Witam, kryzys twórczy dopadł także mnie, ale zaczynam powoli powracać do żywych. Bardzo przepraszam, za tak długą nieobecność, oraz zapraszam na rozdział. Krótki, trochę pogmatwany, ale w końcu się pojawił. Zapraszam do lektury
*************
Magnus
Po rozstaniu z Camille nękała mnie jeszcze przez tydzień telefonami i nachodziła w pracy. Nie ukrywam było to bardzo męczące. Wiedziałem, że próbuje wyprowadzić mnie z równowagi, ale nie zamierzałem na to pozwolić. Branie mnie na litość też nie wchodziło w grę, choć wydzwaniała do mnie po pijaku płacząc w słuchawkę.
Siedząc w domu i patrząc w ścianę coraz bardziej tęskniłem za Alexandrem. Nawet nad tym jak zrzędził albo za coś mnie opieprzał. Minął prawie miesiąc odkąd nie dał znaku życia. Byłem coraz bardziej poirytowany.
- Napijesz się czegoś?- Zapytałem blondyna siedzącego na kanapie. Byliśmy w moim domu rodzinnym. Mieliśmy zamiar sprawdzić jego pokój i komputer. Prawda była taka, że mogliśmy zrobić to wcześniej, dużo wcześniej.
- No, zrób mi jakiegoś drinka. Idę po jego laptop.- Dźwignął się z sofy idąc na górę.
Wzruszyłem ramionami wyciągając szklankę z barku i nalewając do niej whisky. Sam byłem tak zdenerwowany, że nie przełknąłbym żadnego alkoholu. Myślenie o Alecu i warunkach, jakich może żyć przyprawiało mnie o dreszcze. Nie będę ukrywać, to moja wina. Jestem beznadziejny gdybym się wtedy nie napił to wszystko byłoby dobrze. Świadomość tego, że może mi nie wybaczyć i wyrzucić za drzwi też nie ułatwiała mi sprawy.
- Mam!- Przyszedł uradowany z siwym komputerem w ręku.- Wiesz, dziwi mnie to, że prawie nic nie zabrał. Większość osób zabrałaby wszystkie rzeczy i jeszcze coś ukradła. On zostawił komputer, biżuterię i nawet część ubrań!- Wyglądał na naprawdę zdziwionego.
- To jest właśnie Alec. Zawsze mówił, że nie potrzebuje niczyjej łaski. Najczęściej mówił to do mnie.
Postawiłem szklankę przed nim. Obserwując, co robi.
- Bingo!- Zaśmiał się.- Nie ma hasła.
- To nie ociągaj się tylko sprawdzaj.- Mruknąłem zakładając ręce na piersi.
- Przeglądał naprawdę dużo ofert..., Ale tylko jedną dodał do ulubionych. Matko, jaka klitka! Jeśli on naprawdę tam mieszka to naprawdę współczuję.
- Masz adres?- Pochyliłem się nad nim.
- Co ty taki w gorącej wodzie kąpany...- Prychną.- Jest.- Wskazał palcem.
- Jedziemy, ruszaj się!- Poszedłem od razu do korytarza.
- Ale nawet drinka nie dopiłem!- Jęknął zrezygnowany. – Czemu ja zgodziłem się Ci pomagać, co?
YOU ARE READING
I Don't Wanna Let You Go cz.II
FanfictionCo się stanie jeśli, wszystko co było wcześniej okaże się snem i nieprawdą? Alexander Gideon Lightwood 23 letni służący w domu prezesa Bane. Rodzice oddali go do domu dziecka. Państwo Bane adoptowali go w wieku 10 lat. Jednak nie po to by był rodz...