Rozdział 1

63 15 1
                                    

     Siedziałam przy małym, okrągłym stoliku, który stał blisko okna w naszym apartamencie, na ostatnim piętrze. Piłam spokojnie drinka, którego zrobiłam zaraz, gdy tylko zobaczyłam, że mamy bardzo dobrze zaopatrzony barek. Oparłam głowę o szybę i przyglądałam się wszystkiemu z dokładnością. Widok naprawdę zapierał dech w piersiach. Niebo było bezchmurne, spokojne i nie zapowiadało żadnych drastycznych zmian ciepłej i przyjemnej pogody. Wszechobecne neony pobłyskiwały i odbijały się po budynkach otaczające ich z każdej strony. Patrząc niżej można było spostrzec tłum ludzi biegnących bez celu od kasyna, do baru i z powrotem. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum samochodów i stłumioną muzykę, która wpadała przez lekko otwarte okno. To wszystko zakłócał mi jednak odgłos wody dobiegający z łazienki, w której Connor brał prysznic. Kiedy wstałam, by zrobić sobie kolejnego drinka, wyszedł i uśmiechnął się lekko. Woda ociekała po jego umięśnionym ciele, zatrzymując się na ręczniku zawieszonym luźno na jego biodrach. Uśmiechnęłam się szeroko, położyłam dłoń na jego lewej piersi i zbliżyłam do niego twarz.
- masz ochotę na drinka kochanie? - szepnęłam delikatnie muskając przy tym moimi ustami o jego wargi.
- oczywiście, na to zawsze mam ochotę - zaśmiał się i pocałował mnie czule.
Odwzajemniłam pocałunek i z uśmiechem podeszłam do barku w rogu pokoju. Wzięłam butelkę whisky, którą Connor uwielbiał i zrobiłam mu z colą, a dla siebie wódkę z sokiem pomarańczowym. Podałam mu szklankę z uśmiechem i wróciłam na moje miejsce przy oknie, gdzie dołączył do mnie zaraz po tym jak ubrał bokserki. Usiadł na przeciwko mnie i popatrzył przez okno.
- może pójdziemy na spacer, albo do kasyna? - zerknął na mnie popijając powoli drinka, a ja od razu przytaknełam podekscytowana.
- o boże tak! Upijmy się i bawmy w najlepsze! - uśmiechnęłam się szeroko - możemy pierw iść na spacer po okolicy, potem do baru, a następnie do kasyna! Nigdy nie byłam w kasynie i czuję, że będę miała ogromne szczęście - zaśmiałam się i napiłam.
- jasne, możemy sprawdzić twoje szczęście nowicjusza - zaśmiał się i wstał od stolika, bo usłyszał dźwięk smsa.
Obserwowałam go jak odpisywał skupiony z lekkim uśmiechem. Ostatnio ciągle dostawał jakieś smsy, ale wymigiwał się od odpowiedzi, albo zmianiał temat gdy tylko pytałam z kim tak pisze. Wstałam i powoli podeszłam do niego. Przytulilam go od tyłu i kiedy chciałam zerknąć przez jego ramię, od razu zablokował telefon.
- idź się ubrać, zaraz idziemy na miasto - odsunął się ode mnie i znowu zamknął się w łazience zabierając ze sobą telefon.
Zawsze zmieniał się o 180 stopni, kiedy dostawał te tajemnicze smsy. Z uroczego, kochanego chłopaka stawał się obojętny i zimny. Westchnęłam ciężko i zaczęłam szukać odpowiedniego ubrania. Nie chciałam się z nim kłócić, końcu przyjechaliśmy tutaj naprawić relacje między nami. Ostatecznie postawiłam na elegancką obcisłą sukienkę z wyciętymi plecami i nie za wysokie czerwone szpilki. Usiadłam przy toaletce, która znajdowała się przy naszym łóżku, zrobiłam sobie lekki makijaż i związałam włosy w koka. Kiedy uznałam, że jestem gotowa do wyjścia zapukałam do drzwi łazienki, w której jeszcze siedział Connor.
- skarbie, długo jeszcze? - westchnęłam i oparłam głowę o drzwi
- zaraz wyjdę. Zrób sobie jeszcze jednego drinka i zajmij się czymś po prostu - mruknął od niechcenia
- ta.. A ty dalej siedź i pisz swoje smsy - mruknelam pod nosem tak, żeby nie usłyszał i usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach. Już od dawna podejrzewałam, że mnie zdradza, ale nie chciałam dopuścić tego do siebie na tyle, żeby sprawdzić jego rzeczy, a telefon zabierał ze sobą dosłownie wszędzie. W końcu po piętnastu minutach wyszedł z ułożonymi włosami i ubrany w czarne jeansy i błękitna koszule. Wstałam i podeszłam do niego.
- możemy w końcu iść? - spytałam poirytowana. On jedynie przytaknął, więc wzięłam torebkę i wyszliśmy.
Chłopak złapał mnie za rękę, jakby i zaprowadził od razu do baru, mimo że mieliśmy iść pierw na spacer. Droga przebiegła w milczeniu, a na miejscu usiadłam przy barze i czekałam, aż barman poda to, co Connor od razu zamówił. Gdy dostałam wreszcie swoje martini napiłam się i westchnęłam ciężko widząc kątem oka, że znowu pisze na telefonie.
- mógłbyś w końcu zostawić ten cholerny telefon? - spytałam dość ostro.
- o co ci chodzi do cholery? To sprawy służbowe. Żeby przyjechać tu z tobą musiałem zostawić firmę pod opieką innych i muszę dopatrywać, czy wszystko jest dobrze - mruknął i odłożył telefon. Ja na to tylko pokreciłam głową, nie wierzyłam w te historyjki o pracy. Po chwili milczenia Connor wstał i poszedł do łazienki zostawiając mnie samą przy barze pełnym ohydnych facetów. Piłam spokojnie drinka skupiając się na muzyce jednocześnie ignorując ciągłe komentarze na temat moich nóg i piersi. Jednak jeden głos, który usłyszałam mną wstrząsnął. Zakrztusiłam się i zesztywniałam ze stresu. To nie mogła być prawda.. Nie, nie, nie... Bałam się odwrócić, ręce mi drżały i modliłam się tylko, by wrócił już Connor i zabrał mnie stąd, jednak nie zdążył, ponieważ poczułam dłoń na ramieniu i ciepły oddech przy moim uchu.
- Victoria? To naprawdę ty? - powiedział męski niski głos, którego nigdy nie zapomnę.

The Bad Place Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz