Melodia pełna miłości.

162 19 6
                                    

Dzisiaj miał być ten dzień... Dzień rozmowy z tym cholernym Szwajcarem. Cudem się zgodził, bo okazało się, że jego "ważne spotkanie" zostało odwołane... Ta jasne, bo jeszcze mu uwierzę.
Jak on śmie się tak zachowywać... Tak go oszukiwać... Siedząc na kanapie spuściłem głowę w dół i zacisnąłem pięści.
Roderich jest taki delikatny... Naiwny... Miły... Pomocny... Chętny do wszystkiego (Nie aż tak dosłownie oczywiście)

ALE NIE, BO PRZECIEŻ TAMTEN MUSI NIM MANIPULOWAĆ! SHEIßE! KIEDY ON WRESZCIE GO ZOSTAWI?!

Uh, oddychaj Gilbert... Nic się nie dzieje... Znaczy, dzieje, przez co jestem wściekły, ale co ja mam robić? Płakać? Śmiać się? Nie sądzę... Westchnąłem cicho i przetarłem twarz szorstkimi dłońmi. Było jeszcze dużo czasu, zanim chłopak miał przyjść, więc czemu by tu nie zagrać? Gdy tylko usłyszałem pianino ukochanego, chciałem być jak on. By też mnie jakoś docenił, ale... jak widać i tak nic to nie dało.

Zacząłem grać przez to wszystko na skrzypcach, pianinie, flecie... Poszedłem więc do ogrodu i spojrzałem przed siebie. Wielkie, dla niektórych wspaniałe miejsce! Mnóstwo kwiatów, mały stolik z doczepionym parasolem i paroma krzesełkami idealnie pasowały do kompozycji flory. Wtem, w głębi ogrodu można było ujrzeć, że kolorystyka zaczęła się zmieniać. Czerwonych oraz czarnych róż zaczęło pojawiać się coraz więcej i więcej. A na środku stał wspaniały biały fortepian zarezerwowany dla Rodericha. Znaczy... Miał być on dla niego, ale zacząłem po prostu tracić powoli nadzieję! Więc, ja, wreszcie pierwszy raz na nim zagrałem. Usiadłem przy instrumencie i położyłem dłonie na klawiszach.
Od razu coś mnie tchnęło... Serce zabiło mocniej, oczy błysnęły, a ja zrobiłem się lekko czerwony na policzkach.

Moja pierwsza gra... Jeszcze pod nadzorem Austriaka, chryste... Ile to było! Parę dekad? Wieków temu? Nie był to jakiś wybitny koncert, za to prywatny pokaz "talentu" dla mężczyzny mego serca. Szkoda tylko, że nic nie wiedział... Sam specjalnie zadedykowałem utwór dla niego. Miał on przypominać mu o moim wsparciu dla niego, naszych bitwach, determinacji nas obojga oraz by nigdy nie przestawał wątpić w siebie. Nazwałem to ,,Ogień rewolucji''*. Nie jest to jakiś wybitny tytuł, wiem, ale... Ma on dla mnie naprawdę duże znaczenie.

Westchnąłem cicho i wcisnąłem jeden z klawiszy zaczynając całą melodię. Wiatr wtem zawiał i musnął moją bladą i szorstką skórę. Białą jak śnieg. Tak zimną, aczkolwiek tak ciepłą. Czekającą aż ktoś, mówiąc, mój Austriak wreszcie ją mocniej rozpali...Po chwili przymknąłem oczy i zacząłem grać. Nigdy nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek zagram tą melodię. Mówiłem, ale była ona dla mnie bardzo sentymentalna.
Serce aż mi się ściskało grając utwór. Moje palce zaczęły biec po klawiszach szybciej, a moc z jaką uderzałem w nie, była ogromna. Zaczynałem jak Rod wyładowywać swoje emocje poprzez muzykę. Całe moje serce oddawałem temu utworowi.

Gdy skończyłem, parę łez poleciało na przetarte klawisze. Prawie ze pokrwawione... Gdy usłyszałem jego głos, zwyczajnie zamarłem.

• • •
O lol pisałam w innej osobie sry
Ale powiedzcie, który styl lepszy do tego fica?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pokochałem nie tego co trzeba...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz