《 44 》

457 49 9
                                    

Jackson wrócił do domu kilka godzin później, gdy było już ciemno. Brakowało mu rozmów z Markiem, przytulania się. Brakowało mu jego śmiechu gdy go łaskotał, gdy coś mu nie wyszło. Brakowało mu jego pocałunków w policzek, po czym bardzo się rumienił.

Teraz siedział na kanapie, z telefonem w ręku, w który tępo się wpatrywał i czekał na jaką kolwiek wiadomość od chłopca.

Po kilku minutach ktoś do niego zadzwonił. Numer był mu nieznany ale odebrał.

- Halo? Kto tam? - odezwał się

- Bambamie, przyjedź po mnie do... hahah przestań, Tae! - osobą, która zadzwoniła, okazał się być Mark. Pijany Mark. Mark pijany z innym chłopakiem.

- Uh... to nie Bambam, tutaj Jackson? Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony

- Hahah Bamie, możesz nie robić sobie ze mnie żartów? Ja naprawdę muszę wrócić. - jęknął do słuchawki

- Podaj adres, głupku.

- Jestem w tym nowym barze niedaleko domu Jacksona. Lepiej szybko po mnie przejedź bo jak on mnie zobaczy to będzie źleee~ - przeciągnął

Jackson od razu pobiegł ubrać buty i do samochodu.

- Jedziesz już po mnie?? Tae mi coś zaraz zrobi.

- Już jadę, poczekaj 5 minut. - warknął po czym rozłączył się i jak najszybciej ruszył.

~~

- Jackson, nie musiałeś go bić! - jęknął Mark idąc za Jacksonem do jego domu.

- Mark, nie musiałeś się z nim spotkać. I pić. - powiedział, po czym weszli do domu, a starszy zaczął ściągać jego bluzę.

- A dasz buzi? - odwrócił się w jego stronę, lekko się chwiejąc.

- Co?

- Dasz buzi czy sam mam wziąć? - powtórzył

Chłopak był totalnie zdezorientowany ale cmoknął go w usta, po czym ruszyli na górę.

Chłopcy ułożyli się na łóżku i przykryli kołdrą. Młodszy jeszcze przez ponad pół godziny, nawijał starszemu o różnych, nieistotnych rzeczach, nawet o tym, że go kocha ale Wang nie wziął tego na serio, po czym zasnęli wtuleni w siebie.

Focus on me | m.tn+j.wgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz