Rozdział 5

29 6 2
                                        

          Załamana i zupełnie bez sił wstałam powoli z łóżka. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju ubierając ciepłe, puszyste kapcie. Z moich szybkich obserwacji wywnioskowałam, że na szczęście wszystkie rzeczy mojego chłopaka są na miejscu. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ obawiałam się, że ode mnie odszedł. Opadłam z powrotem na łóżko, kładąc poduszkę na moją twarz. Obrazy z poprzedniej nocy migały przed moimi oczami, z wyrzutów sumienia huczało mi w głowie i zaciskało mi się gardło z chęci rozpłakania się jak małe dziecko. Wiedziałam jedno, od razu zablokuje Nicka, by nie mógł więcej się ze mną kontaktować, przeproszę Connora i przyznam się do wszystkiego. Skoro nasza relacja miała ulec zmianie, musiałam zdobyć się na szczerość i odwagę. Z rozmyślań wyrwał mnie po chwili dźwięk odblokowania drzwi on naszego pokoju. Zrzuciłam poduszkę z mojej twarzy na podłogę i szybko się podniosłam do pozycji stojącej. Przede mną stał mój ukochany, który przyglądał mi się teraz z poważną mina i pustymi, bez emocji oczami. Nie miałam pojęcia jak mam się w tej sytuacji zachować. Po chwili przyglądania mu się, zrobiłam minimalny krok w jego stronę, na co od razu zareagował machnięciem ręki i udał się do stolika pod oknem. Dopiero teraz zauważyłam, że w dłoni ma torbę z jedzeniem. Usiadł przy stole i wyciągnął swoją porcje, która od razu zaczął jeść nie patrząc na mnie. Było mi jeszcze bardziej przykro, gdy zrozumiałam, że nie kupił jedzenia dla mnie, tylko pomyślał o sobie.
- Dziękuję bardzo, że o mnie pomyślałeś. Wcale nie umieram z głodu i nie jest mi teraz przykro - mruknęłam w jego stronę i zaczęłam szukać ubrania w walizce.
Wyrzucałam wszystkie rzeczy za siebie nerwowo, ponieważ nie mogłam się skupić na tym co w ogóle powinnam ubrać, by dostosować się do panującej na dworze pogody.
- Ja mam kupować ci jedzenie? - warknął chamsko - Niech twój kochany, nieznajomy z imprezy ci kupuje - powiedział tak chłodno, że złamało mi to serce.
Naprawdę mnie to zraniło i zabolało. Zrobiłam źle, ale nie powinien mnie tak od razu atakować. Poza tym nigdy nie zachowywał się w ten sposób, zawsze uważał, że najważniejsza w związku jest rozmowa.
- Ten nieznajomy to mój były chłopak, nie widziałam go 5 lat. Nie chciałam z nim rozmawiać, bo bardzo źle mnie potraktował, ale poprosił mnie o chwilę rozmowy, więc zgodziłam się dla świętego spokoju. Nie powiedziałam ci o tym, bo byś się nie zgodził, a ja naprawdę nie zrobiłam nic złego na tym spotkaniu. Powiedział co chciał i wróciłam do ciebie - pokręciłam głową - wiem, że źle zrobiłam i przepraszam, ale ty nie powinieneś mnie tak traktować! Jesteśmy ze sobą tyle czasu, a ja w nocy pierwszy raz byłam przerażona. Bałam się ciebie rozumiesz?! - krzyknęłam i kopnęłam w walizkę.
Connor przyglądał mi się wyraźnie zaskoczony moim wybuchem. Grzebał widelcem w swoim ryżu z warzywami i najwidoczniej myślał nad moimi słowami. Czekałam na jego reakcje, na przeprosiny, ale niestety nie doczekałam się tego. Po chwili zamyślenia wrócił do spożywania swojego jedzenia.
- wiesz co? To nie ma sensu. Wracam do domu - zaczęłam się pakować. Dopiero to wzbudziło jego jakiekolwiek emocje.
- Nigdzie nie jedziesz - wstał gwałtownie od stołu, kucnął przy mnie i złapał mocno moje nadgarstki.
Syknęłam przez zęby czując palący ból, przeszywający, aż do moich dłoni. Popatrzyłam w jego oczy powstrzymując się od płaczu. Connor od razu poluźnił ucisk dłoni, a ja szybko odsunęłam się od niego i zaczęłam pocierać bolące ręce.
- Mieliśmy ratować swój związek, a jest gorzej niż w domu - wstał i przetarł twarz dłońmi.
- Może to znak, że jednak nie powinniśmy być razem - przyznałam szeptem z bólem serca.
- Co ty wygadujesz? Mówiłaś, że mnie kochasz! - krzyknął zraniony moimi słowami.
- Kocham, ale jakie to ma znaczenie, kiedy nie jesteśmy w stanie się dogadać?! - nie wytrzymałam już i popłakałam się.
- Jezu nie rycz tylko wymyślmy jakiś sposób! Zależy mi na tobie i nie chce tego tak kończyć - powiedział już nieco spokojniej, ale ja nie miałam, ani siły, ani ochoty na rozmowy.
- Nie Connor. Próbowaliśmy już wszystkiego. Chyba jedynym rozwiązaniem jest rozstanie. Albo pomoże nam to zatęsknić za sobą, albo pokaże, że nie jesteśmy dla siebie i marnowaliśmy czas - wróciłam do pakowania.
- Dobrze. Chcesz rozstania? Proszę bardzo. Pakuj się i wypierdalaj, ale nie będzie już powrotu. Jak teraz odejdziesz, to stracisz mnie na zawsze.
          Dzięki mojemu mocnemu i upartemu charakterowi siedziałam właśnie na lotnisku i czekałam na mój powrotny samolot. Było mi bardzo przykro i zaczęłam myśleć, że to przeze mnie tak wszystko wyszło, niestety jednak nie mogłam się już wycofać. Dał mi to jasno do zrozumienia. Zawiodłam po całości przez głupią naiwność. Kiedy wybiła godzina dziewiętnasta zaczęłam się denerwować. Już od godziny powinnam siedzieć na pokładzie samolotu i wpatrywać się w puszyste chmury. Popatrzyłam na ludzi, którzy również nerwowo czekali na swój lot i po chwili wstałam, chwytając rączkę mojej walizki. Podeszłam z uśmiechem do informacji, gdzie powitała mnie piękna kobieta w średnim wieku.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałabym się dowiedzieć, co się dzieje z lotem do Bostonu.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie ciepło i wpisała lot w laptop stojący przed nią na ladzie - lot został odwołany z powodu pogody. Nie słyszała pani komunikatu?
- Umm... Chyba nie. Przepraszam - spuściłam głowę zawstydzona. No tak, musiałam się zamyśle do tego stopnia, że nie zwróciłam na to uwagi.
- Ale może Pani od razu zarezerwować lot na jutro.
          Od razu zgodziłam się na jej propozycje. Zarezerwowałam lot na jutro i nie mając innego wyjścia wróciłam do hotelu. Nigdzie indziej nie znalazłabym teraz noclegu. W recepcji oddali mi kartę do drzwi, którą im zwróciłam udając się na lotnisko i poszłam powoli do windy. Pojechałam na ostatnie piętro, gdzie znajdował się nasz pokój. Bałam się jak zareaguje Connor na mój widok, ale co miałam zrobić? Iść do Nicka? Nigdy. Kiedy drzwi windy się otworzyły, patrzyłam chwilę na nie, a po chwili dopiero z niej wyszłam. Szłam powoli do końca korytarza. Na miejscu przyłożyłam kartę do przeznaczonego do tego miejsca i otworzyłam powoli drzwi.
- Wybacz, że wróciłam, ale odwołali mój lot. Będę spała na kana.... - przerwałam nagle i opusciłam walizkę. Zakryłam usta dłońmi i nie wierzyłam w to co widzę. Mój chłopak, osoba z którą byłam prawie dwa lata, której oddałam całe swoje serce i ufałam jak nigdy nikomu wcześniej, uprawiał seks z pracownikiem hotelu, z którym rozmawiał zeszłej nocy. Nigdy w życiu bym nie podejrzewała, że mnie zdradzi, a co dopiero z mężczyzną. Popłakałam się i wybiegłam z pokoju. Nie chciałam tego oglądać, czułam do siebie obrzydzenie i niechęć. Usłyszałam po chwili, że biegnie za mną i woła moje imię. Nie chciałam go widzieć, nie chciałam go znać. Był dla mnie obcy, to nie mój Connor.

----------------------------

Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale byłam na "wakacjach". Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał.

W ramach rekompensaty, do piątku będę dodawała codziennie rozdział!

Buziaki 💞

The Bad Place Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz