Andemonium, gdzieś poza czasem
Siryan
– Mówiłam ci już, że masz przepiękną sukienkę? – Amilinda po raz któryś z kolei pokiwała z uznaniem głową i zajrzała do swojego kieliszka. Dopiła ostatni łyk wina i zrobiła niezadowoloną minę, na co natychmiast zareagował jeden z królewskich służących.– Wspominałaś. – Sarisa uśmiechnęła się, patrząc, jak twarz Amilindy rozpogadza się w miarę przybywania trunku w jej kieliszku.
– A więc powiem jeszcze raz: to naprawdę przepiękna sukienka! – powtórzyła zerdańska następczyni tronu.
Wymieniłem się z Sarisą rozbawionymi spojrzeniami, ale właściwie musiałem przyznać Amilindzie rację – Sari wyglądała tego dnia prześlicznie i warto było powtórzyć to nawet te kilka razy. Po kolorze jej sukni – beżowy, kremowy, czy coś w tym rodzaju – oraz po zestawie gości przy naszym stole od razu rozpoznałem, że było to wspomnienie balu z okazji szesnastych urodzin księżniczki. Od naszego spotkania w lesie minęło więc dwa i pół miesiąca.
Przez te minione tygodnie udało mi się bardzo zbliżyć do Sarisy. Widywaliśmy się poza zamkiem na tyle często, że mogliśmy się wreszcie lepiej poznać. Szybko okazało się, że sporo nas łączy: mieliśmy wspólne zainteresowania i podobne poczucie humoru, a nawet czytaliśmy książki tych samych autorów. Nigdy nie brakowało nam tematów do rozmów, za to zawsze brakowało nam czasu. Moi przyjaciele od razu zaakceptowali Sari jako nową członkinię naszej paczki, a ja z każdą chwilą utwierdzałem się w przekonaniu, że nie kochałem już tylko wytworu własnej fantazji, a żywą, w pełni realną dziewczynę, której prawdziwa osobowość ani trochę mnie nie rozczarowała.
Także podczas moich wizyt w zamku dało się wyczuć delikatną różnicę w naszych relacjach. W końcu udało mi się przedostać do najbliższego otoczenia Sarisy i nikt już mnie nie przekrzykiwał, widząc, z jak dużym zainteresowaniem słuchała tego, co miałem do powiedzenia. Co zabawne, mój ojciec cieszył się, bo przy okazji bardziej otworzyłem się też na kontakty z dziećmi wyżej postawionych Dilów, a w dodatku byłem lepiej zorientowany w polityce niż kiedykolwiek wcześniej. Gdyby tylko wiedział, jak do tego doszło...
– Ami, nie przesadzasz trochę? – Głos księcia Helyana lekko mnie zeelektryzował.
Syn królowej Merginy wrócił właśnie do stolika w towarzystwie trzech córek burmistrza Herbor. Z jego miny wyczytałem, że nie bardzo wiedział, jak się ich pozbyć.
– Ale o co ci chodzi, mój drogi? – Amilinda uśmiechnęła się do niego przymilnie i znów upiła odrobinę wina.
– Może lepiej poszłabyś trochę potańczyć? – zasugerował, widząc, że jak zwykle piła za dużo i za szybko.
Grisha i gigeriańska księżniczka Falfara cicho zachichotały, ale zaraz się uspokoiły; reszta naszego stolika udawała kompletny brak zainteresowania wymianą zdań pomiędzy następcami tronów z sąsiedniej planety. Mój młodszy brat lekko mnie szturchnął i częściowo ukrywając dłoń pod stołem, zakomunikował mi paroma szybkimi gestami, że Sarisa chyba czegoś ode mnie chciała. Cerius był głuchoniemy, a z powodu durnych dzieciaków, które dokuczały mu w szkole, bardzo się tego wstydził. Swego czasu sprałem kilku chłopaków, którzy go zaczepiali, ale mimo wszystko mój brat zakazał nam komunikować się z nim w ten sposób w miejscach publicznych. Potrafił czytać z ruchu ust, więc nie musieliśmy wszystkiego przekazywać mu na migi, problem pojawiał się jednak, gdy to on chciał powiedzieć coś nam.
CZYTASZ
Córka królowej (Upiory Andemonium tom I)
FantasyLotius dążył do perfekcji. Siryan marzył o miłości. Aves pragnął sprawiedliwości. A ona była kluczem, dzięki któremu każdy z nich mógł osiągnąć swój cel. Kiedy od sprowadzenia Sarisy do Dillanyi mija dziesięć względnie spokojnych lat, wydaje się, że...