Rozdział 2

17 3 0
                                    

Nadal było ciemno i wyglądało na to, że w najbliższym czasie nie ma wcale się rozjaśnić. Czas strasznie mi się dłużył, sama już nie wiem która jest godzina. Muszę iść dalej, ale pytanie brzmi do kąt. Nie mam już domu, nie mam ciebie, nie mam rodziny, nie mam nikogo... Wszyscy odeszli.

Co teraz?

Znaleźć życie w nowym miejscu. Zacząć z czystą kartą.

Nie wchodzi w grę.

Ścigają mnie demony, a mój dom zabrali jacyś ludzie. Świetnie. Mam do wyboru ucieczkę, walkę, odebranie mojej własności lub zemstę i dowiedzenie się całej prawdy. Tylko pytanie jak się do tego zabrać.

Westchnęłam myśląc intensywnie, jednak bez jakichkolwiek skutków.

Dlaczego moja historia to nie mógł być jakiś romans?

Zaśmiałam się sama z siebie. To nie wróży dobrze.

Chwilę później maszerowałam słabo oświetlonymi uliczkami przed siebie. Z obu stron otaczały mnie gęsto rosnące drzewa i co jakiś czas skromne, pojedyncze domy. Potrzebowałam celu, którego nie mogłam odnaleźć. A nawet jeśli chciałabym zacząć od nowa to skończenie z przeszłością nie jest takie łatwe. I znowu się nad sobą użalam.

Niebo było bezchmurne. Gwiazdy świeciły niecodziennie bardzo mocno. Tak jakby wcale nie potrzebowały widowni, bo wiedziały, że są piękne. Bo były.

Przeszłam obok kolejnego domu, w którym tak jak i wszystkich poprzednich nie paliło się w światło. Zastanowiło mnie to. Odkąd wydostałam się z domu, w którym grupka ludzi chciała mnie pojmać nie spotkałam nikogo innego.

Gdzie jesteś? Czy ja jestem tu teraz sama?

Jak zwykle cisza. Przeszedł mnie dreszcz. Poczułam się jakbym stanęła w martwym punkcie, przyciśnięta do ściany i bezradna.

Co mam zrobić? Co się dzieje?

Stanęłam w miejscu i kucnęłam. Zamknęłam oczy, z których chciała się wydobyć słona ciecz. Nie pozwoliłam jej na to. Chandra wdzierała się pod moją skórę, czułam jak ją rozrywa i się w niej ukrywa. Czułam to.

Co jeśli to tylko moja interpretacja prawdy? To tylko iluzja, moja fantazja? O mój Boże! To moje marzenie...

Wtedy zrozumiałam.

To się dzieje w mojej głowie... Tylko w mojej głowie. Przez lata chciałam żyć samotnie na świecie i teraz to się dzieje. Umrę tak jak się urodziłam, samotnie. Zapomniana...

Wtedy usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny.

- To twoja szansa na nowe życie. Wybieraj: Do or Die? – stanął przede mną i podał mi dłoń.

- Kim jesteś? – spytałam oszołomiona. – Myślałam, że jestem tu sama.

- Byłaś, ale zdrowa część twojego umysłu przysłała mnie, aby pomóc. – mówił niewzruszony.

- Co? – nadal klęczałam na jezdni.

Złapałam dłoń chłopaka i podniosłam się. Poprawiłam włosy i uważnie mu się przyjrzałam.

- Jesteś chora. – powiedział nie owijając w bawełnę. – Pod wieloma względami... Ale mniejsza o to. To miejsce zostało stworzone dla ciebie. Pierwotnie miałaś tu trafić, gdybyś umarła. Żyła byś tu wiecznie z ludźmi których kochasz i którzy kochają ciebie.

Milczałam.

- Ale wyzbyłaś się takich zdolności i miejsce to stało się twoim więzieniem. Nie ma stąd wyjścia. A więc teraz masz wybór: Zrób coś aby się uwolnić lub umieraj tu powoli i samotnie. – skończył i zamilkł.

- Ale ja nie rozumiem. Co będzie jeśli wyjdę stąd? – spytałam łamiącym się głosem.

- Wierzysz w to? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Co to znaczy?

- Wszystko to dzieje się tylko w twojej głowie. „Przyjaciela" wymyśliłaś sobie w wieku pięciu lat. Matko dawno nie żyje. Ojciec wpadł w depresję i zostawił cię. Wszystkie te istoty to tylko twoje własne demony. Lęki i obawy. Całokształt ułożyła twoja podświadomość w jedną fikcyjną rzeczywistość byś jakoś żyła. Byś funkcjonowała.

Stałam w mroku z rozchylonymi ustami, wgapiona w szczupłą sylwetkę przede mną. Nie miałam pojęcia co myśleć, co powinnam czuć i co zrobić.

- Czyli mój umysł stał się moim więzieniem? Moim największym wrogiem? Wszystko co mam to jedna wielka iluzja. – mówiłam na głos do siebie, jednak chłopak mi przerwał.

- Owszem, było to wyparcie poczucia winy. Zabiłaś wiele ludzi. – nie mogłam już dłużej się powstrzymywać z moich oczu popłynęły łzy. – A więc co teraz?

Stałam zamrożona, uświadomiona o tym, że jestem w martwym punkcie. Wyprostowałam się i otarłam dłonią oczy.

Trzeba wziąć się w garść.

- Idziemy na wojnę z moimi demonami, z moim umysłem. Czas się uwolnić. – powiedziałam pewnym siebie głosem.

- A co z przeznaczeniem, mówi ono...

- Nie wierze w przeznaczenie. – przerwałam mu krótko, nabierając odwagi do dalszego działania.

In My Mind	|| PL✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz