Rozdział 2

51 11 3
                                        

          Zawsze wydawało mi się, że nie mogę być szczęśliwsza. Byłam w dwóch związkach i za każdym razem powtarzałam absurdalne "nie mogę być szczęśliwsza". Z pewnością to przez moją dziecinną i żałosną naiwność. Dosłownie wystarczyło miłe, czułe słówko bym straciła całkowicie honor, poczucie wartości i swoje żelazne zasady. Każdy z nich mimo wszystko nauczył mnie czegoś ważnego. Teraz z biegiem czasu traktuje to jak ważne lekcje doświadczenia życiowego. Jeden z nich, Nick na pierwszy rzut oka nie wydawał się zbyt przystojny, ale gdy poznałam go bardziej, coś w nim naprawdę mnie przyciągało. Posiadał bardzo jasne włosy, niebieskie oczy i wiecznie zarumienioną twarz. Gdy go poznałam, moją uwagę przykuła mała blizna w kształcie półksiężyca z lewej strony górnej wargi jego wąskich ust, którą swego czasu kochałam całować. Związek z nim nauczył mnie, bym nie wierzyła w każde słowo żywo wyciągnięte z jakiejś taniej i amatorskiej poezji. O tak, Nick był w tym świetny. Potrafił tak złożyć zdanie, że nie jeden poeta z zazdrości popadłby w depresje. Również czerwone róże, które dostawałam w całkowitym nadmiarze straciły dla mnie czar, znaczenie miłości, namiętności i romantyzmu.
          Odwróciłam się powoli i popatrzyłam w te niebieskie oczy, które kiedyś tak bardzo kochałam. Ku mojemu zaskoczeniu moje serce od razu zareagowało i zabiło tak mocno, jakby miało wyskoczyć z piersi. Zagryzłam wargę i nie potrafiłam wykrztusić słowa, on również przyglądał mi się w milczeniu. Od naszego rozstania minęły 4 lata, a on nic się nie zmienił. Wciąż posiadał ten sam promienny uśmiech, pewne siebie oczy i urocze rumieńce. Po chwili dotknął delikatnie moich włosów, na co lekko podskoczyłam. Zaśmiał się i pokrecił głową rozbawiony. Nie wiedziałam dlaczego tak na niego reaguje. Przecież kocham Connora, czyż nie?
- na końcu świata poznałbym te seksowne nogi - zerknął na moje nogi i oblizał usta - nic się nie zmieniłaś Vicky
- ty też - wykrztusiłam w końcu z siebie i zerknełam na jego ciało. Dopiero gdy oderwałam wzrok od jego oczu, zobaczyłam jak bardzo jest zbudowany, o wiele bardziej niż przedtem.
- co ty tu robisz? Czyżby spełniło się twoje marzenie o mieszkaniu w Vegas? - usiadł obok mnie i napił się piwa, odkładając zaraz kufel na barze.
- przyjechałam na wakacje z moim chłopakiem - odpowiedziałam nie patrząc na niego.
- um.. Masz kogoś.. Wielka szkoda - od razu uśmiech zszedł mu z twarzy i odsunął się ode mnie. Nie rozumiałam tej nagłej zmiany. Jakby wszystkiego nie zniszczył, moglibyśmy być dalej razem.
- tak, mam i lepiej jak pójdę go poszukać - wstałam i chciałam już pójść w stronę toalet. Swoją drogą martwiłam się, że Connor tak długo nie wraca, ale Nick mi na to nie pozwolił, bo złapał mnie za rękę i pociągnął lekko do tyłu.
Odwróciłam się i popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- jest szansa, że spotkamy się choć na chwilę? Na kawę, herbatę, czy ciasto? - popatrzył na mnie błagalnie, a ja westchnęłam nie wiedząc co powinnam zrobić. Kochałam Connora, ale kiedy go zobaczyłam poczułam coś dziwnego.. To z pewnością przez kryzys w moim teraźniejszym związku. Nie mogłam jednak tracić czujności, w końcu Nick kiedyś bardzo mnie zranił.
- no nie wiem.. To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie spodoba się to mojemu chłopakowi, jestem tego pewna - odpowiedziałam zagryzając nerwowo wargę, co zawsze robiłam jak się denerwowałam.
- prosze... Jedno wyjście. Chciałbym tylko porozmawiać, nie mam złych intencji - nie poddawał się, a ja naprawdę nie wiedziałam, jakie wyjście z tej sytuacji jest najbardziej odpowiednie.
Po chwili wziął moja twarz w dłonie i zmusił mnie, żebym na niego popatrzyła.
- boże Nick co ty ode mnie chcesz? Nie chciałeś ze mną być! Rozkochaleś w sobie i nagle ci się odwidziło! Jestem szczęśliwa w nowym związku, więc daj mi spokój proszę cię - odsunęłam się od niego. Czułam się przytoczona jego obecnością i natłokiem myśli, oraz uczuć.
- o co chodzi skarbie? - usłyszałam za sobą głos Connora.
Z jednej strony ucieszyło mnie to, a z drugiej przeraziło. Od razu odskoczyłam jeszcze dalej i złapałam go za dłoń.
- Connor! No w końcu - zaśmiałam się nerwowo - możemy iść już tak? To świetnie - pociagnęłam go w strone wyjścia, ale on nie raczył ruszyć się z miejsca. Przyglądał się mojemu byłemu z dokładnością.
- kto to jest i dlaczego był tak blisko ciebie? - mruknął zazdrosny
- nikt, nie znam go skarbie. Zostawiłeś mnie samą przy barze, a on spytał czy jest wszystko okej - wymyśliłam na szybko wymówkę, co bardzo rozbawiło Nicka.
- taaak.. Zmartwiło mnie, że taka ładna dziewczyna siedzi sama przy barze, swoją drogą mam na imię Nick - wysunął dłoń w jego stronę, przez co lekko podniósł mu się rękaw koszuli ukazując tatuaż. Wtedy dopiero się przeraziłam.
- musimy iść! - krzyknęłam ciągnąć go za rękę. Miałam nadzieję, że nie zauważył tatuażu, a jeśli tak to nie połączył faktów. Na moje szczęście się nie upierał i posłusznie ze mną wyszedł.
- możemy iść już do hotelu? Chyba jestem lekko wstawiona - zaśmiałam się. Chciałam zapytać, dlaczego nie było go tak długo, ale jednak z tego zrezygnowałam.
- jasne. Szczerze mam ochotę coś zjeść. - odpowiedział patrząc przed siebie i prowadził mnie do hotelu.
Na miejscu od razu poszłam pod prysznic i myślałam o tej całej sytuacji. Miałam mętlik w głowie, czego naprawdę nie rozumiałam. Przecież Nick to przeszłości, zamknięty rozdział. Wyszłam z łazienki ubrana w koszulkę Connora i położyłam się obok niego na łóżku. Wtulilam się mocno i pocałowałam go w szyje, a on cmoknął mnie w głowę i westchnął ciężko.
- dlaczego ten chłopak miał taki sam tatuaż jak ty? I do tego w tym samym miejscu?

..................................

Ostatnio mam bardzo mało czasu. Ciągle praca, dom, praca, dom, dlatego taki krótki rozdział, ale obiecuję, że będą pojawiać się dłuższe, jak tylko znajdę chwilę wolnego czasu! ♥️

The Bad Place Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz