Rozdział 8

16 3 1
                                        

          Odgłosy walki huczały po mojej głowie. Bałam się, że skończy się to tragicznie dla jednego z nich, lub obojga. Dobrze znałam temperament obydwóch mężczyzn. Ja z moim niskim wzrostem nie dałabym rady rozdzielić dwóch facetów, gdzie jeden z nich przewyższa mnie o dwie głowy. W pewnym momencie usłyszałam trzask drzwi i nastąpiła głucha cisza. Jedyne co było słychać to mocne uderzenia mojego serca. Uniósłam się lekko na łóżku, patrząc na drzwi od sypialni, które po chwili otworzyły się i do pomieszczenia wszedł Nick. Jego zgarbiona sylwetka i spuszczona głowa jasno dawały do zrozumienia, że żałuję i jest bardzo obolały. Nie raz widziałam ten obraz. Kiedy byłam z nim w związku, wielokrotnie wdawał się w bójki. Podeszłam do niego powoli, wzięłam jego twarz ostrożnie w dłonie i westchnęłam widząc krew na jego wardze i siniaki, które powoli tworzyły się i psuły idealny wygląd chłopaka.
- Gdzie masz apteczke? - popatrzyłam w jego oczy.
Zawsze kiedy wracał pobity, ja obmywałam jego rany, nakładałam plastry, czy bandaże. Nick nie lubił tego, bo zawsze było mu wstyd, że widzę go w tym stanie i przez niego jest mi przykro i się martwię.
- Nie trzeba skarbie. Jestem dużym chłopcem i sam się sobą zajmę dobrze? - powiedział niskim głosem i położył swoje duże, męskie dłonie na dole moich pleców, przez co lekko zadrżałam.
- Nie tylko ty jesteś tutaj uparty. Wiesz dobrze, że jeśli nie powiesz mi gdzie ona jest, to będę szukała po wszystkich szafkach w całym mieszkaniu, aż ją znajdę - powiedziałam stanowczo, opuszczając ręce wzdłuż mojego ciała.
- Szafka w toalecie - westchnął ciężko, a ja przytaknęłam i położyłam dłonie na jego barkach ostrożnie.
- Świetnie. Ty usiądź na łóżku, a ja zaraz wracam - dłonią wskazałam na łóżko i pośpiesznie udałam się do łazienki.
Przeszukałam wszystkie szafki w niemałej łazience, aż w końcu natknąłam się na to czego szukałam. Poszłam do sypialni gdzie chłopak siedział już na łóżku dalej z opuszczoną głową. Zakrwiawione dłonie oparł na kolanach i wbijał w nie paznokcie. Odłożyłam apteczke na łóżku obok niego i chwyciłam jego dłonie odkładając je na łóżku.
- Spokojnie tak? Wszystkim się zajmę. Zaufaj mi - szepnęłam i tak jak zawsze przy opatrywaniu jego twarzy usiadłam na nim okrakiem.
Ten gest z mojej strony zszokował chłopaka.
- Odchyl głowę powoli i nie ruszaj się dobrze? - powiedziałam ciepło i spokojnie. Chłopak jedynie przytaknął, zrobił to o co poprosiłam i siedział spokojnie.
Wyciągnęłam z apteczki wodę utlenioną i wacik, zaczynając ostrożnie przemywać rany na przystojnej i nieziemsko męskiej twarzy Nicka.
Kiedy ze skupieniem wcielałam się w rolę pielęgniarki poczułam, jak chłopak kładzie niepewnie dłonie na moich plecach i gładzi mnie po nich powoli. Moje serce przyspieszyło i na moment przerwałam dotychczasową czynność. Popatrzyłam w jego oczy, które teraz wpatrywały się w moje. Odwróciłam szybko wzrok speszona.
- A ten cholerny gej w ogóle przeżył? - powiedziałam mało interesując się losem tego skończonego śmiecia, jednak zaistniała sytuacja tak mnie zawstydziła, że natychmiast musiałam zacząć jakąś rozmowę.
- Przeżył, ale mogę Ci zapewnić, że nie będzie cię już niepokoił. Będziesz już od niego wolna.
- Nie do końca - westchnęłam ciężko i spuściłam głowę.
- Jak to? - uniósł palcem wskazujący moja głowę za podbródek i popatrzył w moje oczy.
- Dzielę z nim mieszkanie w Bostonie. Założę się, że on jutro również wróci do domu, więc będę musiała mieszkać z nim, aż nie znajdę czegoś swojego - sama myśl o tym przyprawiała mnie o ból głowy i mdłości.
- Zostań u mnie - powiedział szeptem.
Wbiłam wzrok w jego twarz myśląc, że się przesłyszałam.
- Słucham? - zmarszczyłam nieco brwi.
- Możesz mieszkać u mnie do czasu, aż nie znajdziesz sobie tutaj jakiegoś mieszkania. Przecież zawsze chciałaś tutaj mieszkać.
To prawda. Mieszkanie i praca w Las Vegas zawsze było moim marzeniem, Nicka również, tylko w przeciwieństwie do mnie, jemu się udało.
- Tak, to moje marzenie od zawsze, ale to nie jest takie proste - zaczęłam opatrywać jego dłonie, zawijając je bandażem.
- Wszystko jest do zrobienia, jeśli tylko tego chcesz i się postarasz. Ze wszystkim ci pomogę, nawet pojadę do Bostonu po twoje rzeczy.
- Porozmawiamy o tym rano dobrze? Muszę się z tym przespać - zeszłam z jego kolan - gotowe. Możesz iść już spać - uśmiechnęłam się lekko. Chłopak wstał z łóżka, na którym miałam dzisiaj spać, złapał moja twarz swoimi dużymi dłońmi i ucałował czule moje czoło. Uśmiechnął się i poszedł do salonu, zamykając za sobą drzwi.
          Kiedy chłopak wyszedł z pomieszczenia od razu zasnęłam zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Chciałam się odwdzięczyć Nickowi za gościnność i pomoc, dlatego rano zrobiłam dla nas śniadanie. Przygotowałam pyszne naleśniki z owocami, zrobiłam kawę i ułożyłam wszystko na stole w kuchni. Poszłam do salonu i kucnęłam przy kanapie, na której spał.
- Nick wstajemy, zrobiłam śniadanie - pogładziłam go po sinej twarzy.
Zmarszczył uroczo nos i zaczął powoli otwierać zasypane powieki.
- Dzień dobry - zamruczał z poranną chrypką - nie musiałaś robić śniadania, zająłbym się tym - wstał powoli.
- Musiałam. Chciałam Ci się odwdzięczyć za pomoc, poza tym przeze mnie się biłeś i nie czuje się z tym dobrze - westchnęłam, a on mnie mocno przytulił.
- Jest okej mała. Chodź zjemy to twoje śniadanko - pocałował mnie w czubek głowy i razem udaliśmy się do kuchni.
Jedliśmy w milczeniu. Nick jadł powoli, przez rozciętą wargę. Pomrukiwał cicho, co dało mi do zrozumienia, że bardzo mu smakuje.
- Przemyślałaś moja propozycje zostania u mnie ? - spytał z nadzieją w głosie, kiedy skończył jeść swoją porcję.
- Owszem. Myślałam nad tym i stwierdziłam, że ostatecznie mogę zostać u ciebie, ale maksymalnie na tydzień. Jeśli przez ten czas nic nie znajdę, to przeniosę się do hotelu - mówiłam patrząc w swój talerz.
- Możesz zostać ile tylko będziesz chciała - powiedział wyraźnie szczęśliwy z mojej decyzji.
- A jeśli chodzi o rzeczy, to kupię sobie wszystko nowe. To co mam w domu i tak w większości dostałam od Connora, więc nie chcę nawet tego widzieć. Jedynie chciałabym odzyskać moje pamiątki rodzinne.
- Nie ma sprawy. Pojadę po nie - zaczął myć swój talerz.
- Nie trzeba. Poradzę sobie z tym jakoś - westchnęłam - dobra, ja idę się ubrać i pójdę na zakupy. Nie mam nic poza wczorajszym ubraniem - zaśmiałam się desperacko i wstałam od stołu.
- Poczekaj. Pojedziemy moim samochodem. Muszę zrobić zakupy, bo jak pewnie zauważyłaś, nie mam za dużo jedzenia w lodówce.
          Nasze zakupy trwały dobre cztery godziny. Nick zajął się zakupami spożywczymi, a ja kupiłam bieliznę, ubrania, piżamy i jakieś kosmetyki. Starałam się znaleźć rzeczy w optymalnych cenach. Nie mogłam już szastać pieniędzmi, jak jeszcze niedawno to bywało.
- Jeśli mam u ciebie zostać, nie mogę zajmować twojej sypialni, więc od dzisiaj śpię w salonie - zaczęłam rozpakowywać swoje zakupy w wspomnianym pomieszczeniu.
- Nie ma mowy. Mówiłem już, że będzie Ci tutaj niewygodnie, a mi jest obojętnie na czym śpię.
- Nick nie bądź uparty - westchnęłam ciężko.
Niestety mogę gadanie nie przyniosło żadnego rezultatu.
          Po zjedzonej pysznej kolacji, która zrobiliśmy wspólnie, tak jak wczorajszego wieczoru, postanowiliśmy się upić. Chłopak przyniósł butelkę wódki i kilka soków. Robiliśmy rózne drinki, pijąc je w szybkim tempie, przy przypadkowej muzyce puszczanej na YouTube. Kiedy byłam już dość pijana i ciągle gadałam o Connorze, jak bardzo go nienawidzę i jaki był okropny w łóżku. Szczerze mówiąc Nickowi nie dorastał do pięt w tych sprawach. Chłopak śmiał się i kręcił głową.
- Jezu przestań ciągle mówić o tym pedale. Jebac go! Znajdziesz sobie lepszego faceta. Jesteś piękna, mądra, zabawna i masz cudowne ciało. Bez problemu poderwiesz każdego, kogo tylko zechcesz.
- Ale ja już nie chce żadnego faceta! A jak kolejny znowu okaże się gejem, albo tym razem transwestytą? - mamrotałam pijana - będę samotną niezależną kobieta! - stanęłam chwiejnie na kanapie i mówiłam machając rękoma energicznie - jebać facetów! Nie jesteście do niczego nam potrzebni! Wy tchórze, oszuści i złamane fiuty! - zaśmiałam się głośno i upadłam na Nicka.
Wbił spojrzenie w moje oczy i przestał się śmiać. Nasze twarze dzieliły milimetry. Czułam mocne bicie jego serca i ciężki oddech. Dłonie trzymałam na jego umięśnionych barkach, a on swoje umieścił na moich pośladkach.
- Przeprzyć to. Najwyżej dostanę w twarz - mruknął pod nosem i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który oddałam dopiero po chwili, kiedy otrząsnęłam się z szoku.

---------------------------

Dzień dobry! Przyszłam do was z najdłuższym, jak do tej pory rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodobał. Miłego dnia 💜

The Bad Place Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz