Trochę spóźniony, ale już jest. Zapraszam do czytania!
Buziaki!
Do posiadłości Pani Bane dotarliśmy po godzinie drogi. Jednak do samego końca w aucie panowała napięta atmosfera i cisza, której nikt nie chciał przerywać.
Panicz Magnus wysiadł trzaskając drzwiami i biorąc swoją dziewczynę za rękę wszedł do domu.
- Dupek...- Warknąłem pod nosem wyciągając walizki z bagażnika po kolei zanosząc je środka.
W salonie Magnus przedstawiał Pani domu swoją drugą połówkę. Wywróciłem oczami, dawno nie widziałem takiej sztuczności. Pani Bane ewidentnie nie podobała się nowa dziewczyna jej syna. Zresztą... wcale jej się nie dziwię.
- Walizki zanieś do mojej sypialni.- Zacisnąłem rękę na rączce walizki, starając się nie wybuchnąć.
Wszystko zaraz wylądowało w jego pokoju, a ja sam udałem się do siebie. Walnąłem się na łóżko z ciężkim westchnięciem. To wszystko będzie trudniejsze niż sobie wyobrażałem.
Słuchanie rozkazów kobiety w średnim wieku to jedno, a służenie temu kretynowi to drugie. Okej może wygląda jak milion dolarów, ale to nie upoważnia go do bycia skończonym dupkiem.
Ciche skrzypnięcie drzwi oraz uginające się łóżko zmusiło mnie do otworzenia oczu. Zmarszczyłem brwi widząc obok siebie Magnusa.
- Co tu robisz??
- Przyszedłem do Ciebie a co?- Mruknął jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- No, to zdążyłem zauważyć, ale, w jakim celu?
- Zapominasz się, Alexandrze... nie jestem twoim kolegą.- Usiadłem na łóżku i wściekły wycelowałem w niego palcem.
- Powiedz do mnie jeszcze raz Alexander, a obiecuję, że się jutro nie obudzisz.- Wysyczałem przez zęby.
- Jaki groźny się zrobił!- Parsknął śmiechem.- Pakuj rzeczy.
- Słucham?- Byłem naprawdę zaskoczony.
- Pakuj rzeczy, przeprowadzamy się do mojego apartamentu będzie bliżej do firmy. Chyba nie myślałeś, że Cię wyrzucę.- Wstał z łóżka.- A i jak się spakujesz zabierzesz nasze rzeczy, dostaniesz adres zawieziesz je tam, potem wrócisz po nas.- Powiedział stojąc już przy drzwiach.
- Nie możecie jechać od razu?- Spojrzałem mu w oczy, kryła się w nich wściekłość. Skuliłem się delikatnie.- Przepraszam proszę Pana. Oczywiście zaraz wykonam polecenie.
- Właśnie to chciałem usłyszeć.- Wyszedł trzaskając drzwiami.
Wstałem z łóżka zaczynając pakować rzeczy. Na dnie szafy znalazłem jakiś zakurzony karton. Usiadłem na ziemi i otworzyłem je. Widząc jego zawartość łzy zebrały mi się w kącikach oczu. Pocztówki z wyjazdów z rodziną Państwa Bane, wspólne zdjęcia. Może i byłem dla nich tylko nic nie wartym służącym, którego przy pierwszej lepszej okazji mogli wyrzucić na bruk. Jednak tego nie zrobili, a przy nich naprawdę czułem się jakbym miał rodzinę.
YOU ARE READING
I Don't Wanna Let You Go cz.II
FanfictieCo się stanie jeśli, wszystko co było wcześniej okaże się snem i nieprawdą? Alexander Gideon Lightwood 23 letni służący w domu prezesa Bane. Rodzice oddali go do domu dziecka. Państwo Bane adoptowali go w wieku 10 lat. Jednak nie po to by był rodz...