Przemierzał kolejne uliczki Seoulu, nie mając w tym żadnego, większego celu. Po prostu szedł przed siebie, nie zważając nawet na to, gdzie niosą go nogi. Nie miało to w gruncie rzeczy dla niego znaczenia. Nie przejął się nawet wtedy, gdy trącił przypadkowego przechodnia ramieniem, bo był za bardzo skupiony na swoich przemyśleniach. Był zdecydowanie zbyt zdenerwowany wydarzeniami tego dnia.
Najpierw koszmar, powracający z niewyjaśnionych dla dwudziestojednolatka przyczyn po kilkuletniej przerwie, a teraz jeszcze ta, pożal się Boże, niedoszła współpraca z nadętym beztalenciem i awantura z szefem wytwórni. Minowi aż cisnęło się na myśl ironiczne pytanie:
ᴄᴢʏ ᴍᴏżᴇ ʙʏć ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ɢᴏʀᴢᴇᴊ?
Otóż okazało się, że może. Bowiem, jak na zawołanie, zaczął padać deszcz, który w ciągu kilku chwil przerodził się w pokaźną ulewę. Ale czy to zmartwiło młodego producenta? Oczywiście, że nie.
Każdy, mający w głowie choć odrobinę rozsądku, człowiek skorzystałby podczas takiej pogody z usług taksówki, by choć w minimalnym stopniu uchronić się przed zmoknięciem, jednak nie Min..
Yoongi, jak to Yoongi, miał w głębokim poważaniu to, czy przemoknie do ostatniej suchej nitki, czy też nie. Był na tyle zdenerwowany, że jedyne, czego potrzebował w tym momencie to samotność, a powolna przechadzka do domu wydawała się mu idealną okazją do przewietrzenia głowy, w której kumulowało się teraz z pewnością zbyt wiele uporczywych myśli.
Szedł już kilkanaście minut. Cały był przemoczony, do tego stopnia, że woda z jego włosów i odzieży ściekała dosłownie strumieniami, a każdy jego krok spotykał się z charakterystycznym odgłosem chlupania.
Ulewa natomiast, ku wyraźnemu zawodowi mężczyzny, nie dawała żadnych znaków, potwierdzających zamiar zakończenia swojego czasowego istnienia. Zziębnięty przyspieszył gwałtownie kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim, przede wszystkim ciepłym i suchym mieszkaniu.Nie musiał długo czekać aż to nastąpi, bowiem po niespełna dziesięciu minutach w końcu mój wejść do swojego azytu.
Pierwszym, co zrobił po przekroczeniu progu było zdjęcie z siebie przemoczonych ubrań. Zdjął, więc z siebie płaszcz, z którego nadal kapała deszczówka i mokrą marynarkę oraz koszulę, by po chwili zostać z obnażoną klatką piersiową. Udał się do łazienki, gdzie przewiesił odzież przez ściankę kabiny prysznicowej, by te mogłby swobodnie ścieknąć, a ubrudzone błotem w nogawkach spodnie wrzucił bezpośrednio do bębna pralki.
Opróżnił zawartość kieszeni najgrubszego materiału i z rozczarowaniem stwierdził, że tego dnia już raczej nie będzie dane mu zapalić, gdyż nowo otwarta paczka całkowicie przemokła i nadawała się jedynie do skończenia swojego żywotu w koszu na śmieci. W duchu natomiast dziękował sobie, że przy wyborze nowego telefonu zdecydował się na model z funkcją wodoodporności, bo chociaż ten się tego dnia uratował.
Wziął urządzenie i wraz z nim udał się do salonu. Tam wciągnął na siebie pierwsze lepsze spodnie dresowe i rozsiadł się wygodnie na sofie, włączając w tym samym czasie telewizor.
Po rozchodzącym się w całym domu hałasie wywołanym przez odgłos kichnięcia, które sam spowodował, doszedł do wniosku, że z pewnością nie było ono niewinnym, uroczym kichnięciem, a raczej zapowiedzią poważnego kataru, o ile nie męczącej grypy, na którą nie miał najmniejszej ochoty.
Chłopak skarcił siebie za tak idiotyczny pomysł. No, bo kto normalny, zamiast skorzystać z taksówki, idzie przeszło godzinę w ulewie? Ach, no tak, oczywiście wspaniałomyślny Min Yoongi, który wszystko wie najlepiej i żadnego deszczu się nie boi. Tsaa, a potem zdycha w łóżku z gorączką i stosem zasmarkanych chusteczek wokół siebie.
Zrozumiał, że w tej sytuacji nie może siedzieć sobie półnagi, więc naciągnął na siebie grubą bluzę, którą zostawił poprzedniego dnia na stojącym obok fotelu. Musiał przyznać się sam przed sobą, że teraz było mu o wiele wygodniej i przede wszystkim cieplej.
Zaczął przeskakiwać z kanału na kanał, szukając w telewizji czegokolwiek, co mogłoby go w minimalnym stopniu zainteresować. Po kilku minutach poszukiwań niczego takiego nie znalazł, więc zatrzymał się na jakiejś dramie, której fabuły nawet nie rozumiał. Po kilku, bądź kilkunastu minutach tego, jakże interesujacego i produktywnego zajęcia, znudzony sięgnął po swój telefon. Gdy go odblokował, dostrzegł, że w skrzynce odbiorczej ma nieprzeczytane wiadomości, których wcześniej nie słyszał i nie zwrócił na nie uwagi.
Nieznany:
Co? Jaka pomyłka? O czym ty chrzanisz, Tae? Nie rób sobie ze mnie żartów. To nie jest śmieszne. Przecież nie jestem jakimś idiotą, by pomylić numery..
Nieznany:
Naprawdę nie jesteś Tae? Ale jak to? Przecież mam cię dokładnie zapisane..
Nieznany:
Chwila..
Nieznany:
O kurcze.. Faktycznie! Źle wprowadziłem numer i pomyliłem dwie cyfry..
Nieznany:
O mój Boże, naprawdę jestem jakimś idiotą! Wszyscy mieli rację, wołając na mnie Jiminie-pabo.. Boże, jak ja mogłem doprowadzić do zaistnienia tak żenującej pomyłki?
Nieznany:
Najmocniej Pana przepraszam za tę tragiczną pomyłkę. Jest mi naprawdę głupio, że dopuściłem się tak lekkomyślnego błędu z mojej strony. Jeszcze raz szczerze przepraszam za zakłócenie pańskiego dnia i za tę całą pomyłkę.
Yoongi uśmiechnął się rozbawiony pod nosem, widząc przejęcie ze strony nieznajomego. Nie był raczej typem kogoś, kto wdaje się w zbędne dyskysje z kimś, kogo nie zna, ale w tym przypadku było inaczej. Reakcja chłopaka, na wieść o tym, że popełnił błąd, wydawała się Minowi co najmniej zabawna, a nawet miejscami urocza. Zaintrygowany postanowił, więc odpisać nadawcy na otrzymane wiadomości.
Yoongi:
Ej. Spokojnie. Wyluzuj trochę. Za bardzo panikujesz. Nic się nie stało. Każdemu przecież może zdarzyć się wpadka. Następnym razem, zanim wyślesz do kogoś wiadomość, sprawdź dokładnie prawidłowość numeru odbiorcy. Z pewnością pozwoli Ci to uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji.
Nieznany:
Z pewnością tak zrobię. Dziękuję Panu bardzo za radę i jeszcze raz przepraszam za zaistniałe zamieszanie.
Yoongi:
Jak już napisałem, zdarza się, nic się nie stało.
Yoongi:
Prosiłbym też, abyś nie zwracał się do mnie na 'per pan'. Czuję się przez to staro, a mam dopiero dwadzieścia jeden lat, więc staruszkiem chyba jeszcze nie jestem. Hah.
Yoongi:
A, i nawiązując do Twojej pierwszej wiadomości: co się stało? Po jej treści można było wyczuć, że coś jest nie tak, a Ty nie jesteś z tego powodu szczęśliwy. Z doświadczenia wiem, że czasem lepiej jest się wygadać niż trzymać to, co negatywne, w sobie.
Yoongi nie do końca wiedział, dlaczego to napisał. Nie był raczej człowiekiem, który lubił wysłuchiwać cudzych problemów, a tym bardziej nie był skory do współczucia innym. Jego doświadczenia życiowe skutecznie stłumiły w nim jakiekolwiek pozytywne odczucia w stosunku do innych ludzi. Sam miał wystarczająco wiele swoich kłopotów, więc dodatkowe z pewnością nie były mu potrzebne.Jednak w tym przypadkowym chłopaku było coś, co sprawiało, że dwudziestojednoletni producent chciał w jakiś sposób mu pomóc, choć sam nie miał pojęcia, co to takiego.
CZYTASZ
𝕡𝕒𝕡𝕚𝕖𝕣𝕠𝕨𝕖 𝕤𝕖𝕣𝕔𝕖 « ʏᴏᴏɴᴍɪɴ »
Fanfiction21-letni Min Yoongi był jednym z najwybitniejszych producentów na rynku muzycznym w całej Korei Południowej. Mimo swojej specyficzności twórczej i zachowawczej, cieszył się powszechnym szacunkiem, jak i licznymi propozycjami współpracy. Pewnego dni...