Błąd

158 8 0
                                    

Cała noc rozmawialiśmy. Chłopak był naprawdę bardzo miły, jak i zabawny polubiłam go. Jednak nic nie trwa wiecznie tak samo jak noc. Była gdzieś 3 w nocy a ja dalej nie byłam śpiąca mogłabym z nim rozmawiać, śmiać się, żartować, robić cokolwiek godzinami. Dawno nikt nie okazał mi takiego zainteresowania, i troski jak on przez ten krótki czas.

–Muszę iść.

–O 3 w nocy? Zostań...

–Uwierz chciałbym.

–Widzimy się jutro w szkolę?

–Nie. Lepiej będzie jakby nikt nie zwracał na mnie uwagi.

–Dlaczego? –Spytałam.

–Ponieważ, nie chce aby ktoś się mną zainteresował. A przy twoich przyjaciółkach cała szkoła będzie wiedzieć, bez obrazy.

–Kto powiedział że im powiem?

–Uuu, lubi pani grać nie czysto.

–Czasami. –Lekko się uśmiechnęłam do chłopaka a on odzwzajemnił uśmiech.

Był taki piękny i zniewalający. Chłopak stał z łóżka i zaczą nakładać na siebie swoją bluzę a po chwili chustę. Podeszłam do niego.

–Wiesz ze nie musisz tego robić?–.

Zaczełam zdejmować z twarzy jego materiał . Boże jego usta, tak bardzo chciałabym ich zakosztować. Co ten chłopak ze mną robi... Niby nie znam go długo ale ma w sobie coś... Mrocznego, czuję to. Właśnie to mnie w nim pociąga, zresztą jak on cały.

–Nie... –Wyrwał mi chustę z ręki.

–Rozumiem.

–Uważaj na siebie.

–Ty na siebie też.

–Ja zawsze na siebie uważam.

–Spotkamy się jeszcze? –Spytałam.

–Napewno.

Chłopak wyszedł z domu a mi nie pozostało nic innego jak wkoncu położyć się spać. Dość wrażeń jak na jeden dzień.

–Tato nie!

–Zawszę będę cię kochał Clarke.

–Nie zostawiaj mnie.

–Nigdy cię nie zostawię, zawszę będę przy tobie.

Widziałam jak jego oczy się zamykają a ja nic nie mogę zrobić. Sama ledwo odychałam. Coś mocno przygniotło mi brzuch, coraz ciężej było mi złapać powietrze. Nie widziałam już nic tylko ciemność.

                              *********
Obudziłam się, znów to samo nie mogłam złapać powietrza. Udalam się do toalety, przemyłam twarz zimną wodą nic mi to nie pomogło. Zsunełam się na lodowatę płytki w łazience nie mogłam opanować oddechu. Te koszmary kiedyś mnie wykończą, już to robią. Nie pamiętam nocy kiedy nie widziałam mojego ojca kiedy....

–Wszytko w porządku?

–O... Ode... Odezwała się matka od siedmiu boleści. –Próbowałam powiedzieć, myślałam że zaraz umrę to straszne kłocie w klatce piersiowej.

–A wypchaj się gówniaro. –Trzasneła drzwiami i wyszła.

Powoli wszytko zaczęło wracać do normy, tylko nie moje stosunki z matką. Nie! Ona już nią nie jest.
Popatrzyłam na zegarek. 6:55
Zaczełam się pakować. Czy kiedyś mogę przeżyć normalny dzień?
Zadzwoniłam do O, czy będzie w szkole nie odebrała. Pomyślałam że to nic. Szybko się ubrałam i ruszyłam do autobusu.

Kierowałam się do budynku gdy nagle ktoś mnie zaczepił.

–Kto cię wczoraj porwał? Myśleliśmy z O że coś Ci się stało.

–Źle się poczułam nie mogłam zostać w szkole.–Źle się czułam okłamując Rav.

–Mogłaś uprzedzić że wszytko jest w porządku.

–Obiecuję następnym razem tak zrobię, a tak poza tym to gdzie Octavia?

–No właśnie.... Zostaliśmy same.

–To znaczy?

–To znaczy że cały czas przesiaduje z Lincolnem, nawet nie mogę z nią pogadać.

–Daj spokój, niech się trochę zabawi.

–Zacznijmy od tego czy kiedykolwiek przestała.

–Dobra dajmy zakochanym czasu, jaka teraz lekcja?–Spytałam.

–Biologia.

–Super.

–Też tak uważam.

Udaliśmy się do klasy. Dziś o dziwo było bardzo mało osób. Usiadłam na samym końcu z Rav a Octavia z Lincolnem siedzieli przed nami. Pomyślałam sobie że skoro to luźna lekcja to poszkicuje. Wyjełam niezbędne rzeczy i zaczęłam szkicować. Po kilku chwilach na kartce można było ujrzeć chłopaka. Nie zwracałam na to uwagi co robię zbyt się zamysliłam. Jednak szybko się otrząsnełam.

–Masz talent, Co to za przystojniak?–Spytała Rav, a ja zdałam sobie sprawę co narysowałam.

–To?? Yyyy, nikt.

–Tak, tak. –Zrobiła dzwuznaczny uśmiech w moją stronę.

–Daj spokój, poznałaś kogoś?

–Może.

–I dopiero teraz mi o tym mówisz.

Nie odezwałam się już do Rav. Ona coś tam nawijała swoim językiem ale nie zwracałam na to uwagi. Skupiałam się na czymś innym a raczej na kimś. Ze skupienia wyrwał mnie sms.

Od:Pomocny
Chcesz może dziś gdzieś wyjść?

Chcesz zmienić nazwę pomocny na             

Bellamy Blake❤️
           Tak Nie

Do:Bellamy Blake ❤️
Jasne.

Nie dostałam już odpowiedzi trochę się zawiodłam. Zadzwonił dzwonek, wyszłam na korytarz miałam cichą nadziej że go zobaczę. Poszłam do swojej szafki wyciągając kolejną głupią książkę, kiedy podszedł do mnie Finn.

–Część piękna.

–Odwal się Finn.

–Uuu, co tak ostro blondi.

–Daj mi spokój, nie chce patrzeć na ten twój głupi ryj.

–Kiedyś Ci nie przeszkadzał, wręcz go uwielbiałaś.

–Skończyłeś?

–Dopiero zaczynam.

Nie wiedziałm co się dzieje Finn popchną mnie na szawkę i pocałował, znów poczułam się jak kiedyś, jego miękkie usta. Kiedyś je kochałam nie mogłam się od nich oderwać. Nie wiem czemu nie chciałam przerywać tej chwili. Chłopak coraz bardziej, zachłaniej zaczą mnie całować. Przerwaliśmy kiedy zabrakło nam tlenu.

–Dlaczego to zrobiłeś?

–Bo zauważyłem chłopaka który cały czas się na ciebie gapi. Postanowiłem nie robić mu nadziej. –Uśmiechną się zwycięsko.

–Ty gnoju.

Chciałam go spoliczkować jednak złapał moją rękę i powiedział.

–Wiem że tego chciałaś.

I odszedł.

Czułam się fatalnie bo chyba wiedziałam kto się tak na mnie patrzył. Nie wiem co się stało, dlaczego tego nie przerwałam. Stałam na korytarzu jak jakaś idiotka nie wiedząc co ze sobą zrobić. Gdy dostałam sms'a. Myślałam że gorzej być nie mogło.


To się porobiło... Mam nadziej ze rodział się spodobał.

To skomplikowane-BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz