Rozdział 15

196 10 5
                                    


Minęło już naprawdę sporo czasu odkąd tu trafiłam. Bardzo się cieszę, że wszystko się potoczyło właśnie w taki sposób. Nie wyobrażam sobie gdybym nadal musiała być na tej wyspie achhhhh. Czasem życie jest naprawdę piękne, bardzo się tu zaklimatyzowałam, czuję się wręcz wspaniale. Mam przyjaciół, dawnych i nowych, z którymi mogę spędzać ważne chwilę, moje relacje z mamą uległy poprawie, stara się nadrobić stracony czas, dzięki czemu odwiedziła mnie już kilka razy i wszystko co najważniejsze jest w porządku i się wbrew pozorom naprawdę się układa.

Siedząc na wyspie nie wyobrażam sobie, że mogę być aż tak szczęśliwa i zpowrotem jeść normalne pyszne jedzenie. Poczuć smak zimnych lodów w ustach, rozpływać się smakiem pysznej intensywnej czekolady achhhhh kocham czekoladę.

Jeżeli chodzi o moje relacje z innymi raczej się nie zmieniły jakoś znacznie.

Audrey i Chad dalej mnie nie lubią i z wzajemnością. Jako ciekawostkę powiem, że od jakiegoś miesiąca są razem, nie mam pojęcia jakim cudem, ale jednak. Coś czuję, że to jakoś długo nie potrwa, choć nie życzę im źle.

Razem z Mal, Evie, Lonnie i Jane jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, a w połączeniu z Benem, Jayem, Carlosem i Dougiem tworzymy całkiem zgraną ekipę. Nigdy się nie nudzimy, zawsze jest co robić jak nie pośmiać się to pogadać poważnie lub o wszystkim i niczym, albo chociażby odrobić razem lekcje.

W ostatnim czasie nawet sporo się działo.

Lonnie została kapitanem. Nasza szkolna drużyna, z córką Mulan na czele, wygrała miszczostwa. Do tego wydaje mi się, że Jay i Lonnie kręcą ze sobą, niby się nie przyznają, że to coś więcej niż przyjaźń, ale dziewczyna opowiada nam czasem o nim lub ich wspólnych spotkaniach w taki sposób, że czuć, że coś jest na rzeczy.

Jak wiadomo Mal i Ben są dalej razem i nie wydaje mi się, żeby to się szybko zmieni. I dobrze.

Sprawą oczywistą było, że Evie i Doug będą chodzić ze sobą. I nareszcie się to stało. Od jakiś dwóch tygodni chodzą ze sobą. Wkońcu. Evie jest taka rozpromieniona, że aż miło na nią patrzeć.

Jane..... Achhhhh biedna, kochana Jane jest zakochana w Carlosie, totalnie zawrócił jej w głowie, ale on nic nie wie, a nawet nie podejrzewa, nie zwrócił uwagi, że dziewczyna często patrzy się na niego w szczególny sposób nie tak jak na innych. Zawsze jak rozmawiam z Carlosem, no może prawie zawsze, ale często mówię mu coś miłego o niej, alby w ten sposób bardziej zwrócił na nią uwagę, to nie to, że wcale jej nie zauważa, ale po prostu na pewno nie w ten sposób. Bo lubi ją zdecydowanie, często powtarza, że to super dziewczyna.

Z tego co ostatnio zauważyłam to owy chłopak coraz częściej na mnie spogląda niby ukradkiem, ale może mi się tak tylko wydawać bo to on w tym czasie stał się moim najbliższym przyjacielem i chyba to z nim spędzam najwięcej wolnego czasu.

Niby kiedyś byłam nim oczarowana, ale to był tylko tamten jeden moment dawno temu. Głupie jest tylko to, że gdy córka Dobrej Wróżki opowiada cała rozanielona o synu Cruelli de Mon to zarazem czuje jakby lekkie ukłucie i smutek, jak i szkoda mi dziewczyny bo Jane to naprawdę ekstra osoba jest wprost wspaniała choć czasem troszkę nieśmiała.

Tłumaczę to po prostu w ten sposób, że nie zaznałam zbytnio miłości przez moje dzieciństwo i dopiero to nadrabiam, a w około prawie wszyscy tylko zakochani i czasem głupio się z tym czuje.

Evie wyszła z propozycją do Bena żeby dać szansę też innym, aby zelminować zło. Tak naprawdę również chodziło jej o jej młodą "nie przyjaciółkę" jak na wyspie mieli zwyczaj mówić. Mowa tu o młodej Dizzy, która podziela pasję córki złej królowej i jest w dodatku świetną fryzjerką. Ben powiedział, iż rozwarzy ową propozycje ale w troszkę późniejszym czasie, pomimo to wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Jeślj chodzi o mój koszmar to śnił mi sie jeszcze kilka razy ale nigdy nie wyglądał tak samo, były one podobne ale zawsze niewielkie szczegóły je wyodrębniały. Na szczęście nie zdarzają mi się często.

Hmmm..... Tak sobi myślę, czy w ostatnim czasie wydarzyło się coś jeszcze, takiego bardziej szczególnego? Raczej nie.

Tak na marginesie powiem, że zbliża się Zima, a to moja ulubiona pora roku.
Wtedy zawsze dzieją się niezwykłe rzeczy.
Otóż Zima sama nie nadejdzie, więc trzeba je trochę pomóc. Najczęściej robiła to maja mama, ale w tym roku powiedziała, że skoro tu jestem to przyda jej się drobna pomoc, naprawdę nie mogę się już tego doczekać.

Uwięziona na wyspie potępionych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz