Siedziałam z Chrisem na kanapie i przyglądaliśmy się Specterowi i Scottie. Brunet chciał wstać, aby wyprowadzić kobietę, ale powstrzymałam go. Nie zauważyli nas zbyt szybko. Byli kompletnie pijani i zachowywali się jak przyjaciele, którzy nie widzieli się 20 lat. Śmiali się, szturchali i przytulali. Gdy widziałam, że brunetka za bardzo zbliża się do Harveya podeszłam do nich. Im byłam bliżej, tym bardziej czułam zapach zielska.
–Kochanie, dlaczego ją przyprowadziłeś?– zapytałam spokojnie.
–Mała, ja wiem co on wymyśliła, ale daj nam dziś spokój, wyjdź sobie na miasto i daj nam się sobą nacieszyć– następnie przesunął mnie i zajął się Scottie.
Popłakałam się. Poprosiłam Chrisa, aby udał się do mojego starego mieszkania. Zgodził się bez wahania. Podczas jazdy bardzo płakałam. Chris podawał mi chusteczki i pocieszał. Gdy podjechaliśmy pod moje mieszkanie zapytałam się bruneta czy zostanie dziś ze mną.
–Tak, zostanę. Nie zostawię cię samej w takiej sytuacji– posłałam mu uśmiech i udaliśmy się na 32 piętro– Gdzie masz wino?
–W kuchni na stojaku a lampki w szafce nad zlewem– oznajmiłam i usiadłam na dywanie przy oknie, z którego było widać panoramę Manhattanu. .
–Proszę– podał wino i usiadł koło mnie.
–Dzięki– uśmiechnęłam się– Nie wiem co z nim jest. Może naprawdę jest inny, a przy mnie udaje...
–Sam nie wiem co zrobiłbym w takiej sytuacji... Wydaję mi się, że z mojej strony możesz otrzymać jedynie słowa otuchy oraz przytulenie.
–Jeśli mogę, to poproszę opcję numer dwa– odłożył wino i zamknął mnie w swoich ramionach.
Wtuliłam się w jego ramie i zaczęłam płakać. Głaskał mnie po włosach i uspokajał. Jego dotyk był bardzo kojący i przyjemny, ale wiedziałam, że nie jest Harveym. Inaczej pachniał i przytulał trzymając w inny sposób. Siedzieliśmy tak cały wieczór, a następnie zasnęliśmy na kanapie.
***
Chris zawiózł mnie do kancelarii. Wiedziałam, że to będzie ciężki dzień, bo jeśli Pearson zobaczy, iż nie dogaduję się z Harveym, to wywali mnie z pracy. Po wjeździe windą udałam się do mojego gabinetu. Usiadłam za biurkiem i zaczęłam wykonywać swoją pracę. Po dłuższym czasie ktoś zapukał do drzwi. Oderwałam wzrok od kartek.
–Mogę?– zapytał Harvey stojący w drzwiach mojego gabinetu.
–Jestem zajęta– czułam jak łzy napływają mi do oczu.
–Kochanie proszę...– spojrzałam na niego z wściekłą miną.
–Kochanie?! Serio?! Harvey wyjdź, nie mam ochoty na ciebie patrzeć...
Mężczyzna obrócił się na pięcie i odszedł. Również wyszłam z gabinetu i udałam się do łazienki. Zamknęłam się tam w jednej z kabin i zaczęłam płakać. Gdy wychodziłam ujrzałam Rachel opierającą się o ścianę, która patrzyła się na mnie wzrokiem troski i opieki.
–Scottie?– zapytała.
–I Harvey...
–I?– zapytała z niedowierzaniem– razem?
–Tak, razem. Na noc w jego mieszkaniu...– opowiedziałam przyjaciółce całą sytuację.
–Co za gnój... Idę go wyjaśnić– skierowała się w kierunku wyjścia.
–Nie, odpuść. Ja już to zrobiłam...– oznajmiłam.
–Naprawdę?
–Staram się odpuścić, ale nie umiem wymazać go od tak z pamięci– zaczęłam monolog– Strasznie go kocham i jestem przekonana, że ta cała Scottie dosypała mu coś do zielska lub drinka, bo nigdy się tak nie zachowywał. Nie potrafię już na niego spojrzeć jak na mój obiekt westchnień czy pieprzonego Boga, za którego się uważał...
Kobieta po prostu mnie przytuliła. Chyba nie umiała skomentować tej całej sprawy.
Po chwili dowiedziałam się, że Jessica szukała mnie. Gdy do niej poszłam okazało się, że mam jechać na rok do Sydney w ramach wymiany i szkolenia. Ze względu na moją obecną sytuację nie miałam nic do stracenia. Zgodziłam się.
Około 18 napisałam do Chrisa.
Do: Chris
Wiem, że już nie jesteś moim ochroniarzem i szoferem, ale mam prośbę. Zawieziesz mnie na lotnisko?
Od: Chris
Oczywiście, będę za 10 minut.
Ubrałam się i weszłam do windy. Gdy drzwi miały się zamknąć, ktoś uniemożliwił im to. Tym kimś był nie kto inny jak Harvey Specter.
–Chyba pójdę schodami– chciałam wyjść.
–Nie!– złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie– Musimy porozmawiać, albo chociaż daj mi się wygadać. To co wczoraj zaszło nie było w żadnym stopniu zaplanowane.. Fakt, pocałowaliśmy się, ale do niczego innego nie doszło. Scottie... po prostu myślała, że jeśli ci zagrozi to zostawisz mnie i będzie miała możliwość wrócenia do mnie. Jednak tak nie zrobiłaś i bardzo cieszy mnie ten fakt. Kocham cię najbardziej na świecie i byłem tak zjarany, że nie wiem co wczoraj zrobiłem, ale jak obudziłem się i nie było ciebie obok wiedziałem, iż jest źle. Proszę wybacz mi wczorajsze zachowanie...
–Nie Harvey, przepraszam. Ja też cię kocham, pragnę i potrzebuję, ale wczoraj to chyba zaszło za daleko. Wybrałeś, po raz drugijednego dnia, Scottie zamiast mnie. I może miała racje z tym, że przy mnie nie jesteś sobą. Nie oszukujmy się, ale potrzebujesz kogoś, kto zawsze ci odpowiejak pociśniesz, kogoś z kim będziesz mógł rywalizować. Ze Scottie jesteś sobą,a przy mnie mężczyzną, o którym marzyłam, ale z inną twarzą. Nie chcę ciętakiego Harveya. Nie chcę abyś udawał kogoś kim nie jesteś– drzwi windy otworzyły się–Z tego i tak nic nie będzie. Niestety zanim do tego doszłam, zdążyłam się już zakochać. Muszę już iść, spieszę się na lot, pa
-Lot?- zapytał blondyn.
-Tak wyjeżdżam do Sydney, na rok- widziałam, że w jego oczach pojawiły się łzy- Przepraszam, ale....
Mężczyzna przełknął ślinę i powiedział:
-Jest okej...
Niewyczuwalnie musnęłam jego polik i odjechałam z brunetem na lotnisko.
CZYTASZ
Suit & Tie II Harvey Specter
FanfictionAbsolwentka Harvardu zaczyna dorosłe, prawnicze życie w ogromnej kancelarii. Poznaje tam masę ludzi, jednak jej uwagę najbardziej przykuwa jedna z szych firmy- Harvey Specter. A co potoczy się dalej przeczytajcie sami.