Droga do domu dziwnie się dłużyła. Siedzieliśmy w kompletnej ciszy, mi aż w pewnym momencie zaczęło piszczeć w uszach.
W domu zacząłem rozmowę
- Ciociu, może przynieść ci szklankę wody? - zapytałem zmartwiony jej wyglądem, była blada jak ściana.
- Bardzo proszę...- powiedziała bardzo zmęczonym głosem. Pomogłem jej dojść do kuchni, później poszedłem po szklankę i nalałam do niej wody. Podałem szklankę ciotce.
- Możesz już iść do pokoju dalej jak coś będę wołać Clare.
- Dobrze Ciociu. - Wyszedłem z kuchni i poszedłem do pokoju usiadłem na łóżku. Zacząłem się zastanawiać czym tak się ciotka z martwiła. Nic mi do głowy nie przychodziło. Po pół godzinie siedzenia bezczynnie napisałem do Oliv:
Ja: HeeeeejOliv: Sieeeemaa słodziaku😙
Ja: Musimy się jak najszybciej spotkać
Oliv: A ty wiesz wogule która godzina?! Ja jeszcze w szkole jestem!!
Spojrzałem na zegarek była dopiero 11:34
Ja: Ooo
Ja: Ale i tak często wagarujesz więc co ci szkodzi?Oliv: W sumie...
Oliv: Dobra słodziaku gdzie i kiedy?Ja: Nie wiem.
Ja: Może w parku o 13:30??Oliv: Spoko.
Odłożyłem telefon na stolik nocny. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Spojrzałem na moje odbicie w lustrze. Moje włosy dalej sterczały w każdą stronę więc wziąłem grzebień i próbowałem ułożyć. Niestety nic z tego, Oliv będzie mieć niezły ubaw. Z Oliv przyjaźnimy się od przedszkola. Ona zawsze mogła liczyć na mnie a ja na nią. Nawet jak byłem przez jakiś czas w domu dziecka to ona zakradała się by mnie odwiedzić. Nie wiem co bym bez niej zrobił...
Z zamyślenia wyrwał mnie nagły dzwonek do drzwi. Szybko wyskoczyłem z pokoju i podbiegłem do drzwi by je otworzyć. Był to kurier z wielką paczką z dziurami po bokach.
- Czy ty jesteś... - Przerwał na chwilę by przeczytać na kartce imię. - Carlos... Patis? - powiedział lekko ochrypłym głosem.
- Tak. - odpowiedziałem niepewnie.
- To jest paczka od... Davida Patis. Proszę podpisać tu i tu - pokazał na kartkę która leżała na paczce. Po podpisaniu przekazał mi paczkę i wziął kartkę. Paczka była dość ciężka i... coś... się w niej... ruszało!? Ostrożnie zaniosłem to do pokoju i powoli otworzyłem paczkę... zobaczyłem w niej malutkiego białego tygrysa, który wydawał się płonąć. Oczywiście ten ogień nie parzył jak się go dotknęło, ten tygrysek był zmodyfikowany genetycznie. W dzisiejszych czasach to bardzo częste i popularne, że ludzie modyfikują genetycznie różne zwierzęta takie jak węże, szczury, koty, ptaki itd. Jak tylko zbliżyłem rękę do pudełka od razu podstawiał główkę żeby go pogłaskać. Postanowiłem, że nazwę go PITA. Wyciągnąłem tygryska z pudełka i postawiłem na łóżku. Patrząc na niego jak układa się na mojej kołdrze do spania, zdałem sobie sprawe z dwóch rzeczy: 1. Jeszcze nie powiedziałem o tym ciotce, 2. Nie mam dla niego smyczy, karmy, miejsca do spania itd. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni w poszukiwaniu ciotki lecz jej tam nie było, więc zajrzałem do jej gabinetu, siedziała przy stercie jakiś papierów.- Ciociu... - zacząłem niepewnie - jest sprawa niecierpiąca zwłoki.
- Mów, byle szybko - powiedziała Kristin, było widać że czuje się o wiele lepiej.
- Niedawno był tu kurier... i przyniósł paczkę od... - przerwałem, by się zastanowić jak on miał na imię... Derek... Dicki... David na pewno był to David - Davida Patis. Był w niej mały...
- Możesz powtórzyć od kogo jest ta paczka? - zapytała ciotka, znów zbladła
- Od Davida Patis. A w tej paczce dostałem...
Tym razem przerwał mi głośny wrzask Clary.
- AAAA ALE ŚLICZNY!!!!!!!
Szybko wyszedłem z gabinetu ciotki i pobiegłem do pokoju, a tam zobaczyłem jak Clara męczy mojego zwierzaka
- Zostaw PITE w spokoju to mój zwierzak. Dostałem go. - powiedziałem wściekły.
- Więc nazywasz się PITA? - powiedziała to do tygryska.
- Odłóż go natychmiast! - Krzyknąłem
- Uspokój się. A od kogo go dostałeś? - zapytała spokojnie. Ale w tym momencie weszła Kristin.
- To było w paczce? - zapytała dość spokojnie.
- Tak ciociu. Właśnie to chciałem ci powiedzieć...
- Powtórzę pytanie. - znów mi przerwała - Od kogo dostał tę prześliczną kruszynkę? - zapytała z niecierpliwością Clara
- Od swojego wujka - odpowiedziała szybko ciotka nim zdążyłem coś odpowiedzieć - Musimy porozmawiać Carlos i to natychmiast. A ty Claro zajmij się tygryskiem. Chodź do moje gabinetu tam porozmawiamy na spokojnie. - przeszliśmy do gabinetu. Usiadłem po przeciwnej stronie biurka i zapytałem.
- Czemu nic nie powiedziałaś, czemu mi nie powiedziałaś że mam wujka?
- Miałeś do niego trafić po śmierci twojej matki ale opieka społeczna stwierdziła że nie miałby dla ciebie czasu więc przekazali mi opiekę nad tobą, ale David obiecał że będzie przelewał na moje konto co miesiąc 3 tys. które miały być na wydatki dotyczące ciebie, czyli ubrania, szkołę itd a jak coś zostawało miałam zostawiać na następny miesiąc, lecz ja postanowiłam to odkładać na czarną godzinę, tak jakby brakło mi do czynszu.
Milczałem nie wiedziałem co powiedzieć. Przez cały ten czas myślałem że została mi tylko ciotka i Clara, a teraz się okazuje że mam jeszcze wujka. Siedziałem chyba tak z pięć minut i wpatrywałem się w w okno, potem wstałem i wyszedłem z gabinetu. Ciotka jeszcze coś do mnie wołała ale ja już jej nie słuchałem. Wszedłem szybko do pokoju wziąłem PITE na ręce i wyszedłem z mieszkania.
CZYTASZ
3 Wojna Galaktyczna
Science Fictionprzez 200 lat nie żyjemy na Ziemi, wygoniły nas istoty o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. teraz żyjemy w kosmicznym Mieście gdzie są 2 typy ludzi, jedni chcą wrócić na ziemię, a inni mają nadzieję na znalezienie innego domu...