《9》

428 38 2
                                    

Trudno było jednolicie określić to, co w tamtym momencie przeżywał Min Yoongi. Jedno było pewne, w jego głowie rozgrywała się prawdziwa wojna zupełnie sprzecznych ze sobą odczuć, począwszy od przerażenia i zdenerwowania, przechodząc przez oszołomienie i dezorientację spowodowaną zdarzeniem sprzed paru chwil, a kończąc.. No właśnie? On sam do końca był w stanie odczytać swoich emocji, które wywarł na nim widok stojącego przed nim  chłopaka. Z pewnością można rzec, że chwila, w której zobaczył utraconego przed trzema laty przyjaciela była dla niego szczególnie ważna, a zbierające się w jego oczach łzy były tego niepodważalnym dowodem.

I stałby tak dalej, analizując kolejne obrazy wspomnień związane z młodszym chłopakiem, gdyby nie jeden istotny fakt, w postaci kłębu ciemnego dymu unoszącego się nad maską rozbitego pojazdu. Mimo, że dwudziestojednolatek nie ukończył żadnego kursu czy szkolenia z zakresu pierwszej pomocy to, podobnie jak każdy logicznie myślący człowiek, wiedział doskonale, że takie zjawisko nie wróży nic dobrego. Natychmiast więc otrząsnął się ze swojego 'zatracenia w przeszłości' i nie zważając na narastający ból w zranionej nodze, pobiegł w stronę dawnego przyjaciela. W porę udało mu się odciągnąć, a w zasadzie to odepchnąć, zbiżającego się do płonącego auta Jimina, zanim to zdążyło wybuchnąć, przez co oboje wylądowali na pobliskim trawniku.

Żaden z nich nie miał szans w jakikolwiek sposób zareagować na to, co właśnie się wydarzyło bowiem dosłownie sekundy po tym rozległ się odgłos ekspozji. Można było wręcz rzec, że w tamtym momencie Yoongi stał się żywą tarczą, gdyż swoim drobnym, lekko wychudzonym ciałkiem osłaniał leżącego pod nim młodszego chłopaka, dzięki czemu wszelkie rozgrzane odłamki raniły właśnie jego, powodując przy tym ogromny ból miejsc, w których rozgrzany materiał ubrań wtapiał się w skórę. Jednak to nie to miało teraz znaczenie. Wszystko działo się tak szybko, że ani Min, ani leżący pod nim Park, nie mieli czasu by cokolwiek analizować.

Dopiero po paru chwilach, gdy Yoongi upewnił się, że największe niebezpieczeństwo minęło, odsunął się, uwalniając tym samym oszołomionego osiemnastolatka. Ten jednak będąc w amoku, nie zważając na nic, przerażony i nadal ciężko oszołomiony chciał rzucić się w stronę płonących szczątków samochodu. Na szczęście uniemożliwiła mu to zaciskająca się na jego nadgarstku dłoń starszego.

- Puszczaj mnie do cholery! Tam są moi rodzice!- wrzasnął roztrzęsiony chłopak, cały czas starając się wyswobodzić rękę z uścisku.

A Min był równie roztrzęsiony i przerażony, jak młodszy, lecz potrafił zachować w miarę trzeźwe myślenie i zdawał sobie sprawę z tego, że jedynym co może teraz zrobić dla chłopaka to nie pozwolić mu zbliżyć się źródła niebezpieczeństwa. Nie do końca wiedząc jak ma to zrobić, po prostu pociągnął go w swoją stronę, a ten odruchowo wpadł w jego ramiona, desperacko się w nie wtulając.

Zaś w sercu Min Yongiego, w którym przez ostatnie lata nie zawitała ani jedna pozytywna emocja, teraz pojawiło się dziwne, tak dawno zapomniane przez niego uczucie ciepła, którego tak bardzo mu brakowało.

- Mamo.. Tato.. Boże, dlaczego? Dlaczego mi ich zabrałeś? Dlaczego po raz kolejny odbierasz mi tych, których kochałem? Miałem tylko ich..- załkał bezsilnie różowowłosy, wiedząc, że i tak nie uzyska żadnej odpowiedzi.

Jimin, niczym koala- mała, smutna, skrzywdzona przez życie, przestraszona i bezbronna koala- wtulał się w klatkę piersiową Min Yongiego, zalewając przy tym łzami materiał jego ubrudzonego błotem jesiennego płaszcza. Nic nie jest chyba w stanie opisać tego, co właśnie przeżywał ten młody człowiek.

Każdemu, kto choć przez moment miał kontakt z producentem, zdawać by się mogło, że jest to człowiek bezwzględny, niezdolny do odczuwania jakichkolwiek emocji. On sam bowiem od kilku lat żył właśnie w takim przekonaniu.

Jednak tak, jak wobec ludzkiego nieszczęścia Min Yoongi dotychczas pozostawał niewzruszony, tak łzy Parka zwyczajnie go bolały.

Ten niziutki chłopak z pucołowatymi policzkami i malutkimi, jak u dziecka rączkami był dla niego szczególnie ważny i gdyby tylko mógł, najchętniej wziąłby na siebie całe cierpienie, jakiego młodszy w życiu doświadczał. Odkąd tylko go poznał uważał, że Jimin miał  zbyt dobre serduszko i nie zasługiwał na to, co gotował mu los.

Gdy po raz kolejny malutkie rączki Jimina  ciaśniej zacisnęły się na czarnym materiale bluzy starszego, Yoongi, który dotychczas siedział nieruchomo, nieco zmieszany, wreszcie delikatnie objął swoimi  rękoma  młodszego w talii i niepewnie go przytulił, wiedząc, że najistotniejszym co Jimin teraz potrzebował było zwykłe, ludzkie wsparcie..

𝕡𝕒𝕡𝕚𝕖𝕣𝕠𝕨𝕖 𝕤𝕖𝕣𝕔𝕖 « ʏᴏᴏɴᴍɪɴ »Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz