Rozdział 7

330 29 4
                                    

Huksa znowu dręczyły ponure myśli. Nie powinien był tego robić. To było jak zdrada. Nie... to po prostu zdrada. Bratanie się z wrogiem. Nienawidził się za to. Zawiódł, zdradził swoich żołnierzy, organizację, Kylo Rena, ale... Czuł się jakby wreszcie wszystko znajdowało się na swoim miejscu. Jakby miał robićto co teraz, przez całe życie. Połączony z Mocą mógł wszystko. Kojące uczucia spokoju i bezpieczeństwa go nie opuszczało. Był wolny, tylko on i Moc. Coś co zostało mu odebrane lata temu, wróciło ze zwielokrotnioną siłą. Potęga. Teraz rozumiał. Sny żołnierzy, które widywał, jego niezawodna, nieomylna intuicja. Wszystko było mu pisane od początku. Gdyby tylko domyślił się wcześniej, gdyby Moc ujawniłaby się wcześniej, mógłby ją wykorzystać do prowadzenia swoich żołnierzy. Dać im to, co on sam czuje teraz. Stałby się szczęśliwy, spełniony. "Idealny Generał. Przywódca."





Rey zdziwiło to jak Hux myśli o Mocy, była pewna że Ciemna Strona będzie w nim przeważała, ale Hux, on... Stał po środku. Czysta Moc. Myślał jak Moc wykorzystać, aby inni ją odczuwali, aby im pomogła...?

"Czy jest nadzieja? Nadzieja jest zawsze."






Uczucie strach powoli odchodziło w niepamięć. Ćwicząc medytację, wyczuwanie elementów otoczenia stawał się coraz bardziej wolny, coraz bardziej sobą, tą bardziej prawdziwą wersją siebie.  Myśli przepełnione paranoją i przerażeniem zastępowane były, tak jak kiedyś gdy projektował Starkiller, pomysłami i planami. Planami związanymi z wolnością. Nie zamierzał tutaj zostać, chciał wykorzystać tę drogę by nauczyć się wolności, by odkryć do czego jest zdolny, tak naprawdę. Ucieknie, a na razie ma tu coś jeszcze do zrobienia...

Och, jakże pragnął wykorzystać Moc w walce. Czułby swoich żołnierzy, poprowadziłby ich do zwycięstwa nad całą Galaktyką, a wtedy zostałby Naczelnym Wodzem. Nie. Nie mógłby tego zrobić, bo wtedy... musiałby zabić Kylo. Zabić. Zabić. Zemsta i śmierć, to też go ograniczało. Nie myślał szerzej. "Pora zacząć." Musiał przemyśleć to wszystko co mu mówiono, to wszystko co sam wiedział, to w co wierzył, pogląd na ten cały Wszechświat...

Ale czy Hux w coś w ogóle wierzył?






- Nie nienawidzisz mnie?

- Ja chyba, nie wiem, może nie potrafię.

- Ale, to ja zniszczyłem Ruch Oporu.

- Nieprawda.

- Masz rację, ale nie wiele brakowało. Zabiłem ich, twoich przyjaciół. Pewnie gdybym miał okazję zabiłbym też ciebie... - Hux opuścił głowę.

- Ja wtedy też. Widzisz ludzie się zmieniają. - Hux lekko się uśmiechnął.

- Bardzo. Bardzo się zmieniają. - Oboje pomyśleli o tej samej osobie. Rey pierwsza się odezwała.

- Idzie ci coraz lepiej.

- Dziękuję.

- Wiem o co chcesz zapytać, ale nadal nie mogę ci powiedzieć gdzie jesteśmy Hux. Nie możesz też wychodzić z tej kwatery. 

- Rozumiem.

- Robisz ogromne postępy, a to tylko standardowy miesiąc. Nie sądziłam, że ktoś może ukryć takie pokłady Mocy w sobie. Nie pokazując swej siły. - Armitage, tylko wzruszył ramionami. 

To tylko miesiąc,  ale... Dziewczyna, która pokonała Rena i jeszcze niedawno była więźniem Najwyższego Porządku, teraz... Stała się dla Huksa nauczycielem. Więź, która powoli zaczynała ich ze sobą splatać... była specyficzna. Generał nadal tworzył wokół siebie mur, Rey z oczywistych powodów mu nie ufała. Oboje jednak czuli, Moc mówiła im wyraźnie, że któregoś dnia będą musieli zaufać sobie całkowicie.


Hux dobrze, a nawet świetnie, radził sobie z falami Mocy. Przedmioty wręcz tańczyły w jego rękach. Za nic jednak nie chciał wziąć do ręki miecza świetlnego. Rey nie wiedziała czy ma się z tego powodu cieszyć, czy raczej zacząć się martwić. Armitage uczył się też odczytywać myśli i szukania istnień poprzez Moc. Młodą dziewczynę, zajmowała myśl, czy były już Generał ma w tym wszystkim jakiś swój plan, mogła się po nim przecież tego spodziewać. Ale dlaczego nie zbliżył się do miecza na odległość mniejszą niż dwa kroki? Nie chciał walczyć? Nie mogła tego zrozumieć. Postanowiła porozmawiać z Leią.

Głęboko ukryte, Kylux Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz