Siedzieli na zimnym trawniku, przytuleni do siebie. Nie przeszkadzało im zimno bijące od podłoża, ani fakt, że oboje byli ubrudzeni zarówno błotem, jak i krwią cieknącą z poniesionych obrażeń. Wręcz przeciwnie, nie miało to dla nich jakiegokolwiek znaczenia, a czas jakby zupełnie się dla nich zatrzymał. Żaden z nich zdawał się nie rejestrować tego, co dzieje się wokół bowiem każdy w tym momencie zatracony był we własnym świecie.
Młodszy pogrążony był w rozpaczy po stracie jedynych bliskich mu osób, za to starszy natomiast oddawał się wewnętrznym przemyśleniom, wciąż nie mogąc uwierzyć, że trzyma w objęciach dawnego przyjaciela, jedynego przyjaciela.
Z każdym kolejnym podciągnięciem nosa i chlipnięciem mniejszego u Mina narastały coraz to głębsze emocje. Czuł się on bowiem rozdarty, gdyż pozytywne niedowierzanie i względne szczęście, spowodowane odnalezieniem utraconej bratniej duszy, mieszało się z żalem, bólem i bezsilnością wobec towarzyszących temu okoliczności. Być może Yoongi nie był typem człowieka, któremu łatwo przychodzi pomoc innym, jednak niewątpliwym było to, że było mu strasznie szkoda Jimina i najchętniej zabrałby od niego wszelkie cierpienie i całe zło tego świata. Zamiast tego mógł jedynie siedzieć przytulony do niego i od czasu do czasu delikatnie głaskać go po głowie, jakby to miało w jakiś sposób pomóc mu się uspokoić.
I trwali by w tej pozycji w dalszym ciągu, gdyby nie docierający z oddali sygnał zbliżającej się karetki pogotowia oraz jednostki straży pożarnej, które wcześniej wezwał jakiś przypadkowy przechodzień, po którym w tym momencie nie było nigdzie śladu. Na ich dźwięk Park wzdrygnął się wystraszony i w pośpiechu oderwał się od obejmującego go chłopaka. Dopiero wtedy ich spojrzenia mogły się ze sobą skrzyżować, dzięki czemu każdy z nich mógł się dokładnie przyjrzeć drugiemu.
Jimin, prawdę powiedziawszy, wyglądał okropnie i nie ma się temu co dziwić. Podrapana twarz, liczne ślady zasychającej już krwi, a gdzieniegdzie nadal cieknące jej stróżki mieszające się z brudnym piaskiem osadzonym w niektórych miejscach i opuchnięte od płaczu oczy to tylko nieliczne z aspektów, które dostrzec mógł starszy.
Jednak dla Mina nadal był on tak samo piękny, jak tamtej nocy, gdy rozmawiali ostatni raz, nocy kiedy go stracił. W jego oczach był najpiękniejszą istotą na ziemi i nawet jego rozstrzepane włosy, brudne od krwi, dymu i błota ubrania, opuchnięta twarz, obsmarkany nos czy intensywnie zaczerwienione i nadal zaszklone oczy nie były w stanie tego zmienić.
Na twarzy Yoongiego również nie brakowało otarć, śladów krwi, brudu czy mokrych wzorów utworzonych przez połączone ze sobą łzy obu chłopaków.
Za to w jego wyrazie twarzy było coś zupełnie nowego. W jego oczach dostrzec można było specyficzny blask i nie był on wcale spowodowany płynącym z nich potokiem łez, a nadzieją i szcześciem, których źródłem właśnie był siedzący przed nim osiemnastolatek.- T-to.. t-ty?- zapytał niemalże niesłyszalnie młodszy, niepewnie podnosząc dłoń, by finalnie delikatnie dotknąć twarzy Mina.
Na twarzy Yoongiego pojawił się delikatny, niemalże niezauważalny uśmiech, a on sam nie był do końca pewny czy było to spowodowane samym dotykiem maleńkiej rączki Jimina, czy raczej tym, że ten go rozpoznał.
-To naprawdę ty..-westchnął, ocierając twarz podartym rękawem puchowej kurtki, by po tym przytulić się do przyjaciela.
Wydawać by się mogło, że był to tylko zwykły przyjacielski przytulas. Prawda natomiast była taka, że dla obojga z nich była to niezwykła chwila. Bliskość ta była bowiem przepełniona niebywałą, obustronną tęsknotą. Dla każdego z nich moment ten był indywidualnie ważny. Dla Yoongiego stanowił on przypomnienie wszelkich radosnych chwil związanych z młodszym, a Jiminowi natomiast pozwoliła on na chwilowe oderwanie się od tragedii, jakiej dopiero co doświadczył.
-Tęskniłem..-wyznał cichutko w ramię starszego, ponownie zanosząc się stłumionym płaczem, z tą różnicą, że tym razem nie były to już łzy rozpaczy, a wręcz przeciwnie.
Słowa Parka były dla Min Yoongiego niczym miód na jego skamieniałe przez lata serce, zaś jego bliskość stanowiła dla niego prawdziwą ostoję, poczucie bezpieczeństwa i prawidłowości świata.
- Co teraz ze mną będzie?- zapytał po chwili pełen niepewności, kiedy im oczom ukazały się oba pojazdy ratownicze, a z nich wychodzący medycy i strażacy.- Jestem jeszcze niepełnoletni.. Nie chcę ponownie wracać do domu dziecka.. Nie poradzę sobie tam sam..- dodał smutno, spuszczając głowę.
Yoongi doskonale wiedział co w tym momencie czuje Park, sam bowiem po doświadczeniach z pobytu w placówce opiekuńczo-wychowawczej nigdy nie chciałby wrócić do tego miejsca. Nie był do końca pewny tego, co powinien w zaistniałej sytuacji zrobić, ale wiedział jedno, nie pozostawi przyjaciela samego sobie, nie dopuści do tego, by ponownie go stracić.
Był świadomy, że na skutek przeżytego wypadku i poniesionych w nim obrażeń, młodszemu potrzebna jest pomoc medyczna i spokój emocjonalny. Pokazał więc gestem Jiminowi by ten się nie martwił, na co ten zrozumiale kiwnął głową, po czym pomógł młodszemu wstać i zaprowadził go w stronę ambulansu, gdzie otrzymał on fachową pomoc medyczną.
CZYTASZ
𝕡𝕒𝕡𝕚𝕖𝕣𝕠𝕨𝕖 𝕤𝕖𝕣𝕔𝕖 « ʏᴏᴏɴᴍɪɴ »
Fanfiction21-letni Min Yoongi był jednym z najwybitniejszych producentów na rynku muzycznym w całej Korei Południowej. Mimo swojej specyficzności twórczej i zachowawczej, cieszył się powszechnym szacunkiem, jak i licznymi propozycjami współpracy. Pewnego dni...