i want <NiallHoran>

11 7 0
                                    

Biorę kolejne ciężkie pudełko spod, którego wybiega ogromny pająk, podskakuje i klnę cicho pod nosem co powoduje śmiech Louisa. Jestem mu wdzięczny za to, że zgodził się mi pomóc w sprzątaniu garażu, ale jeszcze jeden raz się będzie ze mnie śmiał to wyjedzie na kopach.

Wracam do poprzedniej czynności. Tym razem nie reaguje na kolejnych niepotrzebnych przyjaciół. Wycieram czoło w białą podkoszulkę. Jest lato. Prawdopodobnie najcieplejszy dzień w całym roku, a ja z Lou sprzątam nagrzany garaż. Następnym razem nie dam się w to wrobić Gregowi.

Spoglądam na przyjaciela, który w tym momencie stoi na palcach i próbuje zdjąć pudło z najwyższej półki.

- Jesteś tak malutki Tommo. - podchodzę do chłopaka i wyciągam rękę w stronę pudła. Spokojnie do niego sięgam.

- Spierdalaj Horan. Dam sobie radę. - odpycha moją rękę i podskakuje sięgając pudełko. Udaje mu się, ale jednak nie do końca. Pudełko było pełne po brzegi. Wypadło z niego pudełko po belgijskich ciasteczkach i uderzyło dokładnie w środek głowy niższego. Wybuchem nie kontrolowanym śmiechem. - Kurw... Niall. - położył pudło koło pudełka i sam trzymając się za głowę opadł obok. - Nie śmiej się.

- Jak mam się nie śmiać. Puste pudełko upadło ci na głowę, a ty zachowujesz się jakby to był kilowy ciężarek.

- Puste? - mówi ironicznie. Sięga owy przedmiot i chwilę się z nim siłuje. Kiedy udaje mu się je wreszcie otworzyć zawartość rozsypuje się. Ze środka wypada kilka nie pamiętam skąd znajomych kopert i dwie figurki aniołów. Louis podnosi koperty, a mnie oświeca. To są listy miłosne, które pisałem w przedszkolu do Ellie sąsiadki z naprzeciwka. Szybkim ruchem chce wyrwać Tomlinsonowi trzy koperty jednak jego refleks jest lepszy. Głowa najwyraźniej go już nie boli, bo zrywa się na równe nogi. - Co to? Kim jest Ellie?

- Zabawne. To jest list od małego Horana z przedszkolaka do jego pierwszej prawdziwej miłości. - patrzy na mnie jak na idiotę.

- Kim jest ta Ellie? Chodziłem razem z tobą do przedszkola i nie pamiętam żadnej Ellie.

- Pamiętasz. To ta, która nigdy nie była uczesana i wolała bawić się z chłopakami. Blondynka, czasami w okularach. - wciąż nie kojarzy. - Po przedszkolu też chodziła z nami do szkoły. Mieszkała naprzeciwko jeszcze dwa lata temu.

- Aaa... Ta chłopczyca.

- Uważaj na słowa.

- Ona ci się podobała? W przedszkolu? - śmieje się. Co powoduje u mnie złość.

- Po przedszkolu też. Podobała mi się zawsze. Strasznie mi szkoda, że się wyprowadziła.

- Wow. Horan, przyjaźnimy się dziewiętnaście lat od urodzenia i dopiero teraz dowiaduje się, że byłeś zakochany przez tyle czasu. Bałeś się czegoś czy jak?

- Może trochę. Tyle czasu chodziłeś z nią do jednej klasy, tyle czasu spędzałeś czasu przed jej domem, a nawet nie jej nie kojarzysz.

- Czego? To, że nie jest ładna nie znaczy, że bym jej nie polubił. Nie kojarzę jej, bo była mi zbędna. Gdybyś z nią był to bym ją znał.

Nic nie mówię tylko wychodzę i siadam w cieniu pod drzewem. Chwilę, później siada koło mnie Lou.

- Przepraszam jeśli cię uraziłem. - jedynie prycham. - Laski nie ma, ale są listy, poczytamy? - szybko zaprzeczam. - Czyli poczytamy. - wzdycham zrezygnowany, Louis teatralnie chrząka i otwiera pierwszą kopertę. - 'Dam ci to, dam ci tamto. Wyślę buziaka, potem go zabiorę. Ubrania, buty, diamentowe pierścionki też ci dam i nie zabiorę tylko zostań moją żoną. Liam udzieli nam ślubu w szatni.' - kończy pierwszy liścik ze łzami w oczach zanosząc się śmiechem. Szybko mu wtóruje. Wyciąga drugi list. - 'Mimo, że twoje włosy nigdy nie były czesane jesteś bardzo ładna. Nie musisz być moja żoną, ale dziewczyną musisz. Niall i Ellie zakochana para. Pasuję.' Boże Niall czy ona to kiedyś widziała?

- Nie. Kiedy do niej podchodziłem zamiast dać go jej chowałem w spodnie i uciekałem. - moja wypowiedź powoduje jeszcze większy śmiech u przyjaciela. - Dobra nie czytaj dalej.

- Dobra nie będę. Jestem ciekawy co byś jej teraz napisał. Pewnie coś w stylu 'Wystarczy, że powiesz słowo, a będziesz moją żoną. Chcesz prezentów, dostaniesz. Nie ciągnie cię do niech nie dostaniesz. Chcę cię jako żonę. Chcę cię jako dziewczynę. Chcę cię Ellie. Chcę być przez ciebie kochany. Chcę tego naprawdę. Zmienię świta dla ciebie Ellie'

- Przestań się nabijać.

Podnosi ręce w geście kapitulacji i kładzie się płasko na trawie. Przypominam sobie kilka sytuacji z dzieciństwa. Często bawiłem się z Ellie w berka, chowanego czy inne takie. Później zdawałem sobie sprawę z uczuć i się odsunąłem, a jej to nie przeszkadzało. Później się wyprowadziła i tyle.

Patrzę na były dom dziewczyny pod, którym właśnie parkuje samochód. Wysiada z niego znajomy mi mężczyzna i równie znajoma jego żona. Następna samochód opuszcza piękna, szczupła i uczesana Ellie. Zrywam się na równe nogi. Zapominam o Lou i szybko staje koło dziewczyny.

- Dzień dobry państwu. - witam rodziców blondynki. - Cześć Ellie. - wyciągam do dziewczyny rękę, a ona ją lekko ściska.

- Cześć Niall. - dziewczyna zerka najpierw na mnie, a potem za mnie. - Czy to jest Tomlinson?

- Tak. Zajęty. Znaczy nie. Znaczy gej. - wtedy podchodzi do nas Lou.

- Wow. Cześć Ellie. - chłopak przelotnie przytula blondynkę. Krew się we mnie gotuje. Rani jeszcze nie widział kim ona jest. Kurcze mogłem zrobić to samo. - Ładna bluzka. I nie jestem gejem. - patrzy na mnie i puszcza mi oczko. - Spokojnie bracie jest twoja. - zabijam chłopaka wzrokiem. - Ellie wprowadzacie się z powrotem? - pyta. Ja mogłem się zapytać, ale jestem nią zbyt onieśmielony.

- Chyba. Tata dostał pracę nie daleko i albo wrócimy tu, albo gdzieś blisko.

- Lepiej tu. - mówię i otwieram szerzej oczy.

- Dobra gołąbki. - kopię Lou w piszczel. - Ni spokojnie. Ja idę na trening, a ty Ellie mogłabyś mnie zastąpić w pomocy temu tlenionemu blondynowi?

- Jasne. Chętnie.

- Super. To ja spadam. Powodzenia bracie. Jeszcze jedno Ellie, tam pod drzewem leżą listy miłosne od Nialla do ciebie. - mówi i szybko odchodzi. Mam ochotę zapaść się pod ziemię.

- To co zabieramy się za sprzątanie.

- Nie musisz.

- Chcę.

Idę pierwszy co chwilę się odwracając. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Wchodzę do garażu.

- 'Wyśle buziaka, a potem zabiorę'? - pyta śmiejąc się Ellie. Jaki ma piękny śmiech. Wciąż coś do niej czuję. Chryste jak marszu nos śmiejąc się. To jest tak piękne.

- To było w przedszkolu i... - odważe się, w końcu jestem Niall Horan. - I zostało do teraz. - dziewczyna milknie, a jej policzki lekko się czerwienią. Odkładam pudło, które wcześniej położył to Louis. - Pieprzyć to. Tata kazał zrobić to Gregowi. Pójdziesz ze mną na spacer i może na lody czy kawę czy moż...

- Tak.

Little Sad Story |stars|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz