Prolog

26 5 1
                                    

Poniedziałek...Chyba wszyscy nie nawidzą tego dnia. A już na pewno nie ludzie, którzy muszą iść do szkoły czy pracy. Uriela dotyczyło to pierwsze. Jednak...Mimo tego, że dziś był dzień szkolny...On miał mieć cały dzionek wolne.  Brat Uriela, Azrael, ma dziś urodziny. Dokładniej dziś są jego 15 urodziny. Mama zawsze zabierała chłopców w rozmaite miejsca w takie dni jak dziś. W dzień 8 urodzin Uriela, mama zabrała ich do jednego z największych lunaparków w stanie Wirginia!
To też był jeden z powodów dla którch, obydwaj chłopcy, jeszcze smacznie spali, opatuleni kołdrą po czubek nosa. Dzieci dzieliły pokój, tak samo jak i łóżko. Powody były właściwie dwa. Mieszkanie, w którym mieszkali z matką, nie było największe. Azrael miał własny pokój, lecz najczęściej zajmowała go ich ciotka. Jednak Azrael nie korzystał z niego nawet wtedy,  gdy ich ciocia nie przebywała w mieszkaniu. Przyczyna mogła być oczywista. Ma młodszego brata, który boi się ciemności i nie chce spać sam. Starszy z braci przytulał 8-letniego szkraba do siebie, a pomiędzy nimi znajdował się stary, zniszczony i wymemlany zajączek. Mały Uriel ma go praktycznie od narodzin i nie rozstaje się z nim. Mama kilka razy próbowała go przekonać do pozbycia się zniszczonej maskotki...Bezskutecznie oczywiście. Młody wybuchał wtedy płaczem i ciężko było go uspokoić. Uriel był bardzo wrażliwym dzieckiem. 8-latki w tych czasach uwielbiają oglądać brutalne filmy, czy grać w gry przeznaczone dla dużo wyższej kategorii wiekowej. Oczywiście, gdyby coś takiego zaproponować Urielowi, on natychmiast by odmówił. Dziecko to brzydzi się jakimkolwiek przejawem przemocy. Kiedyś gdy jego ciocia oglądała serial o lekarzach, chłopczyk popłakał się i przez dwa dni ciężko było mu zasnąć. Na szczęście ma takiego kochanego brata, jakim jest Azrael. Ich mama dużo pracuje, i rzadko jest w domu, a      15-letni chłopak jest najlepszym opiekunem, jakiego można mieć dla swojego dziecka. 

Azrael nagle poczuł, jak ktoś nim potrząsa. Z ogromną niechęcią otworzył delikatnie powieki, by zobaczyć, kto nie uszanował jego możliwości wyspania się. Naturalnie podejrzewał swojego młodszego brata. Jednak... to nie był on. Widział teraz trochę przez mgłę, ale już widział, że budzi go ktoś o kobiecej sylwetce i włosach ciemnych, sięgających do ramion. 
- C...Ciocia Martha?... - szepnął cicho starając się podnieść tak, by nie obudzić swojego brata. Przetrał swoje zmęczone oczy i popatrzył na kobietę, która...Wyglądała dość dziwnie...Jej twarz...wyglądała tak, jakby była przestraszona i zmartwiona. Azrael był zdziwiony widząc ją taką. Martha - 25 letnia kobieta - Nigdy się niczym nie przejmowała. Była lekko duchem, a zarazem była optymistką. Ciocia wyglądała też na zmęczoną, ale to akurat nie było nic dziwnego. Pracowała w klubie jako barmanka po nocach...Ale...Zmęczenia wymalowane na jej bladej, piegowatej i pulchnej twarzy, nie wyglądało tak jak zwykle...Może to była wina tego, że nie miała na sobie makijażu jak zazwyczaj. 
- Azi! - powiedziała Martha z lekkim uśmiechem na twarzy - Musicie wstawać... Musimy jechać do szpitala. Samantha czuje się jeszcze gorzej niż wczoraj - szepnęła.
- Co? Jak to? - chłopak popatrzył na kobietę niemile zaskoczony. Jego mama, czyli Samantha, od kilku dni źle się czuła. Podejrzewał, że kobieta musiała się czymś zarazić w szpitalu. Jego mama jest lekarzem i pracuje często na dwie zmiany...więc to nie byłoby nic dziwnego. - Jak źle jest z mamą? - spytał swoją ciotkę, patrząc jej w oczy.
- Cóż...Nie wychodzi z sypialni... - odpowiedziała - Gdy weszłam do środka, wyglądała co najmniej okropnie - rzekła - Ma bardzo wysoką temperaturę i zaczęła kaszleć krwią. - dodała zmartwiona. 
Azrael otworzył szerzej oczy.
- Ch...Cholera jasna! - jęknął zaniepokojony - Jasne...zaraz obudzę Uriela... - szepnął spuszczając wzrok. Przez to, zapomniał, że ma dziś urodziny...Azrael zawsze myśli najpierw o innych, a potem...znów o innych...A dopiero na końcu o sobie.
- Dobrze... Musimy wyjechać jak najszybciej - powiedziała ciotka i już miała wychodzić z pokoju...Ale zatrzymała się przy kalendarzu, wiszącym tuż przy drzwiach wyjściowych. Spojrzała na dzisiejszą datę, która była zaznaczona czerwonym, grubym markerem. Wydała z siebie dziwne, zdumione westchnienie i spojrzała na swojego starszego siostrzeńca. 
- Co nic nie mówisz starej cioci Azi... - powiedziała i wróciła do chłopaka, który właśnie miał budzić Uriela. Złapała go za rękę, przyciągnęła do siebie i mocno przytuliła - Wszystkiego najlepszego skarbie - powiedziała cicho.
Azrael był zdziwiony, ale odwzajemnił uścisk ciotki. 
- Przepraszam, że spędzimy twoje urodziny w szpitalu...Obiecuję, że jak wrócimy pojedziemy do sklepu i wybierzesz sobie co będziesz chciał - dopowiedziała.
- Oj Ciociu...Nie trzeba! To tylko data...Nic szczególnego. - powiedział z lekkim uśmiechem - Będę miał też za rok... I za następny rok...I tak dalej - zaśmiał się 
- Nie obchodzi mnie to, że nie trzeba! I tak coś wymyślę! Znasz mnie - powiedziała z szerokim, lecz dalej zmęczonym, uśmiechem. Martha puściła już siostrzeńca. - Dobra! Budź już Urisia! - powiedziała - Jest już po 10 i niestety w szpitalu może być dużo ludzi... - powiedziała z lekką nutą niepokoju w głosie. Po tych słowach wyszła z pokoju chłopców. Azrael zaniepokoił się trochę przez słyszalny w głosie Marthy niepokój. Westchnął cicho. 
- Cholera... - westchnął pocierając skronie. Martwił się o matkę. Słysząc od ciotki to wszystko...Bał się najgorszego. Pamiętał, co spotkało ich ojca gdy zachorował... Tyle, że... Teraz zostali by sami. Otrząsnął głowę, by pozbyć się tych myśli. - Wypierdalać... - mruknął do siebie. Nagle poczuł, jak coś ciągnie go za koszulkę. Skierował głowę ku dołowi i zobaczył swojego brata z niezadowoloną miną patrząc mu w oczy. 
- Jak możesz tak brzydko mówić... - mruknął chłopczyk podnosząc się do siadu, dalej ściskając w jednej z dłoni koszulkę brata, a w drugiej starego zajączka.
- Od jak dawna nie śpisz wypierdku? - spytał Azrael patrząc na 8-latka.
- Od wtedy gdy ciocia wyszła i trzasnęła drzwiami. - powiedział Uriel. - Co się dzieje Ari? - spytał z lekko wydętą dolną wargą.
- Nic takiego - powiedział uspokajającym tonem nastolatek - Mama się troszkę gorzej czuje i musimy ją zawieść do pana doktora - dodał i potargał bratu włosy. W tym samym momencie chłopcy usłyszeli potwory krzyk zza drzwi. Żaden z nich nie rozpoznał tego dźwięku. Uriel się przestraszył i przytulił się do swojego brata. Azrael też się przestraszył, ale nie pokazywał tego. Nie chciał bardziej straszyć swojego brata.
- C...Co to było?...- spytał się chłopczyk, dalej wtulony w swojego starszego brata.
- Spokojnie...To pewnie znów Państwo Howeer...- westchnął - Wiesz co? Musimy się już zbierać. Ubierzemy się, a ty zrobisz nam płatki! Co ty na to? - spytał się nastolatek, wiedząc, że jego braciszek uwielbia robić innym jedzenie...A przy tym okropny bajzel.
Chłopiec rozpromienił się wręcz natychmiast, mimo iż, krzyki nie ustawały, a były tylko trochę ciszej...Natychmiast wstał, i szybciutko podszedł do szafy wyciągając jakieś ubrania.
Azrael zaśmiał się cicho. Uriel w ułamku sekundy był już ubrany w T-shirt z małpką, szare dresy i trochę za dużą, ale też pasującą do dresów, bluzę. 
- Jestem gotowy Azi! - zawołał chłopiec z uśmiechem. - Mogę już iść do kuchni? - spytał 
Jego brat uśmiechnął się do niego. Wstał z łóżka, po czym potargał małego łobuza po jego jasno brązowych, a parwie że rudych, włosach.
- Jasne - powiedział nastolatek. - Tylko uważaj, by nie wylać mleka i się nim nie poparzyć. 
- Nie jestem mały - mruknął niezadowolony chłopiec - Mam już 8 lat! - powiedział poważnie.
Jego brat się tylko zaśmiał.
- Idź już wypierdku. Spakuję ci jakieś zabawki. - powiedział.
Uriel pokiwał twierdząco głową i wyszedł natychmiastowo z pokoju. 
Azrael teraz zajął się sobą i chciał to zrobić jak najszybciej. Nie zwrócił uwagi, że krzyki ucichły...A przynajmniej na chwilę...

Uriel poszedł żwawym krokiem, oczywiście wraz ze swoją maskotką, do kuchni...Ale...Nie dotarł tam. W pewnym momencie naglę się zatrzymał...Nie mogąc się ruszyć przez to, co zobaczył. Stał w miejscu i patrzył. A...Widok był potworny. Tuż przed dzieckiem.. Chłopiec mimo tego, że nie miał nic na żołądku zwymiotował. Jego stópki pobrudziły się... Chłopiec stał aktualnie nie tylko we własnych wymiocinach... Ale i krwi...
- M...Mamooo!.. - zapłakał dość głośno chłopczyk. Nie bez powodu zawołał swoją mamę...Bo...Widział właśnie jak jego mama penetruje ciało swojej siostry. Dookoła nich były porozrzucane narządy i organy. Matka chłopca była cała we krwi. Wyglądała...jak potwór. Po usłyszeniu krzyku chłopca, wykręciła swoja głowę o 180 stopni. Z jej ust wystawał kawałek jakiejś części Marthy. Po chwili mama...a raczej jakieś monstrum wstało i odwróciło teraz całe ciało. Wydało z siebie jakiś zduszony jęk. Z ciała kobiety wyciekała jakaś dziwna czarno-czerwona ciecz...Która była podobna do krwi. Chłopiec głośno krzyczał i płakał. Stwór zaczął sie powoli do niego zbliżać,
Nastolatek, będący dalej w swoim pokoju, aktualnie ubierał się. Na łóżku leżał już spakowany mały niebieski plecaczek z zawieszką w kształcie zielonej, uśmiechniej buźki. Jednak, gdy usłyszał krzyki, natychmiast zaprzestał czynności. Tym razem rozpoznał ten krzyk wręcz natychmiast. To był jego brat...
- Uriel!...- powiedział do siebie i wybiegł z pokoju.
Mały chłopczyk w końcu mógł się ruszyć! Zaczął powoli i słabo, bo jego nogi były jak z waty, sunąć się przestraszony do tyłu. 
-M...Ma...Mamo zostaw mnie! - wydukał przestraszony. Potwór nagle otworzył usta, mimo, że były zalepione krwią i częściami organów, i...zaczął mówić normalnym i codziennym głosem mamy chłopców. 
- Synku...Choć do mamy... Mama cię przytuli... -powiedział stwór. Chłopiec zatrzymał się. Myślał, że jego mama wróciła...Ale dalej się jej potwornie bał.
- Mamusiu... C.. Co... Co się dzieje?... - wydukał przestraszony chłopczyk.
- Nie bój się... Podejdź... - takie słowa wyszły z ust potwora, który cały czas podchodził do Uriela. Chłopiec chciał podejść... Bardzo chciał przytulić mamę... Bardzo chciał by to był zły sen... Na szczęście, mimo młodego wieku, miał coś takiego jak zdrowy rozsądek. Znów zaczął się cofać.

Azrael po wybiegnięciu z pokoju udał się do kuchni. Widok ten przeraził go... Ale musiał zachować zimną krew... Musiał ocalić brata... Przez ten ułamek sekundy, przez głowę przeszło mu setki, jak nie tysiące, pomysłów. W końcu wybrał ten jeden
...brutalny i niebezpieczny...Pobiegł do pokoju, w którym urzędowała Martha. Zaczął bardzo szybko grzebać go wszystkich szafkach i skrytkach. Jego ciocia była kochaną osobą... Tak jak jej siostra... Jednak kiedyś wplątała się w niebezpieczne towarzystwo. Od tamtego czasu, jego ciotka, chowa w pokoju broń. Azrael modlił się, by broń była naładowana. Jedyne, co ciotka zdążyła mu pokazać to to, jak ją odbezpieczyć. W końcu ją znalazł. Była schowana pod materacem. Młodzieniec chwycił ją i pobiegł w kierunku kuchni, odbezpieczajac broń po drodze. Gdy byk już u celu zobaczył... Coś dla niego straszniejszego, niż leżące z boku zwłoki. Stwór złapał przerażonego 8-latka za obie ręce i ciągnął go tak, jakby chciał go rozerwac. Nastolatek zagwizdał. To musiało rozproszyć stwora, bo puścił zrozpaczonego chłopczyka.
- Uriel schowaj się! - powiedział poważnie Azrael. Chłopczyk uciekł za swojego brata, choć ledwo biegł przez to, że jego nogi były wiotkie i przypominały cos, co mogłoby być zrobione z waty. Nastolatek przyjrzał się matce, gdy ta się powoli do nich zbliżała. Kojarzył skądś takie coś... Chyba... Widział coś podobnego w telewizji... W wiadomosciach... Ale był pewien, że to jakiś durny żart.
- M.. Mamo przepraszam Cię... - szepnął Azrael... Któremu teraz po policzku zaczęły płynąć łzy... Dotarło do niego co musi zrobić... Strzelić... Strzelić do swojej ukochanej mamy... Nie miał innego wyboru... To już nie była ich najukochańsza matka...

...Strzelił...

...Teraz było słychać tylko potworny pisk....

______________________________________________________
Witam was!

Tak oto prezentuje się prolog mojej opowieści, którą będziecie mogli już niedługo przeczytać.
Mam nadzieję, że zachęcił on was do dalszego śledzenia historii.
Może i prolog nie jest najciekawszy... Ale chciałem, by nie zawierał zbyt wielu spojlerów a pokazał wam kształt tego, o czym będzie ta książka.

Mam nadzieję, że zobaczymy się w 1 rozdziale!
Miłej lektury i przyjemnych doznań!
Do zobaczenia!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 14, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Data ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz