Witam serdecznie kochani.
Jeszcze przed rozdziałem chciałam podziękować wszystkim za przemiłe komentarze. To wiele dla mnie znaczy naprawdę.
Nie przedłużając zapraszam do, miejmy nadzieję miłej lektury!
Skrzywiłem się czując skutki mocnego uderzenia o ścianę. Widziałem jego wściekłe spojrzenie. Nie miałem odwagi spojrzeć mu prosto w oczy. Wszystko dookoła mnie zaczęło wirować. No tak, emocje robiły swoje. Drzwi gabinetu stanęły otworem, a w nich Jace. Sytuacja, którą zastał musiała bardzo go zdziwić. Cóż można powiedzieć. Wyglądała na bardzo intymną.
- Wiesz, myślałem, że pociągają cię tylko kobiety, ale skoro tak stawiasz sprawę to już się ulatniam i wam nie przeszkadzam.- Uniósł ręce w obronnym geście uśmiechając się.
- Przestań się z łaski swojej wydurniać, co?- Warknął puszczając mnie.- Wynoś się w tej chwili.
Pospiesznie zabrałem teczkę i wyszedłem wymijając Jacea. Spojrzał na mnie zaskoczony widząc opuchnięte oczy oraz twarz. Pomyśleć, że muszę mieszkać z tym człowiekiem pod jednym dachem. Oczywiście mogłem na niego naskarżyć, ale nie jesteśmy dziećmi, nie mówiąc o tym, że pewnie pogorszyłbym swoją sytuację, co zupełnie mi się nie uśmiecha. Opuściłem pomieszczenie pospieszcie udając się w stronę toalety.
Do późnego wieczora siedziałem nad poprawkami projektu, mimo, że dalej nie wiedziałem, co jest w nim nie tak. Starałem się zrobić wszystko tak jak należy. Jednak poprawienie tego zajmie mi jeszcze dużo czasu.
*** Po wyjściu Alexandra***
Magnus
- Co ty, żeś mu zrobił? Wyglądał jakby płakał.- Jace zajął miejsce na fotelu.
- Nie wiem, co we mnie wstąpiło.- Przyznałem dalej stojąc obok ściany, spod której przed chwilą uciekł Alec.- Cholera... wystraszyłem go chyba.- Usiadłem naprzeciw przyjaciela.
- Chyba? Nie bądź śmieszny. Czym cię tak wkurzył, co?- Założył ręce na piersi.- Słuchaj to naprawdę dobry chłopak, wiem, że ty nie za bardzo o tym wiesz, bo długo cię nie było, ale uwierz mi na słowo.
- Wiem o tym... Ja po prostu byłem zły na Camille musiałem rozładować emocje. Jego projekt był naprawdę dobry..., Jakim ja jestem kretynem.- Zakryłem twarz w dłoniach.- Ten przestraszony wyraz twarzy będzie mi się śnił po nocach.
- Idź go przeproś i będzie po sprawie.- Wzruszył ramionami.- Szkoda, że najpierw robisz a potem myślisz.
- Nie mogę. Dziś rano powiedziałem mu, że nie dam go traktować jakby był nikim, a sam go tak potraktowałem. Myślisz, że by mi wybaczył, bo ja jakoś w to wątpię.
YOU ARE READING
I Don't Wanna Let You Go cz.II
FanficCo się stanie jeśli, wszystko co było wcześniej okaże się snem i nieprawdą? Alexander Gideon Lightwood 23 letni służący w domu prezesa Bane. Rodzice oddali go do domu dziecka. Państwo Bane adoptowali go w wieku 10 lat. Jednak nie po to by był rodz...