe stoliki i skurzane krzesła, które wyglądały na bardzo wygodne dopełniały elegancję tego pomieszczenia. Nie  zabrakło w niej jednak dużej ilości kolorowych światłek i neonów, w końcu jesteśmy w Las Vegas. Kawiarnia nie było dużych rozmiarów, stolików szybkim rzutem oka naliczyłam osiem, a na przeciwko wejścia znajdował się bar, również w kolorach bieli. Usiedliśmy w ostatnim stoliku znajdującym się pod ścianą. Wzięłam karte i zaczęłam dokładnie czytać, jakie produkty mają do zaoferowania.
- Ty z pewnością chcesz gorącą czekoladę - zaśmiał się i popatrzył na mnie, a ja nieśmiało przytaknęłam. Pamięta, co zawsze brałam w kawiarni, niech ktoś uspokoi moje serce!
Ostatecznie zamówiliśmy dwie gorące czekolady i w oczekiwaniu na nie rozmawialiśmy cząstkowo i bez żadnych szczegółów co u nas, a po chwili nastąpiła niezręczna cisza, którą przerwał Nick dopiero jak dostaliśmy swoje zamówienie.
- Długo jesteś w związku z Connorem? - spytał, popijając powoli gorący napój.
Popatrzyłam na niego i przytaknęłam biorąc swój kubek w dłonie.
- O czym chciałeś ze mną rozmawiać?- powiedziałam po chwili milczenia.
- Wiem, że to nie ma dla ciebie w tej chwili znaczenia, ale kiedy cię straciłem zrozumiałem, że nie jestem w stanie być z inną kobietą, każdą porównywałem do ciebie. Kocham cie i tak naprawdę nigdy nie przestałem. Najbardziej zrozumiałem to dzisiaj, jak ujrzałem cię w klubie. Nie mogłem zaprzepaścić takiej okazji i dlatego chciałem się spotkać - spuścił głowę zasmucony
- Nick przestań. Czego ty teraz ode mnie oczekujesz co? Nawet nie chcę tego słuchać - miałam momentalnie łzy w oczach, zabolało mnie to - wiedziałeś jak bardzo cię kocham, a mimo tego tak po prostu mnie zostawiłeś, ponieważ nagle zrozumiałeś, że to nieodpowiedni czas na związek. Rozkochałeś w sobie i porzuciłeś jak zwykłego śmiecia, więc nie mów do mnie w ten sposób, proszę cię - wstałam odsuwając gwałtownie krzesło, przez co parę obecnych osób zwróciło na mnie uwagę.
- Usiądź proszę, źle zacząłem... Proszę cię Vicky - szepnął i złapał mnie za dłoń. Posłuchałam go tylko dlatego, że zobaczyłam jak w jego oczach zaczynają zbierać się łzy.
- Nie chce żebyś mieszał mi w głowie. Przyjechałam tutaj ratować swój związek. Nie możesz pojawiać się znikąd i sprawiać, że czuję się tak okropnie - pokręciłam głową - wracam do hotelu - wzięłam parę łyków czekolady, wstałam i wyszłam z kawiarni zostawiając na stoliku różę i załamanego Nicka. Cała drogę myślałam o tej sytuacji i było mi naprawdę przykro. Długo nie mogłam pozbierać się po zerwaniu, a on zjawia się tak nagle i myśli, że będzie wszystko dobrze?
          Wróciłam szybko do hotelu. Minęłam pracowników hotelu, którzy jak zawsze kulturalnie i z uśmiechem ukłonili mi się, jednak ja w tej sytuacji nie miałam siły nawet na wymuszony uśmiech. Wyszłam z windy, która zatrzymała się na naszym ostatnim piętrze i ujrzałam Connora z pomocnikiem hotelowym. Ukryłam się szybko za ścianą i próbowałam usłyszeć o czym mówią, ale nie było to możliwe, ponieważ mówili zbyt cicho. Zastanawiałam się dlaczego nie zadzwonił do mnie, skoro obudził się i zobaczył, że nie ma mnie w pokoju. Zerknęłam po chwili na nich ukradkiem i zobaczyłam, że stoją teraz nieco bliżej siebie, a Connor trzyma dłoń na jego klatce piersiowej. Nie rozumiałam zaistniałej sytuacji. czyżby się znali? A może zamówił coś do jedzenia i po prostu ucinają krótką pogawędkę?
Po kilku minutach podejrzanej i dziwnej rozmowy, Connor wrócił do pokoju, a chłopak udał się do windy i pojechał na górne piętra. Odczekałam pół godziny kucając ukryta w rogu długiego korytarza, aż w końcu zdecydowałam się wrócić do pokoju. W końcu nie mogłam zostać tutaj do rana, chociaż szczerze rozważałam taką opcję. Serce biło mi jak szalone i w żaden sposób nie potrafiłam nad tym zapanować. Wstałam powoli i na drzących nogach udałam się w stronę naszego pokoju. Przyłożył do wyznaczonego miejsca przy drzwiach kartę, by otworzyć drzwi i zacisnęłam oczy słysząc cichy dźwięk, który oznacza ich odblokowanie. Weszłam do środka i zobaczyłam mojego chłopaka z szklanką alkoholu w dłoni. Stał w bokserkach, pod oknem i wpatrywał się w krajobraz malując się przed jego oczami. Podeszłam do niego powoli słysząc tylko głośne bicie mojego serca.
- Gdzie ty kurwa byłaś? - warknął groźnie, aż wzdrygłam się przerażona.
- Poszłam się przejść. Nie mogłam zasnąć i stwierdziłam, że dobrze zrobi mi spacer przed snem, a nie miałam serca cię budzić, bo tak spokojnie spaleś - szepnęłam, a on odwrócił się w moja stronę i kiedy zobaczyłam jego wściekły wyraz twarzy, zrobiłam szybki krok w tył.
- Uciekłaś zaraz po odebraniu smsa. Nie potrafiłaś mi się nawet wytłumaczyć z sytuacji w klubie, Poszłaś do tego faceta tak? Przyznaj! - krzyknął, a ja się popłakałam z bezradności i natłoku zdarzeń i myśli.
- Nie! Przestań! - kucnęłam i skulilam się przerażona. Nigdy nie był wobec mnie taki ostry i agresywny.
Connor patrzył na mnie w milczeniu, aż w końcu ciężko westchnął i mnie przytulił. Ja jednak tego nie odwzajemniłam, bo byłam zbyt przerażona. W końcu mój chłopak był uroczy, spokojny i kochany. Co się z nim nagle stało? Co on przede mną ukrywa? Po dobrych kilku minutach wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Okrył mnie dokładnie kołdrą, a sam ułożył się na małej kanapie po drugiej stronie pokoju. Jeśli tak ma to wszystko wyglądać to ten wyjazd okaże się zbędny. Czułam się winna i miałam wyrzuty sumienia. Przecież tak bardzo go kochałam, a gdy tylko przytrafiła się okazja, oszukałam go i popełniłam ogromny błąd. Zasnęłam dopiero około godziny piątej, ponieważ wcześniej nie pozwalał mi na to płacz, a kiedy się obudziłam Connora nie było już w pokoju.

--------------------------

Planowałam nieco dłuższy rozdział, ale nie udało się. Jednak mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i podoba wam się.
Z kim shipujecie Victorie? 🤔

The Bad Place Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz