Chłopak przytaknął mi. Podał mi dłoń, a ja ją chwyciłam. Pociągnął mnie za sobą. Szliśmy chwilę w ciszy, mijając kolejne puste domy. Wszystko wydawało się być zapętloną wizualizacją czegoś na wzór przytulnej ulicy. Jednak nie była ona przytulna, raczej przerażająca. Zatrzymaliśmy się przed niebieskimi drzwiami w futrynie na środku drogi. Nie opierały się one na żadnej ścianie, jakim cudem się nie przewróciły? Tego nie wiem.
- Posłuchaj. – spojrzał na mnie i puścił moją dłoń. – jeśli przejdziesz przez te drzwi, nie będzie odwrotu. Trafisz do innej wymyślonej rzeczywistości. Zapewne będzie na ciebie czekać tam kolejna postać podobna do mnie.
- Rozumiem. – powiedziałam ukrywając strach. – Czy jeśli umrę w mojej głowie...
- Tak. – odpowiedział zanim zdążyłam zapytać. – Wtedy twoje demony przejmą całkowitą kontrolę nad tobą, a ty zostaniesz uwięziona nie odwracalnie w sidłach swojego mrocznego umysłu.
- Co mam konkretnie zrobić by się wydostać? – nie wiem czemu ale zależało mi by to się udało. Nigdy mi nie zależało, czemu teraz?
- Staw czoła swoim demonom i je pokonaj. – chłopak zbliżył się do drzwi i nacisnął za klamkę jednocześnie je otwierając.
- To jest wojna, a ja mam zamiar walczyć do końca... do póki nie umrę. – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
- Powodzenia. – po raz pierwszy na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Zrobiłam kilka kroków do przodu, od przejścia dzielił mnie jedynie jeszcze jeden. Poczułam strach, dziwne uczucie w brzuchu i klatce piersiowej. Zaczynałam się wahać, więc zrobiłam to szybko. Tak by nie myśleć o tym i nie żałować. Przeszłam przez niebieskie drzwi.
Nie było nic prócz ciemności. Nic prócz samotności i żalu. Tym razem w plamie czerni nie było nawet urywków przykrych, wymyślonych wspomnień. Ani jednego koszmaru. Nie było go tam, bo właśnie przeżywałam go sama. Doświadczałam go tyle razy, ale dopiero teraz robiłam to w pełni świadoma.
Nagle usłyszałam zupełnie obcy, a jednocześnie tak dobrze mi znany głos.
- Powiedz mi, czy zabiłabyś, aby ocalić życie? Powiedz mi, czy zabiłabyś, aby udowodnić swoją rację? – stałam w tej pustej przestrzeni, milcząc.
- Ja... - zawahałam się.
Moim oczom ukazał się dom, w którym zabiłam mężczyznę – Rafaela.
- Przecież już to robiłaś, tyle razy, że nawet już nie pamiętasz większości. Zabijałaś by poczuć się lepiej. By pokazać, że nie masz słabości, z których cała się składasz. Jesteś słaba. – zaśmiał się głos.
W mojej głowie narastał mętlik myśli.
Zniszcz, zniszcz, spal, niech to wszystko spłonie. Co jeśli ona ma rację?
Tylko to słyszałam. Nie jestem dobrą osoba i nigdy nie byłam. Czy żałuję?
Milczałam, patrząc się na przemijające urywki wspomnień.
- Mogłaś zostać kim chciałaś, a ty wybrałaś ścieżkę mroku. Twój wybór. – znów usłyszałam rechotanie.
Oprzytomniałam i postanowiłam walczyć o siebie. Ten jeden raz od którego zależy wszystko. Całe moje życie, które już dość długo marnowałam.
- W Krainie Bogów i Potworów. Byłam Aniołem. Żyjącym w ogrodzie zła. Tak wyglądało moje życie, takie było do tej pory ale już nigdy więcej. Mam zamiar przejąć władzę nad moim popierdolonym życiem! – krzyknęłam wprost w twarz ciemności. Mojej ciemności...
- Zabijałaś. Czy żałujesz? – mówił rozbawionym, lecz lekko zdesperowanym głosem.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
- Tu żywi milczą, tu przemawiają umarli. Zabijałam, i żałuję wielu rzeczy, które zrobiłam. Lecz to minęło, nie mogę pozwolić sobie na życie w żalu. Muszę pozwolić im odejść. – zamilkłam, a moim oczom ukazała się czarna, nienaturalnie wydłużona sylwetka z ostrymi zębami. Nie była ona już rozbawiona czy pewna siebie, bała się. Czyli szło mi całkiem nieźle.
Podeszłam kilka kroków w jej kierunku. W jednej z dłoni za plecami wyuczyłam coś twardego i ostrego. Przez zimno przedmiotu przeszedł mnie dreszcz, mimo to czułam się pewnie.
- Nie podchodź! – krzyknęła przerażona kreatura. Próbowała odejść lecz coś jej nie pozwalało.
- Nigdy nie zapomnę o tym co zrobiłam, ani komu. Nigdy również nie będę żałować, gdyż to nie byłam ja. Gdy już się stąd wydostanę będę żyła pełnią mojego życia. Ciesząc się każdym najdrobniejszym darem, ponieważ tylko tyle mamy. – powiedziałam i dźgnęłam nie mogącą się ruszyć kreaturę.
Sztylet w jej piersi zaczął się świecić, jednocześnie wyżerając wielką dziurę w jego ciele. Sprawiało mu to wiele bólu, krzyczał i miotał się bez opamiętania.
Chwalę później demon zniknął, a na jego miejsce pojawiły się kolejne drzwi. Tym razem zielone. Miejsce pomimo wygranej bitwy nie rozjaśniło się.
Poczułam lekką ulgę, jednak wiedziałam, że to nie koniec. Czeka mnie jeszcze wiele. Nie mogłam pozwolić sobie na rozmyślenia czy dekoncentrację, więc ruszyłam by przejść przez kolejne drzwi.
Już rozumiem dlaczego cię nie było. Wybaczysz mi?
CZYTASZ
In My Mind || PL✅
Cerita PendekZamknięta w smutnej rzeczywistości, bez możliwości wyjścia. Czy czujesz to samo co ja? Czy czujesz lęk? Powinniśmy się bać, jesteśmy tylko ludźmi. Sami sobie jesteśmy największymi katami, nasze myśli to one nas zniewalają. Brutalna prawda to tylko p...