your last sigh~
Podniebnie rozkosze i doznanie istnej idylli było ich towarzyską mieszanką. Beztroską okazało się dryfowanie pośród chmur, częściowo przepuszczających promienie słońca. Ciepło zalewało każdą część ciała, jednak nie było to spowodowane cudowną pogodą. Lot miał być długi, jednak lecąc linią prywatną mężczyźni nie musieli wcale martwić się niewygodą. Pod materiałem koszulek leżeli na wielkim, całkowicie rozłożonym fotelu. Promienie słońca wpadające przez okienka ocieplały ich nagie partie ciała.
Donghyuck wylegując się na ciele Marka, wdychał zapach jego skóry. Serce biło niezaprzeczalnie szybko, jakby chłopak cały czas tkwił w tym jednym momencie. Lekko senny, opierał policzek o nagi tors swojego mężczyzny. Jeszcze kilka minut temu kochali się w przestworzach, daleko od lądu co niezmiernie podniecało ich obu. Sarnie oczęta brązowowłosego wpatrzone były w smugi chmur za oknem, natomiast starszy Lee podziwiał Słońce. Jednak nie to za oknem, a przed sobą. Chłopaka, który wtulał się potulnie w ciało, które wyrządziło wiele szkód innym ludziom.
Młodszy mimo wszystko nadal czuł się bezpieczny i darzył go zaufaniem. Myśląc o wszystkich szkodach jakie Mark uczynił, mężczyzna posmutniał momentalnie. Dłoń z talii młodszego posunęła ku górze, finalnie zatapiając się w lekko kręconych kosmykach włosów Donghyucka. Starszy Lee trafił na prawdziwy skarb i wiedział, że błądziłby dopóki, dopóty nie doceniłby go.
- O czym myślisz? - Mark mruknął cicho, z przyzwyczajenia spytał nawet ciekawy wypowiedzi swojego chłopaka.
Jednak odpowiedziała mu cisza, do której nadal nie potrafił się przyzwyczaić. Miał wrażenie iż regeneracja rany Donghyucka trwała wieczność, a procent na powrócenie do formy malał. Nie ukrywał iż trudno radził sobie z myślą o nie usłyszeniu słodkiego głosiku swojego chłopaka. Ciężko było także samemu młodszemu, ponieważ potrafił zauważyć zawód w spojrzeniu ciemnowłosego. Żal i smutek wzbierały na sile, gdy wracał wspomnieniami do wieczoru kiedy postanowił odebrać sobie życie. Skutek był nijaki. Mark kochał go za mocno, by wypuścić przedwcześnie ze swoich ramion.
- Przepraszam. Nie powinienem pytać. - westchnął starszy, czując jak poczucie winy kumuluje się w jego klatce piersiowej.
Mężczyźni nie będąc do końca świadomi wzajemnych uczuć, trwali dłuższą chwilę w niewygodnych emocjach, który podcinali ich krwawiące już skrzydła. Donghyuck nadal wpatrzony w niewidzialną materię poza oknem, natomiast Mark przeszywał swoim spojrzeniem młodszego.
- Nieważne co się stanie. Kocham cię. - Lee chcąc przerwać ich nieme dywagacje, mruknął cicho wręcz z lekka wstydliwie.
Po usłyszeniu wypowiedzi brązowowłosy niemal natychmiast podniósł swoją główkę i szerokimi oczami ze zdumienia i rozpierającego jego serce szczęścia uśmiechnął się najszerzej jak potrafił. Mimo iż posiadał problem z odezwaniem się, w danej chwili przeinaczyło się to z ogromnego problemu w błahą sprawę. Donghyuck jedynie podparł się na łokciach, by dosięgnąć ust swojego kochanka. Ich wargi były nadal mięciuteńkie i czerwone od gwałtownych pocałunków. W końcu jednak musiał nadejść czas na ukojenie ran, a definicją ich uczuć mogły być słowa, pocałunki bądź więź jaka dotąd jeszcze nigdy im się nie przytrafiła.
Pierwszy od rozkosznych usteczek oderwał się sam inicjator. Młodszy Lee na ślepo zaczął grzebać w spodniach Marka, przerzuconych przez podłokietnik i gdy znalazł telefon komórkowy, włączył opcje notatnik. Od tamtej pory wszystko zapisywało się w jednym folderze, który nosił niewinny tytuł "bez nazwy".
Kiedy brązowowłosy stukał swoimi długimi paliczkami o ekran, starszy zdążył już rozciągnąć ramiona z błogim uśmiechem na twarzy. Sam fakt iż wracali do Korei bardzo go cieszył. Mark był świadom jak wielką radość sprawia swojemu chłopakowi. Jednak wcale nie było to łatwe. Koszt był naprawdę spory i prawdopodobnie Lee pokutować będzie jeszcze długo po powrocie. Detektyw Nakamoto wcale nie kwapił się do profesjonalnej rozmowy, a doznawszy ataku paniki po zauważeniu samego Diabła wyrzucił wszelkie papiery z dowodami zbrodni do niszczarki.
CZYTASZ
Partners in life (markhyuck)
FanfictionUcieczka Marka i Donghyucka otworzyła przed nimi wiele dróg wyjścia, czasami niekoniecznie tych najprostszych. Młodszy Lee oprócz bycia partnerem w przestępstwie, staje się partnerem Marka na całe życie. Pewnej nocy, a raczej wschodzącego już dnia...