Rozdział 7

7 1 0
                                    

Obudziłam się na jezdni. W miejscu, gdzie zaczęła się moje podróż. Wokół mnie stała gromada ludzi krzyczących coś pomiędzy sobą. Lekko uniosłam lewą rękę, poczułam przeszywający mnie na wylot ból. Nie mogłam poruszyć głową. Kątem oka zauważyłam, że leżę w wielkiej plamie krwi. Co spowodowało, że poczułam jeszcze większy ból i przerażenie. Do moich uszu przez szum dotarły tylko urywki zdań, które mówili otaczający mnie ludzie.

- Skoczyła? – pytał jeden.

- Ona jest poszukiwana, zabiła wiele ludzi...

- Dobrze jej tak. Karma, niech zdycha!

Chciałam się wytłumaczyć, że to choroba, że to przeszłość. Jednak nie dało by to dużo, a jedynie wzmogło panikę. Poza tym nie miałam siły by mówić.

Nagle obok mnie kucnął przystojny chłopak, patrzył się na mnie z troską i bólem.

- Już dobrze, zaraz przyjedzie karetka kochanie. Zaraz przyjedzie karetka... - powtarzał bardziej pocieszając siebie niż mnie.

Straciłam przytomność.

Naprawdę wierzę w światło. Wznieś ręce do nieba. Walka jest skończona. Wojna została wygrana. Wznieś ręce w stronę słońca. Wojna jest wygrana.

In My Mind	|| PL✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz