/4 cz. 2

363 30 13
                                    

Złote słońce zabłysnęło po raz kolejny ogrzewając już i tak uciekających od tegorocznego skwaru mieszkańców niejakiego Reverse Falls, przez niektórych nazywanych także Wodogrzmotami Wielkimi.

W tym roku wszyscy jakby oczekiwali jakiegoś wspaniałego cudu, który właśnie dzisiaj miał nastąpić.

Do owego miasteczka mieli przyjechać sławni w całym kraju bliźniacy znani jako Bliźnięta Gleeful, którzy postanowili odwiedzić jeszcze sławniejszych od nich wujków.

Rodzina Gleefulów nie jest taka jak inne, jest bardziej mroczna i przerażająca. Kiedy każdy normalny i szary mieszkaniec zajmuje się przeszukiwaniem niezwykłej Groty Tajemnic i oglądanien telewizji oni zawierają pakty z demonami i niczym gąbka wchłaniają czarną magię.

Kiedy mieszkańcy zbytnio wtrącali nos w sprawy związane z okultyzmem bądź siłami nadprzyrodzonymi Gleefulowie pozbywali się tych osób w najbardziej tajemnicze sposoby jakie tylko istniały.

Czarna limuzyna wjechała właśnie na podjazd i zatrzymując się przed willą omało nie wjechała na grzędę z kwiatami.

Mały brunet już wyciągnął rękę by chwycić za klamkę i wyjść z auta, ale w tym samym momencie bliźniaczka pacnęła go w rękę.

- Pogięło Cię?! Nie zrozumiałeś, że to szofer otfiera nam drzwi, a nie ty sam sobie je otwierasz?!

- Ale rodzice mówili, że mamy sobie sami otwierać drzwi

- A czy widzisz tutaj rodziców, bo ja nie widzę.

Brunet zmarszczył nos bowiem nie lubił kiedy jego siostra się żądziła. Ponownie więc wystawił dłoń w  stronę klamki po czym szybko ją złapał i pociągnął, przez co te się otworzyły.

Dipper wyszedł z i strzepał z siebie niewidzialną warstwę kurzu, a następnie spojrzał na dalej siedzącą i obrażoną na niego Mabel.

- Głupek - rzuciła dziewczynka

- Baran - odpowiedział tym samym ukąśliwym tonem chłopak

- Sam jesteś baranem, baranie - odburknęła mu bliźniaczka

- Doprawdy? W takim razie jesteś bezmózgim pacanem, który nie zasługuje na bycie moją bliźniaczką

Na twarzy Mabel zagościł dziwnie sztuczny grymas, a dzięki temu, że przez dłuższą chwilę nie mrugała jej oczy się zaszkliły.

Po twarzy brunetki spłynęły pojedyńcze łzy, a jej wzrok powędrował na coś znajdujące się zdecydowanie wyżej i dalej niż jej bliźniak stojący obok.

- Wuju Fordzie! Wuju Fordzie! - krzyknęła dziewczynka - Dipper mnie obraża! - dziewczynka podbiegła do wujka, który znikąd pojawił się za chłopcem, a następnie przytuliła się do jego nogi

- Nie prawda! - krzyknął chłopak odwracając się w ich stronę - Mabel kłamie! To ona mnie wyzywała!

Dziewczynka jak na zawołanie zaczęła płakać.

- Wuju Fordzie! On kłamie! Ja nigdy bym go nie obraziła! - Mabel wtuliła się w jego nogę - przysięgam!

- Chyba jej nie wieżysz wujku, przecież widać, że kłamie!

- Dipper, masz natychmiast przeprosić siostrę.

- Nie mam za co jej przepraszać - rzekł chłopak

- Powiedziałem ,,przeproś ją" Dipper - odrzekł Ford stanowczym tonem

- Nie

- Dipper, posłuchaj - starszy przykucnął i lekko poklepał Mabel po głowie - Jeśli powiedziałem, że masz przeprosić siostrę, to masz ją przeprosić, jasne?

