Rozdział 10. - SPRÓBUJ MNIE CZEGOŚ NAUCZYĆ I ZROBIĆ COŚ, CO MNIE RUSZY

337 20 9
                                    

Dwa następne dni minęły Kubie i Shelby na zakupach i przygotowaniach do wylotu na trip.

Walentynki. Shelby obudziła się o 6:00, uśmiechnęła się szeroko czując podniecenie na ten dzień. Miała w głowie plan, była strasznie ciekawa, jak Kuba zareaguje na jej pomysł. Weszła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Ubrała bardzo obcisły, mieniący się kostium, który był, jak jej druga skóra. Wyszła z łazienki i naciągnęła na to zwykły czarny dres. Poszła do kuchni i zjadła coś lekkiego. Naszykowała dla Kuby śniadanie, chcąc sprawić mu przyjemność wycięła z naleśników serduszka, wyglądały nawet dobrze. Dodała na miseczki dżem, Nutelle i owoce. Po cichutku, z gracją kota, weszła do sypialni. Położyła tacę przy jego łóżku, na łóżku położyła mu spodnie do biegania i tank. Przy śniadaniu położyła karteczkę. “Dzień dobry :). Ubierz to, co zostawiłam ci na łóżku i słuchaj się Tadeusza, bo to ważne, widzimy się za jakiś czas na miejscu. Gauer cię przywiezie.” Uśmiechnęła się szeroko i wyszła z pokoju, zabrała z jego kurtki klucze od domu i pojechała pod siłownię, a do jej auta podszedł wysoki chłopak.
- Cześć Shelby, a ty nie potrzebujesz treningu? - przystojny mężczyzna w kapturze zaśmiał się ciepło do blondynki.
- Może kiedyś przyjadę z Quebo, ale narazie nie potrzebuje. Dzięki za chęci. Tutaj masz klucze, on jeszcze śpi, ja jadę na miejsce. Muszę pomóc jeszcze tam, no i poćwiczyć.
- Spoko Mała. Ja o ósmej tam wpadnę i go przećwiczę, jak trzeba. Jak plecy?
- Już wszystko dobrze, ale zamierzam się dzisiaj porozciągać bardziej, bo byłaby lipa, gdybym musiała trafić dzisiaj do szpitala, a zapowiada się dzień pełen wrażeń. - uśmiechnęła się szeroko. Jednak zaczynała odczuwać lekki stres.
- Na pewno będzie wszystko dobrze. Leć już, ja idę zrobić trening z Szpakiem i jadę do Kuby.
- Dzięki za pomoc. - przybili sobie piątkę i dziewczyna ruszyła z piskiem w stronę obrzeży miasta. Mknęła przez drogi, aż opuściła Warszawę, po pięciu minutach była na miejscu. Zaparkowała samochód pod wielkim cyrkowym namiotem i weszła do niego. Powitał ją jej dobry znajomy, a właściciel tego przybytku. Przytuliła go mocno, a zza kulis wybiegła para artystów zajmująca się skakaniem na trapezach oraz tańcem na szarfach.
- Shelby! - krzyknęli wesoło wpadając w objęcia blondynki.
- Cześć wariaci, gotowi na show? - Shelby zaśmiała się ciepło. - Jak nie skończę na pogotowiu to będzie cud.
- Przestań. - powiedziała Marta. - Jesteś w tym świetna, a to jak z jazdą na rowerze, tego się nie zapomina.
- Dokładnie, słuchaj się mojej żony, bo dobrze gada. - Marcin poczochrał ją.
- Heeej, moja fryzura.- zamarudziła Shelby, ale i tak po chwili się zaśmiała. - To będzie obłęd.
- Jak cała ty, bo tylko ty mogłaś coś takiego wymyśleć. Nie zdziwię się, jak chłopak ucieknie. - dodała ruda dziewczyna.
- Ty już mnie nie pocieszaj, dobra, trzeba się wziąć za robotę, bo samo się nie zrobi. - cała trójka weszła na arenę i zaczęli się porządnie rozciągać.

Tymczasem Tadeusz wszedł do domu Kuby. Udał się do jego sypialni, gdzie znalazł śpiącego chłopaka.
- Kubuś wstajemy… Trening się sam nie zrobi…- trener nagrywał wszystko telefonem, robiąc relacje na instagramie. - Kubuś no wstawaj! - zapiszczał, jak dziewczyna, która zobaczyła mysz, to było wręcz komiczne, jednak poskutkowało obudzeniem się chłopaka. - Miło mi, że wstałeś, jedz to pyszne śniadanie i jedziemy na trening. Nieładnie, że tak o mnie zapomniałeś. Twoja dziewczyna zostawiła ci liścik i ubrania. - bez skrupułów przeczytał sobie liścik i wziął sobie naleśnika. - Czekam przy drzwiach, masz 10 minut. - powiedział patrząc na zegarek i udał się do drzwi. Kiedy Kuba dotarł do niego zeszli do auta Tadeusza i pojechali za miasto. Jednak stanęli przed lasem, za którym krył się namiot. Gauer wyciągnął kilka sprzętów do ćwiczeń i zaczął rozgrzewkę Kuby, a potem dużo ćwiczeń na rozciąganie. Trwało to z dobrą godzinę. Kiedy po skończonym treningu podeszli do samochodu, jego trener zawiązał mu na oczy opaskę.
- Wybacz to był jej pomysł. - zaśmiał się, przypisując całą winę Shelby. Podjechali kilkaset metrów dalej, gdzie był rozstawiony cyrk. W powietrzu unosił się specyficzny zapach słomy i popcornu.
- Dobra, pomału teraz. - Tadeusz pomógł mu wysiąść, z auta i zaprowadził go do namiotu. Kiedy byli w środku ściągnął mu opaskę, było tam strasznie ciemno. - Zostawiam cię tu stary, baw się dobrze. - Tadek poklepał go po ramieniu i wyszedł.
- Kurwa, chyba rzygnę. - rzuciła Shelby pod nosem stojąc wysoko nad ziemią, trema ją zżerała. Pocieszała się tym, że jeśli się skompromituje to tylko przed Kubą. Kiedy zaczęła grać muzyka padło na nią światło reflektorów. Cały kostium zaczął migotać. Złapała w garść trochę kolorowego proszku holi. Po drugiej stronie stał Marcin, dziewczyna kiwnęła głową. A chłopak zeskoczył trzymając się trapezu. Dziewczyna skoczyła do przodu, a kiedy chłopak ją złapał, kolorowy proszek buchnął na boki, dając magiczny efekt. Zaczęli wykonywać przeróżne akrobacje, chłopak rzucał nią jak piórkiem, a ona błyszczała. Po kilku minutach skakania spuścili jej obręcz, dziewczyna wyginała się i przeskakiwała przez koło. Jej śmiech roznosił się echem przez pusty namiot, przebijając się przez dźwięki muzyki. Co jakiś czas następne proszki wybuchały. Było bardzo kolorowo. Rozbujała się na kole i wskoczyła na podest pod sufitem. Koło zniknęło, a z sufitu spadły dwie szarfy. Dziewczyna wzięła rozpęd i skoczyła na szarfy. Udało jej się perfekcyjnie złapać, a muzyka trochę zwolniła, tańczyła dla niego, tylko dla niego, kilka metrów nad ziemią. Marta z Marcinem podbiegli, by ściągnąć siatkę asekuracyjną. Dziewczyna owinęła sobie szarfę wokół nogi i zaczęła się kręcić spadając po szarfie głową w dół, zatrzymała się kilka centymetrów nad ziemią i zeszła do Kuby. - Niespodzianka!!! - podbiegła do niego ubrudzona kolorowym proszkiem, uśmiechała się szeroko będąc jeszcze w euforii po wykonanym układzie. Czekała na jego reakcje.
- Teraz, jeśli chcesz, polatamy razem… Wiem, że masz lęk wysokości, ale jest siatka zabezpieczająca i nic złego ci się stać nie może, poza tym ja zawsze cię złapię… - uśmiechnęła się szeroko do niego. Jej oczy błyszczały, a kostium idealnie podkreślał jej kształty, złapała go za dłonie. - No powiedz coś. Podobało ci się? - śmiała się ciepło.

KOSMOS W GŁOWIE ll   Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz