/5

215 17 12
                                    

Młody Gleeful po kilkugodzinnym śnie wreszcie otworzył oczy i zamglonym wzrokiem spojrzał w sufit, który był zbyt wyblakły na ten w jego pokoju, bowiem jego sufit miał kolor świeżego śniegu, a ten tu był bardziej brudny i wyglądał jakby ktoś rozsypał na nim cienką warstwę żużlu.

Chłopak podniósł się do siadu i mruknął coś do siebie o niewygodnym łóżku na którym to właśnie się obudził, utwierdzając się w teorii, że nie jest u siebie w pokoju.

- Gdzie ja do jasnej jestem - powiedział sam do siebie rozglądając po pokoju.

- Jesteś w moim pokoju - po usłyszeniu tych słów zaczął rozglądać się za ich źródłem - Jestem pod oknem, kiedy wstałem nie chciałem Cię budzić, więc przyszedłem tutaj.

- Co ja tutaj robię? - zapytał nieufnym głosem po czym podniósł się z łóżka, wydarzenia z dnia wczorajszego wyparowały mu z głowy.

Zapadła długa cisza, która z każdą chwilą coraz bardziej piszczała w uszach bowiem Will poważnie zastanawiał się co teraz ma mu powiedzieć. Chciał powiedzieć mu prawdę, ale obawiał się, że ten mu nie uwierzy dlatego zmuszony był do powiedzenia racjonalnej wersji, w którą jakoś by uwierzył.

- Spałeś. Nie wiem skąd się tu wziąłeś, słyszałem aby jak zmęczony wieczorem wchodzisz do pokoju i kładziesz się na łóżku. Kiedy do Ciebie podszedłem już spałeś.

- Taka jest twoja wersja, tak?

- Tak - Will zawachał się przed wypowiedzeniem tego słowa.

- W takim razie powiedz mi, dlaczego nie masz swoich kajdan? Sam raczej ich nie zdjąłeś.

O tym punkcie błękitnowłosy totalnie nie pomyślał, a żadne kłamstwo w tej chwili nie przychodziło mu do głowy. Postanowił się nie odzywać i zamknąć oczy w oczekiwaniu na karę za te kłamstwa. Zamiast tego poczuł zamykający się na jego nadgarstkach, zimny metal i usłyszał otwierające się drzwi.

- Na następny raz poćwicz kłamanie i miej nadzieję, że prędko mnie nie zobaczysz. Przez Ciebie mam same kłopoty idiotyczny demonie. - po tym drzwi się zamknęły, a Will otworzył oczy.

- Czyli dalej uważa mnie za nic nie wartego demona - powiedział sam do siebie - Ale dlaczego w tedy do mnie przyszedł? I dlaczego kiedy chciałem wyjść z łóżka kazał mi w nim zostać? Chociaż to pewnie przez to, że był zmęczony, Mabel w końcu cały dzień chodziła z nim po Reverse Falls szukając Gideona - na samo wspomnienie o białowłosym i chyba trochę otyłym chłopaku na twarzy Willa pojawił się uśmiech, w końcu to on razem ze swoją kuzynką pomagali mu uciekać przed Gleefulami.

Demon wstał i spojrzał przez zakratowane okno z widokiem na zaniedbany ogród.

- Eh - westchnął - całkiem niedawno w ogrodzie było na prawdę ładnie, kwitły tu żonkile i niezapominajki, po lewej stronie stała sosnowa ławka, a przed nią nieduży stolik. Na środku stała fontanna w której pływały trzy lilie wodne, a przy niej mała fontanna dla ptaków dookoła, której rosły kaczeńce. Ale jakiś czas później w ogrodzie pojawiły się ciernie i chwasty, codziennie było ich więcej i więcej aż w końcu na dobre zagościły w ogrodzie przez co każdy przestawał go odwiedzać, nawet ptaki. Po mimo to zawsze oglądałem ogród żeby zobaczyć czy nic się nie zmienia, ale jedyne co się zmieniało to pora roku. - demon opowiadał o tym wszystkim z takim zapałem jakby rozmawiał z najlepszym przyjacielem mimo tego, że mówił sam do siebie.

- Jestem ciekawy czy ogród kiedykolwiek będzie taki piękny jak kiedyś, ostatnio zauważyłem, że pnącza, które pojawiły się pół roku temu zaczęły powoli obrastać kraty w oknie - zaczął siadając na łóżku - a w szparach między deskami w podłodze czasem wyrastały pojedyncze źdźbła trawy, raz nawet zdarzyło mi się zobaczyć mlecz wyrastający z jednej z nich.

Pokaż mi jak pokochać od nowa [WillDip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz