/8 (2/2)

114 9 0
                                    

Widownia była zachwycona młodymi Gleefulami, którzy przedstawiali sztuczki w ciekawszy sposób niż satrsi bliźniacy w kwiecie wieku. Dzieci przyciągały więcej ludzi niż dorośli mężczyźni, więc dochód z namiotu był większy niż wcześniej.

Dipper z siostrą bawili się w ogrodzie w chowanego. Młody chłopak schował się za krzewami róż z tyłu ogrodu, a wchodząc między nie strasznie podrapał sobie ręce i policzki. Kiedy słyszał kroki siostry wstrzymywał oddech i czekał aż ta odejdzie, a Mabel nie znając dobrze ogrodu nie zaglądała za krzewy myśląc, że wyrosły one tuż obok płotu.

Czas leciał, a dziewczynka dalej szukała swojego brata w miejscach, które przeszukiwała wcześniej chyba ze sto razy. Spojrzała na ściemniające się niebo i w coraz większym pośpiechu zaczęła poszukiwać brata.

- Mabel! Dipper! - do uszu dziewczynki dobiegł głos jednego z wujków - jest późno, wracajcie do domu!

Brunetka rozejrzła po raz kolejny po ogrodzie, a jej błękitne oczy zaszkliły się.

- Dipper! - zawołała, ale chłopak nie chciał wyjść ze swojej świetnej kryjówki - Musimy wracać, bo wujowie będą źli!

Kiedy po kilku minutach nie usłyszała głosu brata i nie zobaczyła nigdzie jego ciemnej czupryny pomyślała, że coś mogło się mu stać lub ten mógł uciec.

Małego chłopca również zaczął ogarniać strach i panika, że siostra nigdy go nie znajdzie. Chciał ponownie przedrzeć się przez krzaki i z nich wyjść, ale zadanie było trudniejsze niż się wydawało i zamiast zwinnie z tamtąd wyjść tylko dodatkowo się podrapał. Gdy usłyszał wyciszone, oddalające się kroki siostry z jego oczu zaczęły lecieć słone łzy. Chłopak bez namysłu na siłę wczołgał się między kłujące go gałęzie i próbował się przez nie przedrzeć, a kiedy po raz drugi mu się nie udało wrócił na miejsce za nimi i wstał na równe nogi. Spróbował podskoczyć, żeby zobaczyć ogród, ale krzewy były zbyt wysokie, żeby ukazać mu cokolwiek. Poskakując potknął się o niewielki kamień i wylądował w kępie pokrzyw, parząc sobie całe ciało.

W tym samym momencie zapłakana Mabel razem ze Stanleyem i Stanfordem szukali ,,zaginionego" chłopca.

- Dobrze Mabel, mówiłaś, że gdzie i w co się bawiliście? - zapytał Stanford pocierając się po skroni.

- Bawiliśmy się w chowanego w ogrodzie - powiedziała pociągając nosem - szukałam go wszędzie, ale jego nigdzie nie było. Wcześniej byłam trochę dla niego nie miła i może dlatego mnie zostawił i gdzieś uciekł.

- Spokojnie, napewno go znajdziemy - odezwał się - Stanley, poszukaj go w pobliżu ogrodu, może gdzieś tam się pląta - powiedział bratu, a ten chwilę po tym się od nich odłączył - jest już późno więc niech lepiej się znajdzie zanim mu coś zrobię.

- Dipper! Dipper, jeśli dalej tu jesteś więc proszę, żebyś wyszedł! - krzyknął dorosły i zaczął zaglądać w każdy możliwy kąt ogrodu.

Chłopak słysząc głos wujka i kroki po ogrodzie i rozpłakał się jeszcze bardziej.

- Tu jestem! Proszę przyjdźcie po mnie! - krzyczał krztusząc się łzami - Tutaj jestem, pomóżcie!

Stanford zerwał się jak poparzony z ziemi, kiedy usłyszał cichy krzyk chłopca i zaczął rozgladać się za miejscem w którym się schował.

Pokaż mi jak pokochać od nowa [WillDip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz