- No dzień dobry! Ahhhh, życie jest piękne - dziewczyna do tej pory nie wierzyła co stało się wczoraj.
Spojrzała na zegarek, jak każdego ranka. 9:00. Nie ma jak to pare ostatnich dni ferii. Najlepsze w jej życiu jest jedno, a raczej od wczoraj dwie rzeczy - nie posiadanie głupiego rodzeństwa i oczywiście konik, który wczoraj dołączył do jej przygody życiowej.
Zeszła po schodach w piżamie, rodzice byli w pracy. Jako, że są ferie postanowiła minimum do 12:00 przeleżeć na kanapie oglądając jakieś ogłupiające filmy na netflixie.
Gdy leciała już 6 minuta filmu oczywiście ktoś musiał jej przeszkodzić.
Pukanie do drzwi.- Co znowu?
Ruszyła się z kanapy, wyglądała jak Zombie. Wlokła noga za noga aż wkońcu dotarła do wejścia, nie myśląc pospiesznie otworzyła.
- Dzień do.. Yyyyy.. Collete, dobrze się czujesz?
Dziewczyna spojrzała chłopakowi w oczy, był to Alan. Najładniejszy chłopak w całej stadninie.
- No to gratuluje Everest. Właśnie wyszłam na idiotkę przed Alanem Carterem.
Cart, jak nazywali go ci „stajenni idioci" pochodził z bogatej angielskiej rodziny, posiadał 5 własnych koni sportowych. Dla 16-latki choć wyczyszczenie ich boksów było wyróżnieniem.
- Collete? -powtarzał się nadal stojący w drzwiach Carter.
- T-taak.. znaczy jasne
Chłopak dziwnie zmierzył ją wzrokiem po czym jęknął odchodząc.
- Za minimum 30min widzę cię sprzątającą boks Vegasa.
- Że co?! - podniosła ton, a chłopak tylko zaśmiał się cicho.
Wbiegła na górę i rzuciła się na stertę rzuconych bryczesów i koszulek polo. Wygrzebała czarne spodnie i sięgnęła po losową polówke. Sięgnęła jeszcze po kanapkę leżąca na biurku i wybiegła z domu, trzaskając za sobą drzwiami.
Biegła w kierunku dobrze jej znanej stajni. Gdy była na miejscu delikatnie nacisnęła klamkę od wejścia i wślizgnęła się do środka.
- Ohh, Jak miło mi Cię widzieć kochanie - skierowała słowa do kasztanowatego ogiera stojącego w jednym z pierwszych boksów.
Delikatnie otworzyła boks i weszła do środka, przejechała ręką po pysku konia i ucałowała w chrapy.
- To dziś pierwsza jazda, co maluchu? - uśmiechnęła się sympatycznie.
- Nie, nie, nie moja droga. - mruknął za nią stojący Carter, wyciągnął łopatę w jej stronę - Samo się nie posprząta.
Dziewczyna tylko przewróciła oczami i wydukała:
- Nie może tego zrobić stajenny? No błagam tylko dzisiaj. Chce przetestować tą rakietę - zaśmiała się i spojrzała na sportowego koni.
- Tylko dzisiaj. - uśmiechnięty chłopak westchnął i spojrzał na dziewczynę.
- Dziękuje! - podniosła ton i wybiegła po sprzęt
Po złożeniu sprzętu przy boksie konia zabrała się na czyszczenie, a uwierzcie było co czyścić. Las Vegas rankiem wesoło hasał po porannym błotku wraz z przyjaciółmi.
Nałożyła czaprak i siodło, dopięła napierśnik. Miała pięknie lśniący nowy, brązowy sprzęt. Założyła ostatnią cześć ekwipunku i wsunęła kask na głowę. Kierowała się z koniem na otwarty maneż. Było bardzo ciepło.
Delikatnie otworzyła wejście i znalazła się na placu. Puściła konia wolno i zabrała się za ułożenie Cavalletti z regulacja wysokości. Koń o dziwo stał bardzo spokojnie wpatrując się w nową właścicielkę. Widać, że miał w sobie dużo sympatii.
Wsunęła nogę we wcześniej wyregulowane strzemię i ruszyła stepem wzdłuż ściany. Siedmio drągówy korytarz kończył 50 cm krzyżak.
Ogier szedł bardzo spokojnie. Po chwili stepu przyszedł czas na kłusy i galopy. Hanower był bardzo wygodny, nie krzyżował nóg.
Po prostu ideał.- Galop jak marzenie.. - pomyślała Collete
Minęło już dobrych paręnaście minut, a może i pół godziny.
- Dobra, dobra Everest. Pokaż co ten konik potrafi - Wypowiedział siedzący na płocie Alan.
- A ten dzban skąd się wziął? - zachichotała i kiwnęła głowa dziewczyna.
Nakierowała ogiera na korytarz, ten lekko przyspieszył kłus. Usadowiła się w wygodnym półsiadzie, dała łydkę i cicho cmokając nadała rytmu, aby konik się nie pogubił. Przemierzali ostatni drag i przyszła pora na skok. Koń wybił się i bezbłędnie pokonał przeszkodę i po wyładowaniu zagalopował.
- Będą z was ludzie Collete. - wypowiedział dziwnie zadowolony Carter
Na ten gest dziewczyna tylko się uśmiechnęła i poklepała konia. Następnie spojrzała w stronę padoku.
CZYTASZ
Spełnienie Marzeń
MaceraWitaj w świecie 16-letniej Collete Everest. Dziewczynie spełnia się jej największe marzenie, jakie? Czy ktoś może zepsuć te cudowne chwile z Las Vegasem? „Wypełnij zadanie, a ja odejdę"