- Nie - Gleeful się uparł - nie zrobię tego

- W poważaniu mam twoje ,,nie". - ton starszego zmienił się w bardziej stanowczy i agresywny - W tej chwili masz przeprosić siostrę, albo porozmawiamy innaczej

- Nie.

Ford odrząknął i wstał na proste nogi.

- Stanley! Stanley rusz tą dupę i chodź do mnie! - krzyknął do swojego brata dalej stojącego w otwartych drzwiach rezydencji.

Kiedy jego bliźniak wreszcie raczył do niego podejść i spojrzeć na dzieci powiedział:

- Stanley zajmij się tym małym beszczelnym gnojkiem, a ja uspokoję Mabel - mówiąc to wskazał głową na Dippera, a następnie podniósł Mabel

Po kilku chwilach odszedł z dziewczynką na rękach, a ta tylko wystawiła język w stronę swojego brata, na co ten zmarszczył brwi.

- Chodź mały smrodzie, idziemy zaprowadzić Cię do pokoju - po wypowiedzeniu tych słów Stanley zaczął iść w jakimś kierunku na co chłopak zaczął iść za nim

-------------

Większość drogi minęła im w milczeniu, które czasem były przerywane dziwnymi wypowiedziami Stanleya.

- Słuchaj smrodzie, miałeś spać w pokoju ze swoją siostrą, ale po tym co odwaliłeś dostamiesz swój własny. A jeśli usłyszę o tym, że zrobiłeś coś siostrze to osobiście Ci coś zrobię.

Młodszy brunet odpowiedział milczeniem.

Po sekundzie Stanley zatrzymał się i wskazał dłonią jakieś drzwi.

- Widzisz? To pokój twojej siostry, pokazuję Ci go, bo masz go unikać, jasne smrodzie? Bo jak się do niego zbliżysz to jest po tobie.

- Ta, jasne - burknął pod nosem

- Twój pokój jest tu smrodzie - wskazał ręką na drzwi za sobą

Chłopakowi wydało się wręcz absurdalne to, że ma unikać pokoju siostry, kiedy ten jest naprzeciw jego pokoju.

- Ale jak mam go unikać, kiedy mój pokój jest tuż obok? - zapytał maluch

- Wymyśl coś w końcu to leży w twoim zakresie obowiązków - uśmiechnął się kpiąco - Wynoś się do pokoju! - nagle krzyknął - Nie przyjechałeś tu odpoczywać smrodzie! Za dwie godziny macie występ w namiocie. Książki leżą w środku - po tych słowach odszedł

Brunet wszedł zawiedziony do pokoju, a widząc jego okropny stan zrobiło mu się niedobrze.

Usiadł na skrzypiącej podłodze i zaczął czytać książki, myśląc o tym, że ma poważny problem, skoro dopiero co przyjechał i już podpadł obydwu wujom






















Kto się cieszy, że jednak dalej żyję i piszę WillDipa?



Rodział wiem, dupy nie urywa, ale jest więc o tym pamiętajmy.

Przepraszam za jego okropną pierwszą część, ale miałam inny styl pisania i no, nie poprawiałam tego, bo widać jaki postęp zrobiłam.

Rodział nie ma nawet 1000 słów, więc się nie wykazałam, ale chciałam to wreszcie wstawić.

Kolejny rozdział będzie nie wiem kiedy, bo po prostu nie wiem, ale będzie to już powrót do naszego kochanego shipu.

(Będę musiała to przeczytać, bo nie pamiętam co, gdzie i kiedy)

Przyznam szczerze, że poczytałabym jakies wasze komentarze czy cuś, bo lubię to robić.

☆ □ ☆


[Ps. Nie, to nie kropki nienawiści, po prostu zaznaczam, że skończyłam jakieś zdanie.]

Pokaż mi jak pokochać od nowa [WillDip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz