scream
Kłótnia w rzeczywistości wielką nie była. Padło parę słów, które nie powinny być wypowiedziane. W złym czasie pojawiły się negatywne uczucia, a ich skala przerosła właściciela. Zawsze kiedy wydarzenia ponownie zostają odtwarzane w naszej głowie, nagle percepcja spojrzenia na ową sytuację psuje się. Wiele rzeczy może zostać wyolbrzymionych, szczegóły nagle stają się widoczne, a umysł zaczyna interpretować wszelkie zapamiętane ruchy, bądź zachowanie.
Donghyuck był pogrążony nie tylko w myślach, ale także w poczuciu beznadziejności. Leżał bez ruchu na łóżku, którąś godzinę od wyjścia Marka ze wspólnego mieszkania. Według niego rzeczywistość była tylko snem, a wydarzenia z poprzedniego wieczoru tylko tanim serialem, w który za bardzo wczuł się oglądając.
Młodszy Lee nie żył prawdziwym sobą. Jego dni spędzone w apartamencie nie można było nazwać normalnym życiem, a dziele łóżka z mordercą już dawno nadawało się jako materiał do psychologa. Chłopak na śniadanie jadł strach, na obiad obawę przed ukazaniem światu prawdy, a kolacja składała się z poczucia winy. Miał ochotę odwrócić wszystko co napotkało go w życiu. Pragnął uciec, na nowo poczuć wolność. Wolność, którą sam ograniczył.
Jeszcze cztery lata temu planował ze swoim chłopakiem żyć godnie, bez zmartwień i ludzie ograniczających jego osobę. Poczucie winy, obrzydzenie do własnych zachcianek i toksyczna relacja z Markiem doprowadziła Donghyucka na skraj. Chłopak stał się wrakiem, nic nie znaczącym śmieciem wśród społeczności. Nie miał przyjaciół, jego myślenie kończyło się na wspomnieniach morderstwa. Lee wpadł w ogromną pułapkę własnej świadomości, dla której nie było rozwiązania.
Brązowowłosy łudził się, że Mark był w stanie powstrzymać jego negatywne myślenie. Pokładał ogromną nadzieję w człowieku, który sam namawiał go do dopuszczenia się grzechu niewybaczalnego. Niegdyś wzorowy uczeń, przemiły chłopak - stał się koszmarem. Koszmarem Donghyucka.
Jednak kiedy za każdym razem młodszy napatoczył się na tę myśl, jego serce stawało pęknięte na pół, do oczu zaczynały napływać łzy, a spierzchnięte wargi drżeć. Momentalnie robiło mu się niedobrze od poczucia winy. Był na skraju całkowitego załamania, przy którym złapałby za nóż, by odciąć sobie język. W tej całej gonitwie myśli i rozważań, posiadał jeszcze jedno uczucie w serduszku, które nie dawało mu spokoju.
Permanentna tęsknota odbijała się o żebra szybciej niż galopujące serce. Donghyuck nie dawał rady sam, uzależniony od obecności starszego Lee nie potrafił funkcjonować samodzielnie. Po jego pyskatej buźce, skórzanej kurtce i bandanie z napisem DREAM nie było śladu. Chłopak niczym całkowicie odmieniony leżał pośród pomiętej kołdry, coraz częściej zachłystując się własnymi łzami.
- Czemu mnie zostawiłeś? - głos wcale nie był delikatny, pokryła go nieprzyjemna dla ucha chrypa, a zmęczenie dobiło także i jego struny głosowe delikatnie modyfikując anielski ton.
Brązowowłosy wcale nie prezentował osoby, którą chciałby być. Nie był pewny siebie, stracił poczucie własnej wartości, a sumienie przeżarło jego serce i umysł. Ciągłe zdenerwowanie, oglądanie się za siebie, obserwowanie ludzie zza okna doprowadziło go do obsesyjnego myślenia o strachu. W końcu Donghyuck chciał dbać tylko o to, by wraz z Markiem żyli tu i teraz, a nie za kratkami. Chłopak za każdym razem przejmował się, gdy starszy znikał ze względu na zlecenia związane z pracą. Bał się, że odkryją ich.
Niestety nadeszła pora i Donghyucka. Z początku nie rozumiał dlaczego pojawił się w Kanadzie Yuta. Nie miał pojęcia, że było to związane z obecnością syna policjanta - Jeno. Był na nowo jak małe zagubione dziecko, a jego największa podpora wyparowała. Zniknęła.
CZYTASZ
Partners in life (markhyuck)
FanficUcieczka Marka i Donghyucka otworzyła przed nimi wiele dróg wyjścia, czasami niekoniecznie tych najprostszych. Młodszy Lee oprócz bycia partnerem w przestępstwie, staje się partnerem Marka na całe życie. Pewnej nocy, a raczej wschodzącego już dnia...