/2

351 21 4
                                    

Po dłuższym czasie przebywania w kuchni woda zagotowała się, a do domu przyszli Stanford ze swoim gościem. Drżącymi dłońmi demon wlał wodę do eleganckich filiżanek, a po odstawieniu czajnika położył je na spodkach umieszczonych na tacce.

Poszedł on w kierunku gabinetu i starając się nie rozlać napoju ignorował Dippera idącego za nim. Wzrok chłopaka przeszywał go bardziej niż ten obrazów na ścianie, jakby zaraz miał zrobić w nim dziurę na wylot.

Brunet przyglądał się tylko demonowi i jego wątłej posturze, którą nie raz przyrównywał do brzozowej gałęzi. Co prawda nie przepadał za demonem, ale były momenty, w których go tolerował i mu on nie przeszkadzał. Gdy dłużej się mu przyglądał tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo Will przypomina mu niepozorną brzozę. Jego wzrost bezproblemu możnaby przypisać do wysokiej brzozy, ręce do ciękich gałęzi, a głowę do korony wypełnionej masą zagadek. Chociaż nie były one już tak zagadkowe, kiedy bezproblemowo dostawał się on do umysłu demona i sprawdzał o czym myśli.

Teraz zrobił to samo. Wdarł się do głowy demona niepostrzerzenie i dojrzał, że myśli o starej fotografii schowanej w kieszeni spodni i zimnym spojrzeniu ściennych malowideł.

- Czyje zdjęcie nosisz w kieszeni? - zapytał z nikąd, ale odpowiedzi nie uzyskał.

Zamiast tego weszli do gabinetu. Will postawił tackę na biurku, a Dipper stał za nim.

- Dipper, wyjdź na dwór z Willem.

- Nie chcę z nim nigdzie iść.

- Nie pytałem czy chcesz. Powiedziałem, że masz z nim iść na dwór, więc nie dyskutuj, bo całować wam się nie każę.

Niższy fuknął w odpowiedzi i pociągając demona za sobą udał się w kierunku drzwi wyjściowych.

- Idziemy tam, tylko dlatego, że wuj mi każe.

- Rozumiem.

- A teraz mów, co za zdjęcie nosisz w kieszeni.

Po raz kolejny odpowiedziała mu cisza. Demon nie miał zamiaru o tym nikomu opowiadać, niewygodne tematy wolał przemilczeć.

- Jesteś niemożliwy. Nigdy się nie odzywasz.

- W zasadzie to przecież sam każesz mi być cicho, mówiąc, że nie lubisz dźwięku mojego głosu. A później prawie błagasz mnie o piśnięcie choćby jednego słowa. Pod tym względem ty jesteś bardziej niemożliwy

Mina bruneta zrzedła, nie lubił kiedy demon odzywał się do niego w ten sposób, chociaż mógłby prowadzić z nim w tedy dyskusje na zupełnie innym poziomie.

- Więc dokąd idziemy? - zapytał po przekroczeniu żelaznej bramy.

- Gdzieś gdzie nie ma ludzi, nie chcę być w centrum uwagi jak moja siostra.

Teren dookoła willi był pusty i nic poza trawą i makami na nim nie rosło. Po przejściu małego kawałka drogi i ominięciu namiotu telepatii w oczy rzucało się miasto.

Nagle coś wbiegło w dwójkę spacerujących przez co wszyscy upadli na twarde podłoże.

- Przepraszam - odezwał się dziewczęcy głos - nie zauważyliśmy was - jej wzrok powędrował na osoby w które razem z kuzynem wbiegła.

- Moglibyście patrzeć jak biegniecie łajdaki - odezwał się Dipper wstając z ziemi i obtrzepując się z brudu.

- Will? - spojrzała na postać z tyłu ignorując piorunującego ją spojrzeniem bruneta.

- Co jeszcze z nim robisz? - odezwał się białowłosy chłopak - Chodź z nami, napewno będzie Ci lepiej.

Kuzyni podnieśli się i chcieli zabrać ze sobą demona, ale na drodze przed nimi stanął Dipper. Z kamiennym wyrazem twarzy patrzył na innych jakby chciał zabić ich samym spojrzeniem.

Pokaż mi jak pokochać od nowa [WillDip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz