#14 "... wrócił, ale nie sam..."

338 13 6
                                    

Po pracy przyjechał do mnie Harvey, a ja byłam już prawie spakowana.

–Kochanie, jestem gotowa aby się do ciebie wprowadzić– oznajmiłam partnerowi.

–Niezmiernie się cieszę– podszedł i mnie przytulił– Zatem zapakuj wszystko do windy, a ja przepakuję to do auta.

Kiwnęłam twierdząco głową i zabrałam się do pracy. Po godzinie pakowania, jazdy i rozpakowania położyliśmy się w sypialni.

–Jaka jest Scottie?– zapytałam przekładając się na brzuch.

–Jest... Bezpośrednią, szczerą do bólu i bardzo arogancką oraz zadufaną w sobie kobietą, a co? Mówiła ci coś? Groziła?– zapytał z przejęciem.

–Tak...– opowiedziałam mu całą sytuację ze łzami w oczach– Ja nie chcę cię zostawiać. Kocham cię i nie chcę cię stracić...

–Nie stracisz mała,– usiadł i przytulił mnie do swojej klaty– ale niestety jest zdolna do tego, aby wynająć szpiegów, którzy będą cię obserwowali i nękali.

–Zaczynam się bać...

–Spokojnie, wynajmiemy ochronę i nic strasznego ci się nie stanie, a ja rozprawię się z nią– szczelnie zamknął mnie w swoich objęciach.

–Nie wierzę w tą ochronę. Najbezpieczniej czuję się w twoich ramionach i chciałabym w nich pozostać na zawsze– wtuliłam się w niego, a po chwili zasnęłam.

Gdy nie obudziłam Harveya już nie było. Na stoliku zostawił mi śniadanie i kartkę z napisem „Musiałem szybciej wyjść. Ubierz się, bo nie chcę, aby twój ochroniarz zobaczył cię nagą miłego dnia :*". Zjadłam śniadanie i ubrałam strój do pracy. Po wyjściu z sypialni ujrzałam wysokiego bruneta z brodą siedzącego przy wyspie kuchennej.

–Dzień dobry– podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę w geście przywitania– Julia Collins.

–Witam– natychmiastowo wstał i uścisnął moją dłoń– Chris Statham, miło mi.

–Mi również– posłałam mu szczery uśmiech– Zatem jakie są pana zadania, bo wiem tylko, że jest pan moim ochroniarzem i tyle.

–Będę pani szoferem, jeśli będzie chciała pani gdzieś jechać, tragarzem, gdy wybierze się pani na zakupy, towarzyszem, jeśli pan Specter nie będzie mógł pani towarzyszyć w różnych bankietach...

–Aaa rozumiem, trochę jak najlepsza przyjaciółka tyle że w wyższej i bardziej umięśnionej wersji?

–Tak dokładnie panno Collins

–Mów mi po imieniu, nie lubię oficjalnych zwrotów.

–Dobrze, Julio.

–To wciągaj marynarkę i jedziemy do kancelarii.

Zrobił co powiedziałam, przywołał windę i udaliśmy się do pracy.

–A jak będzie w kancelarii? Też będziesz mnie za mną chodził?– zapytałam.

–Nie, tam jest pan Specter i ochrona całego obiektu. Z tego co wiem, to po wczorajszym zajściu każdy musi się wylegitymować, bo inaczej nie zostanie wpuszczony do kancelarii– odpowiedział.

–No to nieźle się Harvey postarał...

Podjechaliśmy pod wieżowiec.

–Proszę, to moja wizytówka. Skontaktuj się ze mną, jeżeli będę miał po ciebie przyjechać.

–Okej, dziękuję.

Udałam się do wnętrza budynku. Brunet miał racje- ja również musiałam się wylegitymować. Wjechałam na 50 piętro i poszłam do gabinetu blondyna.

Suit & Tie II Harvey SpecterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz