★13★

160 26 51
                                    

I love you

Dźwięk przekręcenia kluczyka w drzwiach był słyszalny jedynie dla ciemnowłosego mężczyzny. Wysoką sylwetką wyraźnie wyróżniał się spośród niższych wypierdków, którzy wiernie towarzyszyli mu na każdym kroku. Facet ubrany nienagannie w wyprasowaną ciemną koszulę i szare spodnie, wyciągnął z kieszeni swój telefon. Ignorując mało interesujące go wiadomości i nieodebrane połączenia niemal natychmiast wcisnął ikonkę jednej z aplikacji. Nie dostał żadnej wiadomości, której stale oczekiwał. 

Pośród kilku ochroniarzy, jak i pracowników komendy, przechadzał się przez hol podążając w stronę swojego pokoju. Nie przewidywał większych planów na dany dzień, nie zaprzątał sobie także głowy zbiegami sprzed czterech lat. Dał im czas i był pewien, że dwójka uciekinierów sama wysunie się na pożarcie, ponieważ by uregulować wszystkie błędy przeszłości musieli się z nią zmierzyć. Yuta Nakamoto był idealnym człowiekiem, by nareszcie utrzeć nosa młodym, niedoświadczonym chłopaczkom i pokazać gdzie jest ich miejsce. 

W pokoju hotelowym został zaledwie z dwoma policjantami, którzy bardziej przypominali dodatek w postaci dwóch piesków. Agent rozgościł się w przestronnym pomieszczeniu, który posiadał niebywale wygodną kanapę. Nalewając sobie do szklanki odrobinę ulubionego alkoholu detektywa, mężczyzna przyglądał się dziczy miejskiej przez wysoką oszkloną ścianę. 

- Skontaktujcie się z Jeno. Muszę wiedzieć czy potwierdzi spotkanie. - mruknął Yuta mając ochotę zbyt żółtodziobów, którzy nic nie wnosili do sprawy. 

Mężczyzna spojrzał ponownie na ekran swojego telefonu i słysząc kroki za sobą domyslił się, że policjanci nareszcie zrozumieli jak bardzo niepotrzebna była ich obecność obok osoby tak doświadczonej i wysoko postawionej w swoich fachu. Mężczyzna wcale nie brał pod uwagę zagrożenia w pokoju hotelowym. Jego zuchwałe podejście do sprawy przyćmiło mu umysł na chwilę, w której powinien być jak najbardziej skupiony i skoncentrowany. Jego pewność siebie spowodowała iż u wejścia pokoju hotelowego dwóch pozostałych policjantów osunęła się na posadzkę, a jaśniutka jucha poplamiła buty nowo przybyłego. 

Ruchy były wypracowane, delikatne kroki przypominały najpiękniejsze przedstawienie, a spojrzenie ukazywało wachlarz uczuć żywionych do detektywa. Złość, wściekłość i odrobina szczęścia. Wysoki mężczyzna z opływową sylwetką ciała szedł po swoją nagrodę. Jego ciemne kosmyki schowane były pod czapką z daszkiem, który swoim cieniem okrywał tajemniczo lśniące oczy. W pomieszczeniu z zapachem alkoholu zmieszał się przyjemna i dosyć intrygująca woń krwi. 

Mark powrócił, przemierzał z gracją ku swojego wroga chcąc oznajmić mu, że wojna zaczęła się.

Broń palną osłoniętą tłumikiem trzymał w lewej dłoni, natomiast w prawej nadal dzierżył smukły sztylet, którego srebrna barwa przesłonięta była jasnymi kroplami krwi. Satysfakcja rozchodziła się przez całe ciało Lee, a pomysł na zakończenie całej sprawy rozjaśniał Markowi umysł. Był obłąkany w swoich działaniach, narkotyzował go widok krwi, pociągał jej zapach. Postać cierpiącego nastolatka została całkowicie zapomniana, a on radował się na widok symbolu przeszłości, który miał zamiar zniszczyć na zawsze. 

Yuta chwilę przed wyczuciem niebezpieczeństwa uniósł szklankę z brylantowym alkoholem, mając ochotę rozluźnić się. Jednak niespodziewanie Mark musiał przerwać mu poczynania. Chwilą było dociśnięcie sztyletu do szyi detektywa, jeszcze prędzej trwał upadek szklanki o jasne panele. Lufa otarła się o zasłoniętą kotarą włosów skroń, a ciało agenta zadrżało. Mark znienacka zbliżył się unieruchamiając mężczyznę, który nagle stał się ofiarą z nożem pod brodą. 

- Odwołaj policję, odeślij ich do Korei. Zamknij sprawę i pozwól nam normalnie żyć. - cichy szept nie był słyszalny dla kamer zawieszonych w rogu pomieszczenia. 

Partners in life (markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz